Bretoński róg obfitości / Le corne d'abondance à la bretonne


Tę kawiarnię połączoną ze sklepem odkryłam dzięki koleżance. Wybrałyśmy się tam razem w samym środku tegorocznego upalnego lata i pani zaproponowała nam miejsce na ogródku, jednak po przekroczeniu progu nie miałam ochoty nigdzie się ruszać. Pijąc kawę, próbowałam ogarnąć wzrokiem otaczające nas niezliczone przedmioty. Miałam niedosyt, więc zawitałam tam kolejny raz na filiżankę kawy i by nacieszyć oczy skarbami zgromadzonymi w kawiarni.

J’ai découvert la ‘Passerelle XVII », un salon de thé-magasin de déco grâce à une copine. On y est allé ensemble au milieu de l’été et la dame nous a proposé de s’installer à la terrasse. Pourtant, moi, après avoir passé la porte, je n’avais plus envie de sortir ! En sirotant un bon café, je ne pouvais pas m’empêcher de regarder autour de moi. J’en avais plein les yeux et je suis revenue une autre fois pour prendre ma pause café dans ce décor agréable.

EDIT 2018: Niestety kawiarnia już nie istnieje. :(
Le salon de thé n’existe malheureusement plus.

Wiecie, że lubię takie urokliwe kawiarnie i chętnie dzielę się swoimi odkryciami, zapytałam więc przy innej okazji o możliwość zrobienia zdjęć. Przy okazji fotografowania wywiązała się miła rozmowa, panie właścicielki (to rodzinny biznes) wyjaśniły mi pochodzenie nazwy lokalu. ‘Passerelle’, co nietrudno zgadnąć, pochodzi od ‘passerelle piétonne”, czyli mostu dla pieszych, łączącego dwie różne dzielnice miasta, który znajduje się naprzeciw lokalu. Intrygowała mnie jednak cyfra ‘17’, a to po prostu numer budynku, w którym mieści się kawiarnia.

Vous savez bien que j’aime bien les cafés charmant et que je partage vonlontiers mes trouvailles, j’ai demandé donc une autre fois si c’était possible de revenir avec l’appareil photo. Au moment de prendre les clichés, on a commencé à parler et j’ai pu poser la question qui m’intriguait : celle du nom de l’établissement. C’était évident pour ‘passerelle’ (car juste en face il y a la passerelle piétonne reliant le centre de Douarnenez au quartier de Tréboul) mais pas autant pour le chiffre. Pourtant, la réponse était toute simple : c’est le numéro de bâtiment abritant le salon de thé.

Passerelle XVII serwowane są domowe wypieki, tego dnia były to między innymi kouign amann (specjał wywodzący się Douarnennez), tartę oraz far breton, moje ulubione bretońskie ciasto. Miałam okazję spróbować far i ciasta czekoladowego, oba rodzaje były świetne. Oprócz degustacji ciasta, można kupić też bretońskie smakołyki takie jak caramels au beurré salé, czyli karmelowe cukierki na bazie (a jakże!) solonego masła

Dans la Passerelle XVII, on sert des gâteaux maison, tels que le kouign amann (la spécialité de Douranenez), des tartes ou le far breton, mon gâteau local préféré. J’ai eu l’occasion de goûter le far et un gâteau au chocolat, tous les deux délicieux. A part la dégustation sur place, vous pouvez également acheter des gourmandises tels que les caramels au beurre salé, un ingrédient incontournable dans la cuisine bretonne.
Pani właścicielka pokazała mi salę na piętrze, przewidzianą dla grup. Tutaj wystrój był bardziej minimalistyczny, najbardziej urzekły mnie fotele we wnęce, z widokiem na ocean. Nic, tylko się tam zaszyć z książką w ręku… (obraz po prawej stronie poniżej pochodzi z dolnej części kawiarni, ale pasował mi tutaj do kompozycji zdjęć).

J’ai pu voir aussi la salle à l’étage, prévue pour des groupes. Ici, le décor est plus sobre, mais toujours dans le même style. Ce que j’ai préféré, c’étaient des fauteils avec vue sur mer. Un cadre idéal pour y rester des heures, un bouquin à la main... (le tableau ci-dessous à droite vient d’en bas, mais je les ai mis ensemble, car j’aime bien l’association des deux).
Kawiarnia urządzona jest konsekwentnie w marynistycznym stylu, jednak można tam też znaleźć (i kupić) sporo przedmiotów w stylu vintage. Dzięki temu przełamana jest konwencja, która mogłaby kojarzyć się stereotypowo i wyłącznie turystycznie: bretońskie produkty i „morski” wystrój. Mielibyście ochotę tu zajrzeć?

Le salon de thé est conçu dans l’ambiance marine, mais on peut y trouver (et acheter) également des objets de déco vintage. Je trouve que grâce à cela, on échappe à un cadre trop cliché et touristique qui pourrait être le cas avec la déco marine et les produits bretons. Pour moi, le pari est réussi et vous, vous aimez bien ?
 

Komentarze / Commentaires

  1. Patrząc na te bretońskie smakołyki zrobiłam się głodna.
    Znalazłaś kolejne urokliwe miejsce :)

    ReplyDelete
  2. Oplułam monitor. Piękne, smakowite i jakie kolorowe!

    ReplyDelete
  3. Cudowne miejsce! :) Zazdroszczę :)

    ReplyDelete
  4. aż zrobiłam się głodna, i do tego ze sklepikiem...czemu u nas wciąż mało takich miejsc ;)?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może faktycznie nie ma u nas połączenia kawiarni ze sklepikiem, ale uważam, ze naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Oprócz wystroju dba się przecież o ładne podanie zamówienia, przynajmniej w dużych miastach. Za to ostatnio we Francji trzy razy pod rząd, w różnych miejscach, zdarzyło mi się pić bardzo przeciętną kawę (o dziwo, kiedyś nigdy mi się to nie przytrafiało), podaną w oblanej filiżance. Ja wciąż jestem fanką polskich kawiarni, ale jak widzicie nie ustaję w poszukiwaniach godnego dla nich zastępstwa. :)

      Delete
  5. Zastanawia mnie co to za pałeczki na ostatnim zdjęciu. Pytam mojego R. ale ńiestety niewie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sylwio, jeśli pytasz o przedostatnie zdjęcie, to są na nim słomki. :) Pozdrowienia!

      Delete
  6. Tak. Dziękuje bardzo za odpowiedz.

    ReplyDelete