Chyba
każdy z nas zetknął się kiedyś z następującym stereotypem
dotyczącym Francuzów: nie chcą oni mówić po angielsku (wynika to
z ich dumy), będą więc udawać, że nie rozumieją turysty
zwracającego się do nich po angielsku i nie zważając na nic,
odpowiedzą w swoim ojczystym języku. Dziś postaram się wyjaśnić
Wam, ile jest w tym prawdy. Muszę od razu zaznaczyć, że z
wyjątkiem zupełnie pierwszego kontaktu z mieszkańcami tego kraju
(przyjazd Francuzów do Polski w ramach licealnej wymiany), nigdy nie
rozmawiałam z „Żabojadami” po angielsku. Ten temat bardzo
mnie jednak interesuje (podwójne studia filologiczne zobowiązują)
i niezliczone ilości razy poruszałam go z Francuzami. Również
pracując w branży turystycznej we Francji, poczyniłam też swoje
obserwacje na ten temat, dlatego przechodzę już do rzeczy
i wyjaśnię Wam, dlaczego trudno porozmawiać z Francuzem
po angielsku.
En
Pologne, j’ai souvent entendu parler d’une image stéréotypée
des Français qui ne veulent pas parler anglais par fierté. Ils
refuseraient donc de répondre à un étranger en anglais, et, en
faisant semblant de ne pas comprendre, continueraient à s’exprimer
dans leur langue natale. Dans cet article, j’aimerais partager mon
point de vue sur la question, qui ne va pas forcément de pair avec
ce cliché. Mes expériences sont un peu particulières, car il faut
dire que je n’ai jamais parlé en anglais avec les Français, sauf
mon tout premier contact avec des francophones, c’étaient des
personnes qu’on accueillait au lycée dans le cadre d’un échange.
Ensuite, je me suis toujours exprimée en français, même si au
début je n’étais pas du tout à l’aise. Plutôt que de mes
propres expériences, je vais donc vous parlez de ce que j’ai pu
observer et ce que les Français m’ont dit eux-mêmes. Je suis
depuis toujours passionnée par les enjeux linguistiques et j’en
discute facilement avec de personnes différentes. Voici les
conclusions que j’ai tiré de tout cela.
1. Francuzi
wstydzą się mówić po angielsku.
Takie
stwierdzenie zupełnie zmienia odbiór znanego nam stereotypu,
prawda? W przeważającej większości przypadków, niechęć do
posługiwania się językiem Szekspira nie wynika z dumy, ale właśnie
ze świadomości własnych słabości. Francuzi często wstydzą się
też swojego akcentu, nawet na tle innych obcokrajowców. Koleżanka
Czeszka, która mieszka w Paryżu, opowiadała mi, jak podczas
rozmowy o pracę, widząc w CV, że zna płynnie angielski i
niemiecki, potencjalny pracodawca powiedział jej: „wierzymy pani
na słowo”: weryfikacja umiejętności byłaby dla niego widocznie
bardziej stresująca niż dla niej…
Les
Français ont souvent honte de parler anglais.
Cela
change tout dans la perception de l’image stéréotypée, non ?
Je crois que beaucoup de Français ont conscience de leurs manques au
niveau de l’anglais et cela les « bloque » de parler
beaucoup plus que la supposée fierté. Il me semble aussi que les
Français considèrent leur accent comme mauvais, une autre raison
pour laquelle il leur est difficile d’être à l’aise avec
l’interlocuteur. Une copie tchèque qui vit à Paris m’a racontée
que lors d’un entretien d’embauche, son employeur potentiel a
évité de vérifier ses bonnes connaissances en anglais et en
allemand, en lui disant : « on vous croît sur parole ».
Il faut croire que ce test aurait été plus stressant pour lui que
pour elle...
2. W
szkole nie uczy się ich komunikacji, tylko gramatyki.
Niestety
w tym względzie niewiele się zmienia, z tego, co wiem, wciąż
wiedzie prym nauka gramatyki i języka pisanego, a nie tego, jak się
dogadać w języku obcym. W dodatku klasy nie są dzielone na pół
do nauki języków, trudno więc mówić o skutecznym ćwiczeniu
mówienia w takich warunkach. Szkoły językowe zaś praktycznie nie
istnieją, więcej pisałam o tym tutaj.
Ja sama na rozmowie kwalifikacyjnej do pracy, w której języków
używałam ustnie, test ich znajomości miałam pisemny – myślę,
że to znamienne.
A
l’école, ils apprennent surtout la grammaire et pas assez la
langue orale.
Je
l’impression que cela ne change pas énormément (reprenez-moi, si
vous pensez le contraire !) et qu’à l’école en France, on
se focalise toujours sur la grammaire plutôt que sur la
communication dans une langue étrangère. Evidemment, cela dépend
aussi de chaque prof, mais dans des classes très nombreuses, ses
moyens de laisser s’exprimer les élèves sont quand même bien
limités. En Pologne, la classe est divisée en deux pour les cours
de langues, ce qui facilite les choses. Un autre exemple surprenant
pour moi : lors d’un entretien d’embauche en France, pour un
travail où je devais utiliser les langues de manière orale, on m’a
quand même demandée de remplir un questionnaire écrit. Je pense
que cela traduit bien le fait que les Français sont souvent plus à
l’aise à l’écrit qu’à l’oral en anglais.
3. Sami
o sobie mówią, że są kiepscy w nauce języków.
Praktycznie
za każdym razem w rozmowie na ten temat pada znamienne zdanie: „my,
Francuzi, jesteśmy beznadziejni w nauce języków obcych”. Każdy
kij ma dwa końce i zawsze, jak to słyszę, zastanawiam się,
na ile to prawda, a na ile łatwa wymówka, która pozwala na to, by
się do nauki języków faktycznie nie przykładać.
Ils
se considèrent eux-mêmes comme ‘nuls’ en langues.
Pratiquement
à chaque fois, quand j’ai abordé ce sujet avec des Français,
j’ai entendu l’incontournable phrase à un moment de la
conversation : « Nous, les Français, on est nuls en
langues ». D’une part, je sais que la manière dont les
langues sont globalement enseignées ne facilitent pas les choses,
mais, d’une autre part, cela me révolte toujours un peu. Mon côté
prof de langues me fait penser que cela peut être aussi une excuse
facile pour ne pas progresser...
4. Języki
nie są priorytetem w szkole ani w pracy.
W
Polsce kładzie się na to duży większy nacisk, oczywiście można
zrozumieć, że sytuacja wyjściowa jest inna: my z samą znajomością
polskiego świata nie zwojujemy, a Francuzi dogadają się jednak w
wielu miejscach w swoim ojczystym języku. Oczywiście teraz
przykłada się do tego większą wagę niż kiedyś, ale powiem Wam,
że osobiście mam wrażenie, że tempo zmian w edukacji czy na rynku
pracy nie jest zbyt szybkie. Na pewno w Paryżu poliglotów się
ceni, jednak na przykład w naszej Bretanii jest to kwestia zupełnie
drugorzędna, nad czym niezmiernie ubolewam, bo mój największy atut
zawodowy nie jest tu właściwie doceniany. Mimo że przyjeżdżają
tu turyści z całego świata, do pracy w branży turystycznej wymaga
się angielskiego, a drugi język jest najczęściej postrzegany jako
atut, a nie niezbędna umiejętność.
Les
langues ne sont prioritaires ni à l’école ni au travail.
En
Pologne, c’est forcémenet différent, car le point de départ
n’est pas le même : si notre connaissance des langues se
limitait à la langue maternelle, on n’irait pas très loin. Je
sais que maintenant en France on se soucie plus qu’auparavant
d’apprendre les langues, mais, de mon point de vue, les changements
ne viennent pas très vite. Cela me frappe peut-être encore plus sur
le marché de travail : être polyglotte à Paris est très
certainement un atout, mais en Bretagne ? En cherchant du
travail dans le tourisme (le domaine d’échanges culturelles et
linguistiques par excellence pour moi) je me suis rendu compte
qu’autant l’anglais était obligatoire, autant une deuxième
langue n’était presque jamais exigée, à mon désespoir, car mon
plus grand atout professionnel n’est pas assez mis en valeur ici.
Następują
jednak zmiany – angielski jest bardzo „na czasie”.
Tutaj
docieramy do kolejnego stereotypu, który głosi, że język
francuski bardzo broni się przed anglicyzmami. Może to i kiedyś
było prawdą, ale taka sytuacja straciła na aktualności.
Anglicyzmy już od dłuższego czasu stopniowo zakorzeniają się w
języku francuskim a co najmniej od kilku lat, z wszelkiego rodzaju
bilbordów biją slogany reklamowe z angielskimi słowami (lub w
całości po angielsku z francuskim tłumaczeniem!), w kobiecych
magazynach nie ma strony bez zapożyczeń, nawet gdy istnieje
francuski odpowiednik. Czas pokaże, czy ta swoista moda na angielski
zagości tu na dłużej i czy pozwoli Francuzom swobodniej mówić w
tym języku?
Les
temps changent et maintenant l’anglais est très en vogue.
Voici
un stéréotype suivant : la langue française n’accepte pas
de mot provenant de l’anglais. Ceci était peut-être vrai, mais...
il y a longtemps. Les anglicismes s’introduisent progressivement au
français depuis déjà un bon nombre d’années. Depuis un certain
temps, j’observe un grand nombre de slogans publicitaires avec des
mots anglais ou même écrits en entiers en anglais ; dans la
presse féminine, on n’hésite pas à employer des anglicismes sur
chaque page même si des équivalents français existent. A voir si
cette habitude ou mode va s’incruster pour de bon et si elle va
permettre aux Français de s’exprimer en anglais avec plus
d’aisance ?
Jestem
bardzo ciekawych Waszych doświadczeń i obserwacji na ten temat,
podzielcie się nimi koniecznie !
Je
suis très intéressée par votre avis sur la question, n’hésitez
pas à partager votre opinion!
Vaste sujet: en tant que prof d'anglais (mais j'interviens à la fac avec des étudiants scientifiques !) je peux dire qu'effectivement les étudiants français ne sont pas à l'aise avec l'anglais à l'oral. J'ai pour habitude de faire énormément parler mes étudiants en leur faisant faire des exercices d'expression orale par 2 ou en groupe et ça les décoince pas mal au bout d'un moment... Mais j'ai aussi des étudiants passionnés par l'anglais et qui sont excellents tant à l'écrit qu'à l'oral ! Bises ;)
ReplyDeleteMerci pour ton avis, d’autant plus précieux que tu connais parfaitement le sujet ! ;)
DeleteBardzo ciekawe spostrzeżenia. Zawsze byłam ciekawa jak to jest naprawdę. Pamiętam, że swego czasu mając chłopaka Francuza, jego znajomi byli pod wielkim wrażeniem, że porozumiewał się ze mną po angielsku... pozwala mi to wierzyć w słabą znajomość tego języka we Francji.
ReplyDeletePotrafię sobie to wyobrazić! Francuzi są też pod ogromnym wrażeniem, gdy dobrze opanuje się ich język, bo dla nich taka płynność w języku obcym wydaje się "nieosiągalna". Ja z kolei tłumaczę im, że skoro jestem po studiach językowych, uważam to za najzupełniej normalne, by mówić praktycznie tak, jak oni.
DeleteMyślę, że to tylko wymówka, że Francuzi nie mają zdolności do nauki języków ;)
ReplyDeleteTeż tak uważam ;)
DeleteNo właśnie, a nawet gdyby faktycznie tak było, same zdolności nie wystarczą do przecież do opanowania języka...
DeleteCiekawe, ciekawe :-) Już we wtorek to sprawdzę, ponieważ wybieram się na kilka dni do Paryża. Mam nadzieję, że jednak się dogadam po angielsku, bo pomimo usilnych prób wykładowcy na studniach zapamiętałam niewiele z francuskiego :-/
ReplyDeleteW Paryżu nie powinno być problemu, gorzej jest w mniejszych miejscowościach, ale z mojego doświadczenia wynika, że taką prawidłowość można zaobserwować również w innych europejskich krajach. ;) Życzę Ci udanego pobytu i jestem ciekawa relacji na blogu, będę zaglądać! :)
DeleteJa zauważyłam, że więcej starszych osób zna angielski, tzn. zna, to może za dużo powiedziane, ale można się z nimi "jako tako" porozumieć. :-)
ReplyDeleteCiekawe spostrzeżenie!
DeleteJe suis d'accord avec tous les points que tu soulèves. On ne nous forme pas assez aux langues vivantes, c'est un problème... car on perd vite ses bases dès que l'on ne pratique plus!
ReplyDeleteMais tout le monde perd vite les connaissances aquises en langues sans les pratiquer, il n'y a pas que les Français! ;) Merci de ton avis, je voulais expliquer que ces clichés ne correspondaient pas toujours à la réalité.
DeleteCo do zdolności do nauki języków to chyba wymówka. Łatwość przyswajania języków obcych lub jej brak nie zależy przecież od narodowości. Bardzo ciekawy wpis! Nigdy nie myślałem, że Francuzi mogą się wstydzić mówić po angielsku. Nie mają czego! Osobiście uwielbiam ich akcent:)
ReplyDeleteDokładnie, mnie też ten argument nie przekonuje. Ja z kolei uważam za wyjątkowo uroczy akcent mieszkańców krajów anglojęzycznych, gdy mówią po francusku! :) Pozdrowienia!
DeleteWitam, jestem wiernym czytelnikiem pani bloga lecz jeszcze nie miałem okazji się wypowiedzieć ;-). Uważam że takie dywagacje są pozbawione sensu, ponieważ po co francuzi mają się uczyć mówić w języku angielskim lub innym obcym? Jeżeli nie wymaga tego pod nich praca jest to kompletnie niepotrzebne wg mnie. Francja jest na tyle silnym i rozwiniętym krajem że jest praktycznie samowystarczalna. W Polsce pojawiają się problemy typu brak polskiego biura obsługi itp wtedy rzeczywiście ten ang się przydaje, czy po prostu do wyjazdu za chlebem z tej biedy. Natomiast zawsze szalenie mnie zastanawia dlaczego nikt nie mówi o braku nauki języków w krajach angielskojęzycznych. Przecież tam w tej kwestii jest tragedia totalna. Miałem okazję zauważyć to na narodzie irlandzkim, który poza angielskim nawet swojego ojczystego języka za dobrze nie zna a co dopiero mówić o obcych ;-). Pozdrawiam
ReplyDeleteBardzo się cieszę, że się Pan "ujawnił"! Sama, zanim założyłam Bretonissime, przez lata czytałam blogi bez komentowania, a teraz dużo częściej zabieram głos w dyskusji, bo wiem po sobie, jak bardzo odzew czytelników cieszy i sprawia, że strona żyje. :)
DeleteJa wielokrotnie słyszałam o tym problemie dotyczącym mieszkańców krajów anglojęzycznych (łączy się to też z tym, że przemieszczając się, wymagają, by wszyscy wszędzie znali angielski, sami nie podejmując wysiłku nauki), ale może to dlatego, że interesuję się tymi zagadnieniami. :) Wychodzę też chyba trochę z innego założenia niż Pan, bo dla mnie nauka języka nie musi wiązać się tylko i wyłącznie z pragmatycznymi celami, może być też świetnym treningiem mózgu i pamięci oraz swoistym oknem na świat i na inne kultury. Na studiach uczyłam się katalońskiego i mimo że wiedziałam, że pewnie nie będę go często używać, same zajęcia i poznawanie nowego języka oraz kultury były pasjonujące. Serdeczne pozdrowienia!
Skoro już wchodzimy w kwestie praktyczne, to po Anglicy mają się uczyć języków obcych skoro to angielski jest międzynarodowym językiem i prawie cały świat go używa? A Francuzi no cóż...Właśnie mam cichą nadzieje, że mój facet który jest Francuzem w końcu się przemoże i przestanie się mną wyręczać, gdy trzeba podczas chociażby wakacji użyć tego miedzynarodowego przecież angielskiego. Naukę angielskiego polecałabym również włoskim ziemiom. O tym wspomina z humorem Giuseppe- włoski erasmus i podróżnik w swoich filmikach na utube. "France, Spain, Italy- Poland speaks English- let's move! " Pozdrawiam!
DeleteSam również wychodzę z założenia, że nauka języków może być przyjemna i rozwijająca. W przyszłości sam chciałbym się nauczyć wreszcie porządnie francuskiego, do tego włoski i hiszpanki na poziomie takim swobodnym-turystycznym, żeby i potrafić kupić bilet na pociąg, zamówić coś w kawiarni i na targu do sprzedawcy zagadać ;).
DeleteJednak gdy już mówimy ogólnie o masach, to nie uważam żeby Francuzom(tak jak Włochom, Hiszpanom itp) była potrzebna znajomość języka angielskiego, bo maja wszystko co potrzebują. Już nawet nie mówię o wyjeździe za chlebem ale w Polsce to nie rzadko ciężko znaleźć kogoś, w biurze obsługi firm pokroju LOGITECHa, kto umiałby coś więcej niż "proszę wypełnić formularz i czekać na odpowiedź" i wtedy zbawienna jest znajomość języka angielskiego.
Idea samokształcenia jest bardzo patetyczna i obejmuje niewielki procent ludzi prawdopodobnie w każdym kraju. Myślę że o samokształceniu równie nie myślą w Opaciące co w Oldendorfie czy Les Clous. Przynajmniej tak odebrałem ten post jako podsumowanie całego narodu ;)
Tak jeszcze podsumowując to lepiej żeby Francuzi nie uczyli się języka ang bo będzie on zabijał francuski tak jak angielski zabił polski(patrz: nowa piosenka Nataszy Urbańskiej :D można się śmiać z jej polnglish ale prawda jest taka że ja jako młody człowiek, w wieku studenckim, używam większości z tych określeń na co dzień, mimo że nie jestem zwolennikiem takiego wymierania języka i dbam w dużym stopniu o poprawność języka mówionego.)
Pozdrawiam!
Dziękuję za Wasze dalsze głosy w dyskusji!:) Faktycznie, ten post obejmował ogół Francuzów a nie wszyscy rozumieją ideę samokształcenia i chcą ją kultywować, tu na pewno się zgodzę. Jednak myślę, że w dzisiejszych czasach każdy powinien znać angielski, choćby w stopniu komunikatywnym. A swoją drogą, inni mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego, o których wspomniałeś (skoro jesteśmy w podobnym wieku, proponuję blogowym zwyczajem przejść na "ty":) ) też mają z tym duży problem, nie dotyczy to tylko Francuzów.
DeleteMyślę też, że ewolucja języka jest nieuchronna i nie da się tego w sztuczny sposób zatrzymać, chociaż sama też jestem przeciwna wszelkim skrajnościom (jak wspomniana piosenka;) ) i na przykład wspomniane w artykule nagminne wtrącanie angielskich słówek w prasie, bez większego sensu ani celu, mnie irytuje i nawet męczy na dłuższą metę. Serdeczne pozdrowienia! :)
Słaba znajomość języka angielskiego we Francji jest bardzo złożonym zjawiskiem i dobrze, że to podkreśliłaś w swoim poście. Polski system edukacji też nie jest idealny. Lekcje prywatne są bardzo drogie, Polacy też mają duży lęk przed mówieniem, etc. Jednak w Polakach jest chęć nauki, poszerzania swoich horyzontów, chęć wyjazdu za granicę, chęć samorozwoju (mam uczniów po 50 roku życia, którzy uczą się wyłącznie dla siebie!) U Francuzów nie widzę tej chęci poznawania innych kultur właśnie przez pryzmat języka obcego. Dla mnie największą przeszkodą jest ich mentalność...
ReplyDeleteLekcje prywatne sa drogie to fakt , ale francuzi to sprytne bestie i czesto szukaja opiekunki anglojezycznej i tak dziecko ma i opieke i jezyk za darmo.
DeleteJustyna, w pełni się z Tobą zgadzam!
DeleteIm się po prostu nie chce,nie widzą takiej potrzeby - nie chcą poszerzać swoich horyzontów,zresztą nawet własnej historii nie znają,co udowodniłam swojemu wszystkowiedzącemu bratankowi,mieszkającemu w Dunkierce,przy okazji filmu "Jeszcze dalej niż północ"...Nic nie wiedział o regionie,w którym mieszka..
DeleteMieszkam we Francji od miesiąca, nie znam francuskiego i musze przyznać, że mam baaardzo często problem żeby porozumiewać się z francuzami po angielsku, nawet na baaardzo podstawowym poziomie.
ReplyDeleteZgadzam się z tobą, masz dokładnie te same spostrzeżenia co ja. Mój chłopak rozumie po angielsku, ale żeby włączyć się do rozmowy w tym języku nawet na wakacjach to nie. Wiem, że się wstydzi. Wiem też że szkolnictwo leży, wszyscy przyznają, że jedyną rzeczą którą doskonale zapamiętali z lekcji angielskiego jest zdanie "Brian is in the kitchen". Ostatnio rozmawiałam ze znajomym który był na wymianie w Finlandii i on przyznał że było mu wstyd kiedy Polacy robili prezentację w języku angielskim i byli w stanie to zreferować przed całą grupą studentów. No cóż mój znajomy miał szczere chęci i kupił sobie książkę aby nadgonić angielski natchniony moją pasją do języków i świadomością bycia daleko w tyle za Europą Wschodnią. Poleciłam mu zapisać się do szkoły prywatnej, ze smutkiem odpowiedział że tu nie ma takich szkół jak u nas. Pozostała książka i prywatne lekcje...
ReplyDeleteCieszę się, ze podzielasz mój punkt widzenia, szkoda tylko, ze nasze obserwacje są, jakie są... ;) Ale mnie rozbawiłaś tym wspomnianym "Brain is in the kitchen" ! :)) Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Dziękuję Ci serdecznie za komentarze i serdecznie witam w gronie czytelników! :)
Delete:) Czytam ten post z usmiechem pod nosem. Pewnego razu będąc we francjii z Anglikiem byłam swiadkiem wielu zabawnych sytuacji, w szczególnosci w restauracjach. Kiedy anglik zamawiał z reguły czekalismy dłużej, niż gdy ja to robiłam. Oboje staralismy sie używać swój połamany "żabojadowy język". Na koniec doszlismy do wniosku, że ja mogłabym w sumie zamawiać po polsku i tak byliby dla mnie fajniejsi he, he
ReplyDeletePozdrawiam bardzo serdecznie
Ech, szkoda, że takie stereotypy znajdują jeszcze odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jednak zarówno Francuzi, jak i obcokrajowcy narzekają na obsługę w lokalach w Paryżu- nie zdziwiłabym się więc, gdyby zdarzyło się to właśnie tam.
DeleteNiestety, obsługa w niektórych francuskich (w tym bretońskich) knajpach doprowadzała mnie do szału. Jak tylko mój Chłop wyrywał się z rozpędu z angielskim, byliśmy zwyczajnie ignorowani przez kelnera. Po kwadransie czekania, traciłam cierpliwość i donośnie po francusku prosiłam o podejście. Wszyscy się gapili, ale metoda była skuteczna. Niestety, głód zwyciężał savoir-vivre. Dla odmiany mam przyjemność współpracować w firmie z Francuzami, którzy świetnie władają angielskim zarówno w mowie jak i w piśmie.
DeleteTeraz podam wam przyczynę niechęci Francuzów do języka angielskiego.
ReplyDeleteUstawa 94-665 z 4 sierpnia 1994, czyli Prawo Toubona. To prawo otacza język francuski specjalną ochroną oraz broni go przez wpływami innych języków (zwłaszcza angielskiego). Ponadto nakazuje by filmy i gry wydawane we Francji miały pełni francuski dubbing. Tylko unieważnienie Prawa Toubona mogłoby coś zdziałać, ale na to się nie zanosi.
Ten argument został również podany na moim blogu. Prawo prawem a życie życiem. Naleciałości z angielskiego szczególnie w biznesie są już normą i nikt nikogo za to nie ściga ;) Ten argument w ogóle mnie nie przekonywuje. To tak, jakby powiedzieć, że Polacy nie uczą się języków, bo kiedyś był komunizm, a głównym językiem obcym był język rosyjski. Dubbingowanie filmów na pewno nie pomaga w nauce, ale na pewno nie jest głównym powodem, dla którego Francuzi nie uczą się języków. Zniesienie prawa i pojawienie się filmów z napisami nie spowoduje, że Francuzi od razu pobiegną zapisać się do szkół językowych. Mentalność kształtuje się latami, a 20 letni epizod z Prawem Toubona jest tutaj, moim zdaniem, mało istotny.
DeleteTak, w Polsce do pewnego czasu wbijano nam w głowę język rosyjsku gdzie w tym samym czasie w Rosji uczyli się mówić po angielsku. Tak właśnie potem to wygląda za granicą, że my tez nie potrafimy gadać. sama miałam z 9 lat rosyjskiego w szkole, umiałam tak, że sie do matury uczyć nie musiałam :) potem angielski na studiach obniżał mi średnią. Musiałam sama usiąść i wbić co nieco do głowy a i tak najwięcej nauczyłam się mieszkając w Irlandii. Tutaj tez nie każdy polak włada angielskim poprawnie i wstydzą się tego ... o polskim języku już nie wspomnę bo słownictwa tez by się powstydzili :)))) podobno my Polacy mamy taki "miękki" akcent, tak mi koleżanki w pracy mówią :) pozdrawiam
ReplyDeletePostaram sie po polsku napisac ale przepraszam za bledy:) Wszystko co napisane w tym post jest prawda. Ale dodam jeszcze to, ze najgorsze polega na braku potrzeby. Finistere to nie jest Strasbourg gdzie obcy jezyk jest czyms realnym i potrzebnym. Bedac nauczycielem angielskiego w Finistere przez wiele lat i jako dyrektor programowy jednej z uczelni wyzszych w Brest, slysze czesto od studentow i rodzicow ze po co nam ten angielskw programie! przeciez tu turystow jest malo, handel zagraniczny to glownie bron (wiec tam jezyk francuski), nie ma tez sasiadow bo morze jest z trzech stron wiec z kim mamy gadac po angielsku - przeciez nie z krowami. Owszem jezyk nie jest to priorytet w Finistere. w Rennes juz jest wiecej erasmus to kurs na uczelniach jest anglophone. W 29 tego nie ma (mowa o UBO i UBS). Nie ma szkolen jezykowych bo pracownicy nie chca. Finsitere ma inne dobre strony w edukacji wyzszej mianowicie apprentissage i alternance - czyli system łączenia szkoly z pratyka zawodowa jednoczesnie. To jest super i lepiej dziala niz w innych departamentach.
ReplyDeleteReasumujac, jak nie ma motywacji do nauki jezyka to nic z tego nie bedzie. On peut pas vouloir pour les autres. Ciekwe, że z Roscoff jest bateau do UK za 19 Euro i trwa bardzo krotko ten przeplyw a jednak tylko niecale 1% Bretonczykow (29) kiedykolwiek bylo w UK. (wsrod mlodych jest to az 16% i to wycieczki szkolne) Dziwne, co nie? nadal to za malo.
Francuzi nie maja potrzeby uczenia sie jezykow obcych. To nie jest biedny kraj jak Polska gdzie ludzie sie ucza bo inaczej pracy nie bedzie. Tu nawet bretonskiego sie nie ucza, bo wstyd i kojarzy sie z plukami (des ploucs - jak to po polsku?) Angielski jest trudny - hiszpanskiego jest wiecej w szkolach bo latwiejszy, no i w Hiszpanii zawsze jest impreza i kulturowo blizej :) przyklad: w Cote d'Azur i Var ucza sie duzo wiecej wloskiego niz hiszpanskiego bo na wakacje im blizej. wiec geografia tez ma znaczenie. Czesto jest tez tak ze education nationale ma tak zla reputacje ze francuz co ma traume woli pojechac do UK/Autralii i nauczyc sie w immersji.
Ale miasta gdzie jezyk angielski jest wazny to Lille, Paris, Lyon, Toulouse. W tych miastach sa szkoly jezykowe i dzialaja prężnie bo jest popyt na angielski. w pozostałych miastach nie ma znaczącego popytu. A na koniec dodam, ze regionem niesamowicie otwartym na jezyki obce we Francji jest 64. Chcac kupic bagietke w bulanżerce odpowiedziano mi w jednej wsi: bagietki to masz we Francji, a tu jest Kraj Basków! i cos w tym jest. bardzo mi sie milo zrobilo. a juz jak bylem w liceum w Hendaye i widzialem ze kazde dziecko jest troj-jezyczne (Bask-Hiszp-Fra) to juz bylem w pelnym apogeum podziwu. Vive la France, vive la diversité!
W ogole to bardzo fajny blog! Ciesze sie ze w 29 jest z roku na rok coraz wiecej Polakow.
Zgadzam się z tym artykułem,ale w przypadku gier multiplayer jest bardzo źle w kwestii francuzów.Często są bardzo agresywni w stosunku do innych graczy mówiących po angielsku.Oni wyrzucają graczy z serwera za to,że nie mówią w ich języku.Sam miałem do czynienia z francuzami w grze.Nie dość,że nic nie mówią to jak się odezwą to tylko jakieś wulgaryzmy w stronę innych.Są strasznie toksyczni i psują grę.Prowokują do kłótni (w j.angielskim) a bezczelnie rozwijają ją w swoim języku.W skrócie każdy kto ma francuza w grze zazwyczaj go wyrzuca albo mutuje (czyt.wycisza). Jak na ten moment nie zrobili na mnie żadnego dobrego wrażenia.
ReplyDeleteWitam serdecznie,bardzo ciekawe spostrzeżenie:))Mój 33 letni bratanek(matka Francuzka,ojciec Polak)usiłował mi wmówić,że Francuzi nie uczą się języków obcych,bo mają problemy z niektórymi zgłoskami i ich struny głosowe są inaczej zbudowane:))Dlatego - mając nawet polską nianię - nie nauczył się w ogóle języka polskiego...A ja myślę,że nie uczą się języków obcych,bo nadal uważają,że Francja jest pępkiem świata.Niech się wszyscy uczą ich języka!No i są leniwi,po prostu.Ignorancja,szowinizm i ksenofobia.
ReplyDeletePiłkarze francuscy którzy graja w Anglii (np. Patrice Evra.) Mówią doskonale po angielsku bez ich francuskiego akcentu.
ReplyDeleteMam dokladnie takie same spostrzezenia - wstyd, odmienianie czasownikow w glowie i brak mozliwosci porozmawiania po angielsku. Chociaz ja mam zupelnie inne doswiadczenie, bo z moim narzeczonym rozmawiamy tylko w tym jezyku :)
ReplyDeleteW Paryżu próbowałem się o coś zapytać po angielsku, to rozmówca mnie wysłuchał, a potem odpowiedział "I don't speak English". W Nicei natomiast nie miałem problemu, by się z ludźmi po angielsku dogadać.
ReplyDeleteBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
ReplyDeleteNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
ReplyDelete