Sześć wzruszących historii na szóste urodziny bloga/ Six histoires touchantes pour les six ans du blog



Wczoraj były szóste urodziny bloga. Lubię pisać na te okrągłe rocznice posty okolicznościowe, ale w tym roku miałam z tym problem, bo zamiast radości i dumy, gdy myślę o blogu, czuję coraz częściej...wyrzuty sumienia. Meczą mnie własne niezrealizowane i wiecznie odkładane na później pomysły i plany.

Żeby już dłużej nie narzekać, postanowiłam opowiedzieć Wam sześć miłych historii, jakie przytrafiły mi się za pośrednictwem bloga a o których nie wiecie, bo rozgrywały się w jego kulisach. :)

C’était les six ans du blog hier. J’aime bien écrire un billet un peu spécial tous les ans pour marquer le coup, mais cette année, je n’étais pas trѐs inspirée. Au lieu de ressentir de la joie et de la fierté, ce sont les remords qui me viennent en tête ces derniers temps. Cela me fatigue mes projets que je ne réalise pas, et je remets toujours à plus tard.

Mais je n’avais pas non plus l’intention de me plaindre, mais de vous raconter six histoires qui font chaud au cœur et qui me sont arrivées à travers le blog. Vous ne pouviez pas le savoir parce que l’action se passait en coulisses ! :)

1. Kilka lat temu, gdy po zagmatwanych poszukiwaniach pracy w Bretanii zaczęłam nieśmiało myśleć o udzielaniu lekcji online, blog był jeszcze dość świeży i nie dostawałam wielu zapytań o lekcje. Działalność pomogła mi rozkręcić Justyna z Bloga o Francji (a wtedy nawet jeszcze nie znałyśmy się na żywo!), kierując do mnie osoby, których nie mogła już uwzględnić w swoim przepełnionym grafiku. To dzięki niej uwierzyłam, że dam radę utrzymać się z lekcji. Ta bezinteresowna pomoc dodała mi skrzydeł i będę Justynie zawsze za nią wdzięczna!

Il y a quelques années, quand j’ai commencé à songer au travail comme prof de français en ligne (aprѐs des recherches de travail difficiles et tumultueuses en Bretagne), mon blog était encore assez récent et je ne recevais pas beaucoup de demandes de cours. C’est grâce à une blog-copine polonaise - que je ne connaissais pourtant même pas en vrai à l’époque – que j’ai commencé à croire que je pourrais en vivre. Justyna, prof de français langue étrangѐre elle aussi, redirigeait vers moi les personnes qu’elle ne pouvait plus caser dans son agenda, faute de place. Le fait qu’elle m’ait aidée sans rien demander en retour m’a énormément touchée et je lui serai toujours reconnaissante pour ce coup de pouce !

2. Pewnego dnia napisał do mnie Adam z nietypową prośbą. Chciał wykupić dwie lekcje na prezent dla swojej mamy, czytelniczki mojego bloga, żeby mogła sprawdzić, czy taka forma zajęć jej odpowiada. Najwyraźniej formuła się sprawdziła, bo spotykamy się na Skype już cztery lata! W międzyczasie Pani Danuta z mężem ugościli mnie po królewsku w Stargardzie, gdy pojechałam tam na ślub koleżanki. To było przemiłe doświadczenie: pokazali mi miasto, podjęli pysznym jedzeniem oraz...pokazali albumy i pamiątki z Bretanii. :)

Un jour, j’ai reçu un mail atypique de la part d’Adam. Il souhaitait payer pour deux cours de français en ligne avec moi…comme cadeau pour sa mѐre, lectrice de mon blog. Il voulait lui offrir la possibilité de tester si cette formule de leçons lui convenait. Il faut croire que oui, car on se voit sur Skype depuis quatre ans maintenant ! Entre-temps, Danuta et son mari m’ont accueillie chez eux à Stargard en Pologne et ont été aux petits soins avec moi ! Ils m’ont montré la ville, m’ont servi de délicieux entremets et…m’ont montré leurs albums photo et leurs souvenirs de Bretagne !

3. Przyznaję, że niestety nie zawsze daję radę odpisywać na wszystkie Wasze maile, a zwłaszcze te wymagające wyczerpujących odpowiedzi. Paulina trafiła jednak na idealny moment- właśnie zaczynałam miesiąc „odpoczynku” przed porodem, kiedy nie udzielałam już lekcji i miałam czas na długiego i szczegółowego maila. Czytelniczka przedstawiła mi swoją sytuację, napisała, że marzy o życiu we Francji, ale nie wie, jak zacząć. Opowiedziałam jej o swoich doświadczeniach i zaproponowałam wyjazd jako au pair, który w jej sytuacji wydawał się najbardziej optymalny. Paulina mieszka dziś w Paryżu, rzeczywiście pracuje jako niania a po godzinach maluje. To, że mój mail miał namacalny wpływ na czyjeś życie było dla mnie dużym przeżyciem.

J’avoue ne pas toujours pouvoir répondre à tous vos mails, surtout ceux qui demanderaient des réponses bien étoffées. Paulina a eu de la chance, elle est tombée sur un bon moment, car je venais de commencer mon modeste congé de maternité et j’avais quelques semaines de relativement libre, sans cours, avant la date prévue de l’accouchement. Cette lectrice m’a donc expliqué sa situation : elle rêvait de partir vivre en France, mais elle ne savait pas comment s’y prendre. Je lui ai donné quelques conseils basés sur mon expérience et je lui ai suggéré de partir en France comme fille au pair, ce qui me paraissait le plus adapté à sa situation. Quelques mois plus tard, Paulina a fait ses valises et aujourd’hui, elle s’occupe effectivement des enfants à Paris et dans son temps libre, elle fait de la peinture. Le fait d’avoir une réelle influence sur la vie de quelqu’un m’a beaucoup touchée !

4. Nie mogę nie wspomnieć o wspaniałych czytelnikach, z którymi spotkałam się na żywo w Bretanii, bo na samą myśl o tych chwilach buzia mi się śmieje. Jola i jej przysympatyczna rodzinka, którą odwiedziłam na kempingu. Rozmawiałyśmy, siedząc na plaży z widokiem na rajskie wyspy Glénan. Marek i Viola, niezwykle ciepli ludzie, z którymi przegadaliśmy kilka godzin na wszelkie możliwe tematy i którzy na pożegnanie wręczyli mi pokaźny stos polskich gazet i Torcik Wedlowski – bezcenne dla emigranta! Asia, Tomek i Karolina, którzy są ogromnymi miłośnikami Bretanii i opowiedzieli mi mnóstwo swoich przygód związanych z regionem, do którego wciąż wracają mimo dużej odległości. W dodatku kompletnie rozbroili mnie wydrukowaną „książką” z wpisami z mojego bloga! Ola i Marek, którzy ujęli mnie zainteresowaniem bretońską sztuką sakralną, co się rzadko zdarza i że tak przyjemnie rozmawiało się z nimi nie tylko o kulturze i sztuce, ale i o życiu. Mieliśmy się zobaczyć ponownie w Gdańsku, niestety nasz synek się wtedy pechowo rozchorował, ale wierzę, że jeszcze się zobaczymy. Udało mi się za to  ponownie umówić z dwiema rodzinami – w Krakowie i kilka lat później w Cieszynie- z którymi spędziłam w 2015r. praktycznie cały dzień w Bretanii. Nie mogę nie wspomnieć o Izie i Marcinie, artystach i zapalonych rowerzystach, którzy za wspólny spacer w Bretanii odwdzięczyli się nam rok później oprowadzeniem po Bielsko-Białej. Pamiętam też naleśniki, wspólne fotografowanie i... chowanie się przed deszczem z Magdą i Alanem. Uwielbiam takie spotkania, są dla mnie kopalnią inspiracji i za każdym razem się zachwycam, że tak fantastyczni ludzie czytają mojego bloga!


Il faut que je vous parle des rencontres avec mes lecteurs en Bretagne, car rien que d’y repenser, ça me fait tout de suite sourire ! Il y avait donc Jola et sa formidable famille que je suis allée voir à leur camping. On a discuté, assises sur la plage avec la vue sur les îles paradisiaques des Glénan. Marek et Viola, des personnes particuliѐrement chaleureuses avec qui on a passé des heures à discuter et qui m’ont offert toute une pile de magazines polonais et une friandise du pays, inestimable pour une expatriée ! Asia, Tomek et Karolina, des grands amateurs de la région qui y retournent réguliѐrement malgré la grande distance à traverser en voiture et qui m’ont raconté plein d’aventures qui leur sont arrivées en Bretagne. En partant, ils m’ont montré un ‘livre’ qu’ils avaient confectionné en imprimant mes articles ! Ola et Marek qui ont montré de l’intérêt pour l’art sacré breton (ce qui n’est pas si fréquent) et avec qui on a parlé agréablement non seulement de la culture et de l’art, mais aussi d’autres choses de la vie. On devait se revoir à Gdańsk, mais notre fils est malheureusement tombé malade. J’espѐre qu’il y aura une autre occasion pour se voir ! J’ai par contre réussi à revoir en Pologne deux adorables familles avec qui j’avais passé toute une journée en 2015. Et puis il y a Iza et Marcin, artistes et cyclistes passionnés qui nous ont fait découvrir Bielsko-Biała en Pologne un an aprѐs notre balade bretonne. Je n’oublie pas non plus Magda et Alan, une rencontre autour des crêpes et de la photo et puis notre course pour trouver un abri quand il s’est mis à pleuvoir. Toutes ces rencontres ont vraiment été enrichissantes pour moi. C’est chouette de voir que les lecteurs de ton blog ce sont d’aussi belles personnes !

5. Przeprowadzając się do Francji, nie nastawiałam się specjalnie na polskie znajomości. Nie unikałam ich, ale też nie szukałam. To był bardzo miły i niespodziewany prezent od życia, bo moje aktualne wspaniałe polskie koleżanki same zaczęły się do mnie odzywać przez bloga i teraz bardzo sobie te znajomości cenię. W zeszłym roku zorganizowałam nawet polsko-francuską imprezę na roczek Milana, by poznać dziewczyny między sobą i bardzo fajnie to wyszło!

En déménageant en France, je ne m’attendais pas spécialement à rencontrer d’autres Polonais. Je n’étais pas contre, mais je ne recherchais pas ces contacts non plus. Et là, surprise ! Au fil des années, il y a eu pas mal de filles polonaises qui m’ont contactée via le blog et aujourd’hui, j’apprécie beaucoup ces relations. C’est comme un beau cadeau inattendu de la vie. L’année derniѐre, j’ai même organisé une fête franco-polonaise pour que mes copines du Nord-Finistѐre puissent faire connaissance et c’était super sympa !

6. Podczas naszych podróży autem do Polski, dość często zatrzymujemy się u naszych uczniów, bo wielu z nich mieszka po drodze. To świetna sprawa, poznać na żywo osoby, z którymi Olivier lub ja pracujemy w niektórych wypadkach wirtualnie od lat. Tego też się nie spodziewałam – że w pracy nawiążę tak fajne relacje, czasem nawet przyjaźnie, które trwają dalej po zakończeniu kursu. Muszę tu wspomnieć choćby o Oli i Władku, których odwiedziliśmy, gdy byłam w ciąży i wracaliśmy od nich z drugiego końca Francji autem załadowanym pod sam dach rzeczami dziecięcymi po ich pociechach. To było tak miły i hojny gest,  że aż czuliśmy się skrępowani. Dziękuję też Asi, która czyta każdy mój post na blogu i bardzo mi kibicuje we wszystkim, co robię. A takich dobrych dusz mamy wokół siebie naprawdę dużo, nie byłabym w stanie wszystkich wymienić, ale za każdą z tych osób jestem ogromnie wdzięczna!

Lors de nos road-trips jusqu’en Pologne, on s’arrête assez souvent chez nos élѐves, car ils habitent en grande partie sur le chemin. C’est une expérience vraiment géniale de voir en vrai des personnes avec qui on travaille, dans certains cas, depuis des années à travers l’écran. Je ne m’attendais pas non plus à nouer des relations aussi proches au travail. Avec certaines personnes, on est devenus amis et ça continue même quand ils arrêtent les cours. Je dois mentionner ici ne serait-ce que Ola et Władek qu’on est allés voir pour quelques jours quand j’étais enceinte et on repartait de chez eux avec une voiture remplie à ras-bord avec des vêtements et du matériel de puériculture ayant servi à leurs enfants. On n’avait plus grand-chose à acheter pour le bébé… Un geste tellement généreux que c’était même gênant. Je tenais aussi à remercier Asia qui lit chaque article que j’écris et qui est d’un grand soutien dans tout ce que j’entreprends. Je ne vais pas pouvoir citer tous mes merveilleux élѐves, car il y en a tant ! C’est une grande chance et j’en suis vraiment très heureuse.

Dziękuję Wam za te jakże pozytywne doświadczenia międzyludzkie na przestrzeni lat!
Un grand merci pour toutes ces belles aventures humaines au fil des années !


PS. Na zdjęciach jest Le Conquet, a ujęcie ze mną zrobiła moja mama w Plouarzel.
PS. Sur les photos, c’est le Conquet et la photo de moi a été prise par ma mѐre à Plouarzel.

Komentarze / Commentaires

  1. Tego, że zostanę wywołana do tablicy, się nie spodziewałam ;) Cieszę się, że mogłam pomóc! Życzę Ci kolejnych cudownych lat blogowania i fotografowania :*

    ReplyDelete
  2. Piękne historie. Ja sama niejednokrotnie jestem pod wrażeniem ile dobrego w życiu przyniosło mi to, że pewnego dnia postanowiłam odpalić blog. W tym nasze spotkanie :-) Nigdy nie wiadomo co nas spotka. Pozdrawiam ciepło.

    ReplyDelete
  3. Wspaniałe historie i piękne zdjęcia <3 TO na te szóste urodziny życzę Ci wielu podróżniczych i fotograficznych inspiracji! Ściskam mocno!

    ReplyDelete
  4. Blogowanie ma moc, sama poznałam niesamowitych ludzi, dzięki blogowi. Życzę cudownych kolejnych blogowych dni :)

    ReplyDelete
  5. Piękne te historie ❤️ ❤️ ❤️ Z każdym kolejnym rokiem blogowania jestem pod coraz większym wrażeniem tych pięknych spotkań i historii, które się nam, bliogerkom emigrantkom przydarzaja. W ubiegłym tygodniu spotkałam się np.z Magdą, która prowadziła kiedyś bloga i którą strasznie polubiłam internetowo, ale mieszkała daleko od Paryża. A teraz, po kilku latach, okazuje się, że obie mieszkamy w Lyonie, no i nie muszę dodawać chyba, że spotkanie mogło nie mieć końca 😉

    ReplyDelete
  6. Jakie piękne historie i przesympatyczny artykuł, czyta się go z ogromną przyjemnością :)

    ReplyDelete