Francja pod lupą: Zakupy / La France à la loupe: Les achats

Sklep 'Antoine&Lili' w Nantes/ Le magasin 'Antoine & Lili' à Nantes

Dziś w ramach cyklu ciekawostek i praktycznych informacji na temat codziennego życia we Francji zdradzę Wam, jakie niespodzianki mogą czekać Was na zakupach. A możecie być zaskoczeni jeszcze przed przekroczeniem sklepowego progu!


Je continue ma série avec des informations outiles pour ceux qui voyagent en France. Aujourd’hui, je vais me pencher sur le thème des achats, car les étrangers peuvent être surpris par certaines choses avant même de franchir le seuil  d’un magasin !
Polski akcent w Nantes ;) / La rue Copernic: une touche polonaise à Nantes

1. Godziny otwarcia sklepów są nieregularne.

Mowa tu nie o dużych marketach czy centrach handlowych, które mają stałe godziny otwarcia, ale o mniejszych sklepach. Najlepiej zawsze upewnić się, w jakich godzinach sklep jest czynny, bo to, co dla nas jest oczywiste, niekoniecznie sprawdza się we Francji. Sklepy bywają na przykład zamknięte w poniedziałek (dotyczy to głównie miejsc otwartych w niedzielę, jak piekarnie) albo w środę otwarte są w innych porach niż w piątek. Wiele miejsc jest też zamykanych na czas przerwy obiadowej, czyli od godziny 12 do 14 lub 14.30.

Les horaires d’ouverture des magasins sont variables.
Ceci constitue une grande différence avec la Pologne, où les magasins ne ferment jamais à midi et leurs horaires ne varient pas pendant la semaine. Un magasin ne sera pas fermé un jour dans la semaine, encore moins un matin ou un après-midi. Par contre, le samedi, les petits magasins ferment souvent assez tôt, vers 13-14h.

2. Sklepy są nieczynne w niedzielę.

Wiem, że ta reguła obowiązuje w wielu europejskich krajach, ale mimo wszystko warto o tym pamiętać i nie dać się złapać w „pułapkę”: bo możecie nieźle się nachodzić, zanim znajdziecie jakiś sklepik czynny w niedzielę, nie mówiąc o tym, że słono wtedy przepłacicie. Jeśli zaś jakiś większy market jest otwarty w niedzielę, to tylko przed południem, innej sytuacji jeszcze nie spotkałam. Zapewne żeby „zrekompensować” niedziele, większość sklepów czynna jest w soboty do wieczora.

Les magasins sont fermés le dimanche.
En Pologne, ce n’est pas le cas. Les grandes surfaces et les centres commerciaux sont ouverts toute la semaine, avec quasiment les mêmes horaires. Les petits magasins du quartier ne sont pas forcément ouverts le dimanche, certains ouvrent le matin, et d’autres pas du tout.

3. Lokalne sklepiki zostały prawie całkowicie wyparte przez hipermarkety.

Rosnąca ilość ogromnych marketów, gdzie można zaopatrzyć się we wszystko, spowodowała, że małe sklepiki już dawno straciły rację bytu. Jedynie piekarnie i nieliczne sklepy mięsne, ewentualnie rybne zdołały się utrzymać. Od jakiegoś czasu jest co prawda więcej „osiedlowych” sklepów, ale należą one do jednej dużej sieci, np. Careffour utworzył różne małe placówki typu Carrefour City, Contact czy Market, które mają mniejszy asortyment, dłuższe godziny otwarcia i…wyższe ceny. W centrum większych miast funkcjonują też małe sklepiki spożywcze (gdzie można czasem nabyć także podstawowe kosmetyki i inne artykuły „pierwszej potrzeby”) prowadzone przez imigrantów. Często są otwarte do późna w nocy, zapełniając tym samym rynkową lukę, ale ceny są tam naprawdę wygórowane.

Les petites épiceries et d’autres commerces du coin (à part les boulangeries et les boucheries) existent de moins en moins.
En Pologne, on est confrontés au même problème, mais à moindre échelle. Malgré tout, il y a toujours un petit magasin à proximité où on peut prendre du lait ou de l’eau s’il en manque. En France, ce n’est pas toujours si évident.
Przykładowe godziny otwarcia na przykładzie księgarni w Breście. / Une libraire à Brest

4. Nie można kupić pojedynczego jogurtu.

Pamiętam moje zdziwienie przy pierwszym wyjeździe do Francji: nigdzie, nawet we wspomnianych małych sklepach, nie mogłam znaleźć jogurtów sprzedawanych pojedynczo. W marketach wszyscy zaopatrują się w wielkie ilości towaru i w związku z tym jogurty są zawsze w cztero- sześcio- dwunasto czy nawet szesnastopakach, ale zasada ta powielana jest wszędzie. Podczas wakacyjnych pobytów we Francji bardzo mnie to irytowało, gdy spędzałam cały dzień w centrum miasta i przy zakupie czegoś do jedzenia niekoniecznie miałam ochotę na dźwiganie w torbie kilku jogurtów lub tym bardziej wcinanie czterech naraz.

On ne peut pas acheter un yaourt séparément.
En Pologne, il y a des packs de yaourts, mais partout on peut prendre aussi un seul yaourt ou composer soi-même son « pack ». Difficilement faisable en France...

5. Francuzi często płacą przy użyciu czeku.

Mam wrażenie, że ten środek płatniczy popadł już dawno w zapomnienie w wielu krajach, ale nie we Francji! Tutaj często płaci się czekiem i każdy oprócz karty kredytowej ma książeczkę czekową.

Les Français paient par chèque.
En Pologne (et dans d’autres pays d’Europe) depuis des années, je n’ai jamais vu personne s’en servir.

6. Popularne targi potrafią nieźle skomplikować życie.

Targ, czyli „marché” odbywa się w większości miejscowości raz lub dwa w tygodniu (np. w środę i w sobotę). To okazja, by kupić niemal wszystko a także by spotkać znajomych, nic dziwnego, że starsze osoby potrafią spędzić ma takim targu ładnych kilka godzin! W przypadku małych miast często całe centrum miasta jest wtedy zajęte przez targowe stanowiska i wyłączone z ruchu na pół dnia. Koniecznie pamiętajcie sprawdzić oznaczenia, kiedy i w jaki dzień odbywa się targ, parkując samochód w centrum miasta. Kiedyś odwiedzili mnie w Bretanii znajomi z innego regionu Francji i zostaliśmy wszyscy obudzeni telefonem bardzo wcześnie rano, że trzeba przestawić samochód. W dodatku policja zadzwoniła (prawie w środku nocy) najpierw do taty kolegi, bo to on był właścicielem samochodu…Innym razem musiałam przemieścić się wcześnie rano z jednego miasta w Bretanii do innego, a jak zauważyła Justyna w komentarzu do posta o środkach transportu, autokary jeżdżą raczej rzadko. Nie miałam pojęcia o tym, że z uwagi na odbywający się tego dnia targ targ przystanek autobusowy został przeniesiony w zupełnie inne miejsce i z moją wielką walizą nie miałam szans się tam przemieścić na czas. Nie mając innego wyjścia, obudziłam telefonem koleżankę, z którą pracowałam i dzieliłam mieszkanie i ona chwilę później w piżamie wiozła mnie swoim autem do kolejnego miasta, gdzie zatrzymywał się autobus. Teraz jest co wspominać, ale wtedy do śmiechu mi nie było!

Les marchés sont très courants et ils affectent la circulation.
En Pologne, les marchés ne sont pas de taille si impressionante qu’en France et ils se tiennent souvent dans un endroit à part, non pas au cœur de la ville. En France il faut faire attention au jours et horaires du marché en se garant dans le centre-ville. Je me rappelle avoir hébérgé des amis (français, pourtant) en Bretagne et d’être réveillée par un coup de fil très tôt le matin. C’était la police municipale, car mon hôte a laissé sa voiture là où il ne fallait pas, le jour du marché... En plus, la police avait appelé son père auparavant, en tant que propriétaire du véhicule. Une autre fois, quand j’ai dû prendre le bus tôt le matin pour me déplacer du Finistère Nord au Sud, je n’ai pas eu l’idée de vérifier si l’arrêt de bus n’est pas déplacé le jour du marché. C’était le cas et ma collègue m’a sauvée : je l’ai appelée en panique et elle est descendue aussitôt me conduire en pyjama dans la ville suivante où s’arrêtait le bus. ;) Ca fait drôle maintenant, mais pas sur le moment !

 
Nietypowa wystawa księgarni w Rennes/ Vitrine atypique d'une librairie à Rennes
7.Wyprzedaże odbywają się tylko dwa razy w roku.

Wyprzedaże we wszystkich sklepach trwają w tym samym czasie i dzielą się na letnie i zimowe, wszystko jest uregulowane prawnie. Ja najbardziej lubię buszować po sklepach na sam koniec przecen, bo wtedy można upolować różne skarby za przysłowiowe grosze. W tych samych sklepach, które są również w Polsce, obniżki we Francji są znacznie większe, zwłaszcza w końcowej fazie przecen. Za to przez resztę roku czasem zdarzają się jakieś okazje, ale na pewno nie na taką skalę jak podczas wyprzedaży.

Les soldes n’ont lieu que deux fois par an.
Dans mon pays natal, il n’y pas de règles si strictes. Les soldes ont lieu plusieurs fois par an, tout dépend du magasin, par contre les prix ne descendent jamais aussi bas qu’en fin de soldes en France.

8. Karty stałego klienta są wszechobecne.

Były one w powszechnym użyciu dużo wcześniej niż u nas i prawie w każdym większym sklepie we Francji możecie mieć taką kartę („carte de fidelité”, dosłownie- "karta wierności") i pani pyta o nią przy kasie. Jeśli ktoś kolekcjonuje te wszystkie karty, pewnie przyda się na nie oddzielny portfel. A nawet jeśli nie mamy takiej karty, obowiązują też inne promocje: czasem na produktach w supermarketach widnieją naklejki "réduction immédiate", czyli "natychmiastowa zniżka", która jest naliczana przy kasie.

Les cartes de fidelité sont omniprésentes.
Il y en a de plus en plus en Pologne aussi, mais comme en France cela a commencé plus tôt, ces cartes ont eu le temps de s’implanter partout !
Witryna sklepu Accesorize w Nantes / La magasin 'Accesorize' à Nantes
9. Kupując w zestawie, płacisz taniej nie tylko w restauracji.

Pamiętacie zestawy obiadowe, o których opowiadałam Wam poprzednio? Takie promocje obowiązują nie tylko w restauracjach, ale też w piekarniach, gdzie przykładowo kupując kanapkę i ciastko dostaniemy napój gratis.

On peut profiter des formule en dehors du restaurant.
Je pensais ici par exemple aux boulangeries qui proposent des formules à un prix attrayant. En Pologne, on n’a pas tellement l’habitude des formules.

10. Bardzo popularna stała się usługa „drive”.

Jako pierwsza na ten pomysł wpadła sieć hipermarketów Leclerc i konkurencja od razu go podchwyciła. Polega to na tym, że wybieramy produkty przez Internet, płacimy online i jakiś czas potem (znalazłam informację, że czeka się ok.2h) podjeżdżamy autem odebrać przygotowane siatki z naszymi zakupami. Usługa jest przy tym darmowa a ceny takie same jak w sklepie!

Le service „drive” et de plus en plus populaire.
Ceci n’est pas encore arrivé en Pologne !
Piękne miejsce na ewentualne zakupy (bo nie na każdą kieszeń) i na podziwianie wystroju (dla każdego;) ): Le Passage Pommeraye w Nantes/ Un bel endroit pour faire les magasins (plutôt  chers) ou pour admirer l'architecture: Le Passage Pommeraye à Nantes
Jak zwykle jestem bardzo ciekawa Waszych reakcji i czekam na uzupełnienie listy o Wasze obserwacje!

Comme d'habitude, j'attends avec impatience vos réactions et votre aide pour élargir ma liste!

Komentarze / Commentaires

  1. Bardzo praktyczny wpis Kasiu!
    Jestem ciekawa jak to jest z tymi wyprzedażami, bo faktycznie niby UE wszystko reguluje i jest powiedziene, że mogą być tylko 2 razy do roku, a w Polsce co rusz widać "mid-season sale" i inne takie super ofery jak "totalna wyprzedaż" ... w kwietniu ;-)

    Pozdrawiam bardzo serdecznie,
    E.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :)
      Ciekawe jest to, co napisałaś, bo ja w Polsce nigdy nie miałam wrażenia, że jest to jakoś regulowane. Owszem,latem i zimą są większe przeceny, ale, tak, jak mówisz, na każdym kroku zdarzają jakieś "dodatkowe" wyprzedaże . W dodatku dziewczyny spekulują między sobą, kiedy zaczną się wyprzedaże w takiej czy innej sieciówce, a we Francji to żadna tajemnica: można te daty sprawdzić w Internecie i dla wszystkich sklepów są takie same. Co nie zmienia faktu, że jakieś sporadyczne obniżki da się znaleźć w ciągu roku :)
      Pozdrawiam ciepło Madame&Monsieur! ;)

      Delete
  2. Jak ja Ci zazdroszczę tego, że tak mogłaś poznać Francję od podszewki ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktycznie, wymaga to trochę czasu, obserwacji, rozmów oraz...prób i błędów, których mam nadzieję po lekturze tej serii postów będziecie mogli w dużej mierze uniknąć ;)

      Delete
  3. Świetny wpis! Marzę o tym, aby w Polsce zamknięto centra handlowe w niedzielę. Pracuję w takowym i to jest koszmar, jak całe rodziny zamiast do parku walą na zakupy. Sobota - ok, ale niedziela nie, my też chcemy mieć czas dla rodziny i przyjaciół! Kiedy byłam w Holandii zszokowało mnie, że centrum handlowe jest czynne pon-pt 7-17. Da się? Wszystko się da, trzeba zmienić tylko sposób myślenia ludzi.

    W Paryżu byłam wściekła jak zobaczyłam te 4-paki jogurtów. Miałam chęć na wiele z nich a w ciągu 4 dni spróbowałam raptem 2 rodzaje. Bardzo niepraktyczny zwyczaj ;)

    Na wyprzedażach w Paryżu kilka razy upolowałam w Zarze czy H&M ciuchy za 3EUR a w Promod jeansy za 10EUR co było dla mnie szokiem bo u nas w Promodzie na przecenie jeansy kosztują 150zł.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Doskonale Cię rozumiem. Nigdy nie miałam zwyczaju chodzić po centrach handlowych w weekend i kilka razy, gdy się to w Polsce wyjątkowo zdarzyło, byłam zszokowana(negatywnie) ilością ludzi a zwłaszcza rodzin z dziećmi. Zakupy jako główna niedzielna rozrywka? Jestem na nie.
      Dobrze wiedzieć, że nie tylko mi przeszkadzają czteropaki jogurtów ;) A co do wyprzedaży, to właśnie też byłam na początku bardzo zdziwiona końcowymi obniżkami, gdzie kupuje się prawie za darmo, co nijak ma się do cen tych samych sieciówek w Polsce (i gdzie tu logika?).
      Pozdrowienia znad Twojego ukochanego ocenau! :)

      Delete
  4. Kilkukrotnie byłem we Francji w Marsylii, Metzu i Paryżu - i zawsze mi się podobało ;) Na początku zaskakiwała mnie ilość ludzi o ciemnym kolorze skóry.
    Z racji tego, że jestem facetem to sklepy i wyprzedaże nie bardzo mnie interesują ;) Ale miło poczytać od podszewki o sympatycznym kraju.
    pozdrawiam z Kambodży!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za pozdrowienia z tak daleka! :) Ja też, kiedy byłam we Francji po raz pierwszy, zwróciłam uwagę na wielokulturowe społeczeństwo. Zresztą nie da się tego nie zauważyć w metropoliach jak Paryż czy Marsylia ;)

      Rozumiem, że wyprzedaże to może nie najbliższy Ci temat, ale nigdy nie wiadomo, co się może przydać w podróży. Zdarzało mi się pracować z Polakami we Francji, którzy na przykład permanentnie zapominali o tym, ze w niedzielę nie zrobią zakupów a lodówka świeciła pustkami...

      Pozdrawiam serdecznie!

      Delete
  5. Mega ciekawy post Dymku :) Przeczytałam go parę minut temu i nadal siedzę i się zastanawiam nad racjonalnością używania czeków w dobie kart debetowych/kredytowych... Czy to się da jakoś logicznie uzasadnić? :)
    PS. Czteropaki jogurtów również mnie zabiły :P Co za dziwny kraj! ;)

    ReplyDelete
  6. Dzięki za miłe słowa!:) Myślę, ze nie ma logicznego uzasadnienia co do czeków, przynajmniej ja też go nie znalazłam. ;) Chyba Francuzi się do nich mocno przyzwyczaili i dlatego wciąż pozostają w użyciu, my na przykład czynsz płaciliśmy właśnie czekiem. Jednak w niektórych sklepach zauważyłam wywieszoną informację, że już nie przyjmują czeków, ciekawe, czy za jakiś czas będzie tak we wszystkich.
    Uściski z Bretanii!

    ReplyDelete
  7. Mieszkając w Irlandii mieli ta usługę ,, drive " w Tesco ale ja ze względu na to ze mobilna nie byłam korzystałam dosc czesto z usługi dowozu do domu( swietnie sie sprawdzało przy ciężkich rzeczach ).

    Z tymi czekami tez tu sie bardzo zdziwiłam ... Niewiem czy jeszcze jakis kraj na taka skale czeków używa. ;)

    Tak samo zdziwiło mnie gdy znajoma Francuzka mówiła mi o karcie ale takiej , ktora tylko użyje w bankomacie a nią nie zapłacę np w sklepie.
    Zaczynam powoli zapisywać jak ja to mowie ,, francuskie dziwy" ( i wbrew pozorom moj zwrot pochodzi bardziej od udziwnień czy dziwnych rzeczy niz od brzydkiego słowa). Moze kiedys stworze jakis post. Narazie za krótko tu mieszkam. Poza tym bardziej mam porównanie z Irlandia w ktorej mieszkałam od 2007 roku niz z Polska w ktorej sie jednak pewnie troche pozmieniało odkąd tam nie mieszkam .

    ReplyDelete
  8. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    ReplyDelete