Spotkanie / Rencontre : Malo Carvou

Mam ogromną przyjemność dać Wam do przeczytania wywiad ze znanym i cenionym w Bretanii artystą muzykiem : Malo Carvou. Malo gra na flecie poprzecznym, a reszty dowiecie się z rozmowy. Przyjemnej lektury! Droba uwaga: przypisy w nawiasach to moje wyjaśnienia.

J’ai le plaisir de vous annoncer l’interview avec Malo Carvou, le flûtiste bien connu et apprécié en Bretagne. Vous allez en apprendre plus sur lui au cours de notre entretien. Bonne lecture ! Petite info: mes explications sont mises entre parenthèses.


Comment êtes-vous entré dans l’univers de la musique ?

Dans ma famille, il y avait beaucoup de musiciens : mes deux grand-pères (l’un a joué de l’accordéon et l’autre était chanteur d’opérette), mon père jouait du violon. A la maison, on écoutait beaucoup de musique bretonne et irlandaise. Dès l’enfance, je baignais dedans. A six ans, j’ai eu la flûte tin whistle (irlandaise) et à huit ans, j’ai intégré le Bagad de Penhars à Quimper. Quand j’avais treize ans, un copain des parents m’a prêté une flûte traversière. J’ai pris quelques cours, j’ai fait un stage avec Jean-Michel Veillon et ensuite, j’ai beaucoup appris tout seul, j’ai toujours été un autodidacte. Par contre, j’ai arrêté la bombarde à 16 ans, je n’avais pas tellement le tempérament de groupe.

Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką ?

W mojej rodzinie było wielu muzyków, w tym obaj moi dziadkowie (jeden z nich grał na akordeonie, drugi był śpiewakiem w operetce) i mój ojciec, który grał na skrzypcach. W domu słuchaliśmy dużo muzyki bretońskiej i irlandzkiej, więc już od dzieciństwa miałem z tym styczność. Jako sześciolatek dostałem flet tin whistle (irlandzki) a mając osiem lat, wstąpiłem do zespołu Bagad Penhars w Quimper (zespół wykonujący tradycyjną muzykę bretońską). Gdy miałem trzynaście lat, znajomy rodziców pożyczył mi flet poprzeczny. Odbyłem kilka lekcji, uczestniczyłem w stażu z Jean-Michelem Veillonem (ceniony bretoński flecista i autorytet w dziedzinie) a później wielu rzeczy nauczyłem się sam, zawsze byłem samoukiem. Zaprzestałem za to gry na bombardzie (tradycyjny bretoński instrument), gdy miałem 16 lat, gdyż nie odnajdywałem się do końca w tak dużym zespole jak Bagad.

A quel moment avez-vous pensé devenir musicien professionnel ? 
J’ai toujours pensé être soit musicien, soit astrophysicien. J’ai fait deux ans de fac à Brest, de planétologie, car c’était plus accessible que l’astrophysique. Mais j’ai décidé de quitter cette voie universitaire pour me consacrer à la musique et je ne l’ai jamais regretté. Au contraire, le jour où j’ai arrêté les cours, c’était le plus beau jour de ma vie, mis à part la naissance de mon fils. En même temps, je ne savais pas trop comment devenir musicien professionnel. J’ai commencé par des remplacements pour les sessions à Ceili (un bar à Quimper). Il y avait des situations où c’était un peu difficile de se faire payer : le niveau des professionnels doit être très élevé, parce qu’il y a beaucoup d’amateurs qui jouent vraiment bien.

Kiedy pomyślałeś o tym, żeby zawodowo zająć się muzyką?


Od zawsze rozważałem albo zawód muzyka, albo astrofizyka. Przez dwa lata studiowałem planetologię w Breście, były to łatwiejsze studia niż te z astrofizyki. Zdecydowałem jednak rzucić studia i zająć się muzyką i nigdy tego nie żałowałem. Wręcz przeciwnie: dzień, w którym przestałem uczęszczać na zajęcia, był najpiękniejszym dniem mojego życia, nie licząc narodzin syna. Nie wiedziałem jednak, jak powinny wyglądać moje pierwsze kroki jako muzyka. Zacząłem od zastępowania muzyków podczas sesji muzyki na żywo w Ceili (pub w Quimper). Wyegzekwowanie zapłaty za moją pracę w niektórych sytuacjach nie było czymś oczywistym: zawodowi muzycy muszą być naprawdę świetni w tym, co robią, ponieważ wielu amatorów prezentuje niezwykle dobry poziom.

Quels sont pour vous les points forts et faibles d’exercer ce métier ?

La musique, c’est mon langage d’expression, elle est ancrée en moi. La chose la plus terrible pour moi ce serait de ne plus pouvoir jouer. Le côté positif, ce sont les voyages, les rencontres, car on n’est pas accueilli pareil qu’un touriste. Je préfère d’ailleurs dormir chez les gens plutôt que dans un hôtel : on a tout de suite un rapport intime avec les gens, ils nous offrent le meilleur de leur hospitalité et les liens sont forts. Ces échanges, c’est un vrai privilège. Le point faible, c’est sans doute la précarité. En Bretagne, dans les années 90’, il y avait une grosse vague de musique traditionnelle, avec cent festou-noz par an, c’était facile de gagner sa vie en jouant de la musique. Pour ma génération, ce n’était plus pareil, mais peut-être grâce à cela on s’accroche plus, on voit la valeur de l’effort. Par contre, quand les choses sont trop faciles, on risque d’arrêter dès le moindre obstacle. Ce qui n’est pas évident non plus, c’est de travailler son instrument sans que ça soit rébarbatif. Il faut essayer d’y trouver du plaisir, à mon avis, ça ne marche pas autrement. Une autre difficulté, c’est la notion de réussite, comment la mesurer dans ce métier ? Elle se traduit par quoi ? En ce moment, je joue dans les projets qui me plaisent et je travaille avec des gens bien, ça, c’est une réussite pour moi. J’ai décidé de ne plus travailler qu’avec les personnes avec lesquelles ça marche bien au niveau humain et musical et ces échanges sont très précieux, c’est de la vraie richesse pour moi.

Jakie są w twoim odczuciu wady i zalety zawodu muzyka ?

Muzyka jest moim środkiem wyrazu, jest naprawdę we mnie zakorzeniona. Najgorsze, co mogłoby mi się przytrafić, to nie móc już grać. Plusem mojej pracy są podróże, spotkania z ludźmi: to wykracza daleko poza turystykę, ludzie witają nas najlepiej jak potrafią. Doceniam to, że możemy spać u rodzin, wolę to niż nocleg w hotelu ze względu na pogłębiony kontakt, jaki mamy z ludźmi, to tworzy silne więzi. Takie wymiany międzyludzkie to prawdziwy przywilej. Jeśli chodzi o minusy, na pewno jest to niestabilność, niepewność pracy. W Bretanii w latach 90-tych był ogromny rozkwit tradycyjnej muzyki, grając rocznie na stu fest-nozach (bretońskie święto muzyki i tańca, wpisane w 2012r. na listę światowego niematerialnego dziedzictwa Unesco), nietrudno było utrzymać się z muzyki. W naszym pokoleniu to się zmieniło, ale może właśnie dlatego jesteśmy bardziej zahartowani i zdeterminowani, dostrzegamy wartość wysiłku. Jeśli wszystko przyszłoby nam równie łatwo, może porzucilibyśmy muzykę wraz z napotkaniem pierwszej przeszkody. Inna niełatwa sprawa to codzienne ćwiczenie na instrumencie, tak, aby nie było to do bólu żmudne. Moim zdaniem, trzeba znaleźć w tym przyjemność, nie wyobrażam sobie tego inaczej. Inną trudnością jest ulotne poczucie sukcesu: skąd wiedzieć, kiedy go osiągnęliśmy, jaka jest jego miara? W tej chwili udzielam się przy projektach, które mi się podobają i z ludźmi, których cenię i to jest dla mnie sukces. Zdecydowałem, że teraz będę pracował już tylko z osobami, z którymi świetnie dogaduję się na płaszczyźnie muzyki, ale i osobowości. Te kontakty międzyludzkie są dla mnie niezwykle cenne, to jest mój skarb. 

Quels sont vos projets actuels ?
Avant, j’ai beaucoup joué en fest-noz, où on joue de la musique de danse. Or, l’exigence artistique et la qualité d’écoute n'y sont pas les mêmes que lors d’un concert. Cela faisait dix ans déjà que j’avais envie de changer, en ressentant que je ne correspondais plus aux attentes de cette musique-là. Je voulais revenir à mes fondamentaux, développer le côté concert de la musique bretonne, d’où la décision de créer un nouveau groupe : Joa. Le moment d’éloignement des festou-noz a été un passage un peu difficile, mais la décision m’a paru évidente après le premier concert de Joa. C’est un choix et il faut l’assumer, s’investir là où on a envie de travailler. Maintenant je n’essaie plus de rien prouver à personne, je ne m'en préoccupe plus. A part Joa, je joue aussi dans le gropue Jamie McMenemy 4 (musique écossaise) et en duo avec Bernard Bizien et Ronan Bléjean. Je prévois un disque en duo l’année prochaine et ensuite, un disque en solo. 

Jakie są twoje obecne plany ?


Wcześniej bardzo udzielałem się na fest-nozach, gdzie dominuje specyficzny rodzaj muzyki: takiej, która nadaje się do tańca, nie jest ona więc tak wymagająca pod względem artystycznym ani pod względem zaangażowania w odbiorze jak na typowym koncercie. Już od dziesięciu lat chciałem zaangażować się w coś innego, czułem, że nie odpowiadam już oczekiwaniom, jakie stawia muzyka do tańca. Chciałem wrócić do korzeni, tworzyć muzykę bretońską do wykonywania na koncertach i tak powstał nowy zespół: Joa. Czas oddalenia od fest-nozów nie był najłatwiejszy, ale wszelkie obawy prysły po pierwszym koncercie Joa. Był to mój wybór i teraz muszę konsekwentnie za nim podążać, ale to przyjemność pracować przy projekcie, który jest bliski sercu. Teraz nie czuję już potrzeby udowadniania czegokolwiek komukolwiek, nie zamartwiam się. Oprócz trio Joa, gram także w zespole Jamie McMenemy 4 (muzyka szkocka) i w duecie z Bernardem Bizienem i Ronanem BléjeanemMam w planach wydanie płyty w duecie w przyszłym roku a następnie płyty solowej.

Qu’y a -t- il de plus précieux dans la musique pour vous ?

Pour moi, la musique a un côté mystique, je ne peux pas accepter le côté « artisan ». En tant que professionnel, j’ai une obligation d’essayer de nouvelles choses et j’ai le temps pour créer. J’apprécie les personnes qui, dès qu’elles jouent, sont dans un autre univers, c’est ça, le côté sacré de la musique. Tout cela se vit dans le partage. Moi, je ne suis pas un spectateur, il faut que je joue aussi, je ne peux pas faire autrement. C’est d’ailleurs comme ça que j’ai appris à jouer : en écoutant les enregistrements et en essayant par tous les moyens d’obtenir le même résultat.

Co jest dla ciebie najcenniejsze w muzyce ?

Według mnie, muzyka ma w sobie coś mistycznego, nie mogę zaakceptować rzemieślniczego podejścia do niej. Jako zawodowy muzyk, muszę próbować nowych rzeczy i mam czas na to, by tworzyć. Doceniam osoby, które, od momentu zagrania pierwszych nut utworu, przenoszą się w inny świat. To jest ten sakralny wymiar muzyki, który odbywa się dzięki wymianie międzyludzkiej. Ja zdecydowanie nie jestem widzem, nie mogę usiedzieć spokojnie w miejscu, muszę również grać. To zresztą właśnie w ten sposób uczyłem się grać na instrumentach: słuchając nagrań i główkując, jak odtworzyć to, co słyszę.
Comment vivez-vous l’enregistrement d’un disque, est-ce que votre perception des choses a changé au fil des années?
J’ai fait huit disques au total, dont beaucoup se sont faits dans la souffrance. Or, ce n’est pas ma conception des choses, je crois qu’on crée mieux quand on est heureux, détendu. C’est difficile de faire un disque et ça demande beaucoup d’humilité. Il faut avoir du recul, se dire qu’on ne fait pas cela pour son plaisir personnel, mais pour le partage avec les gens et qu’ils ne vont pas se focaliser sur chaque détail. Avec le temps, j’ai appris qu’il fallait accepter son travail du moment et se dire qu’on a fait son maximum pour aujourd’hui, que l’enregistrement reflétait le moment précis. Je pense qu’il faut beaucoup travailler en amont, être très rigoureux et systématique. Ainsi, bien préparé, on peut se détendre dans le studio. Je pense que c’est important de se concentrer sur la musique et non pas sur soi-même : l’art c’est quelque chose qui nous fait nous surpasser. Et même si le jour J tout ne marche pas comme on voudrait, si le message passe, c’est ça qui compte.

Jakim doświadczeniem jest dla ciebie nagrywanie płyty, czy z upływem lat podchodzisz do tego procesu inaczej ?

Nagrałem osiem płyt i często powstawały one w bólach mimo że tak naprawdę moja koncepcja jest odwrotna: uważam, że najlepiej tworzy się, będąc szczęśliwym, zrelaksowanym. Nagrywanie płyty nie jest łatwą sprawą i wymaga dużo pokory. Trzeba nabrać dystansu, zrozumieć, że nie tworzy się dla własnej satysfakcji, tylko dla odbiorców, którzy nie będą przecież zwracać uwagi na każdy detal. Wraz z upływem czasu, nauczyłem się, że trzeba zaakceptować to, jak wykonaliśmy swoją pracę na ten moment, że na dzień dzisiejszy daliśmy z siebie wszystko i że nagranie jest zapisem stanu rzeczy tu i teraz. Myślę, że trzeba dużo pracować przed nagraniem, być bardzo skrupulatnym i systematycznym, tak, żeby potem móc się zrelaksować w studiu. Uważam też, że ważne, by koncentrować się na muzyce, nie na sobie, bo sztuka jest czymś, co umożliwia przekraczanie samego siebie. I nawet jeśli w dniu występu czy nagrania nie wszystko uda się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, to najważniejsze, by nasza muzyka miała przekaz.

Comment travaillez-vous au quotidien ?

Je ne peux pas passer un jour sans flûte. D’ailleurs, le verbe « jouer » exprime à la fois le jeu, l’amusement que le fait de jouer un instrument : il faut que ça reste un plaisir. Les heures de composition, c’est la nuit, mais depuis qu’on vit dans un appartement, ce n’est plus possible. La naissance de mon fils a bouleversé mon rythme de travail et maintenant la journée est beaucoup plus structurée qu’avant. Ce qui est important pour moi, c’est de me mettre en condition pour jouer : je fais un peu de marche, des assouplissements. Il faut que le corps et le cerveau soient disponibles, tout passe par la détente pour moi.

Jak wygląda twój dzień pracy ?


Nie wyobrażam sobie dnia bez gry na flecie. Zresztą sam czasownik „grać” dobrze oddaje to, czym powinna być gra na instrumencie: ważny jest element ten rozrywki, zabawy, przyjemność. Najlepszym czasem na komponowanie jest noc, ale odkąd pracuję w mieszkaniu, jest to oczywiście niemożliwe. Narodziny mojego syna kompletnie zmieniły mój rytm pracy i teraz mój dzień jest dużo bardziej uporządkowany niż wcześniej. Ważne jest dla mnie, by odpowiednio przygotować się do grania: zanim zasiądę do pracy, spaceruję, rozciągam się. Przygotowuję ciało i umysł do gry, tak, jak wcześniej wspomniałem, muszę być zrelaksowany.
Joa Trio. Photo source: fanpage 'Dom Bretanii'
Bientôt, vous allez donner un concert avec Joa en Pologne, dans ma ville natale. Ce n’est pas pour la première fois, n’est-ce pas ?
J’ai déjà joué en Pologne avec Ozan Trio (ce groupe n’existe plus). J’ai de très bons souvenirs de la Pologne et surtout, j’ai été sidéré par le niveau des musiciens qui jouent de la musique bretonne, ils excellent! Je n’ai jamais vu cela à ce point à l’étranger. Il y a une très bonne culture musicale bretonne, pas mal de groupes de fest-noz et comme ces musiciens ne sont pas nombreux à l’échelle du pays, ils sont vraiment passionnés.

Już niedługo wraz z zespołem Joa wystąpisz w Polsce, w moim rodzinnym mieście. To nie pierwszy twój koncert w Poznaniu, prawda?

Grałem już w Poznaniu z Ozan Trio (zespół już nie istnieje). Mam bardzo dobre wspomnienia z Polski i muszę przyznać, że oniemiałem, widząc poziom Polaków wykonujących muzykę bretońską, są rewelacyjni. Nigdy nie widziałem tak wysokiego poziomu za granicą. W Polsce jest bardzo dobra bretońska kultura muzyczna, jest wiele zespołów grających na fest-nozach i jako że muzyka bretońska nie jest zbyt popularna w skali kraju, są to prawdziwi pasjonaci.

Merci beaucoup pour cet entretien.
Bardzo dziękuję za rozmowę.

Pamiętajcie: koncert Joa w Poznaniu już 23. listopada. Od dziś możecie odbierać darmowe wejściówki w Domu Bretanii. Mam nadzieję, że moi czytelnicy pojawią się tam w licznym gronie!

Komentarze / Commentaires

  1. Merci pour cette belle interview et de nous faire découvrir ce musicien !

    ReplyDelete
  2. Piękne dzięki za ten wywiad! Chętnie poczytam więcej rozmów z bretońskimi muzykami z extraklasy :)
    No i gratuluję bloga, świetnie, że jest dwujęzyczny!
    pozdrawiam ciepło,
    EwelinaG

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się, że wywiad Ci się podobał! :)

      Delete