Kerlouan i światło w Bretanii / Kerlouan et la lumière en Bretagne

Nie mam nic przeciwko odwiedzaniu po raz kolejny znajomych mi już zakątków Bretanii. W zależnosci od pory roku, pory dnia oraz pływów to samo miejsce może wyglądać zupełnie inaczej. Niebagatelną rolę odgrywa tu też światło. Nie dziwię się, że Bretania przyciągała malarzy i nadal jest dla nich rajem. Światło jest tu wyjątkowe i dodaje sporo uroku pejzażom, które przecież same w sobie już są niezwykle malownicze. Dodatkowo szybkie zmiany pogody i przy okazji kolorów w naturze przemieniają krajobrazy na naszych oczach. To prawdziwa uczta dla oczu.

Cela ne me dérange pas du tout de me rendre à nouveau dans les coins de Bretagne qui me sont déjà familiers. Selon la saison, le moment dans la journée et les marées, le même endroit peut avoir une toute autre allure. La lumière n’y est pas pour rien non plus ! Ce n’est pas du tout étonnant pour moi que la Bretagne ait toujours attiré les peintres. La lumière y est exceptionnelle et elle rajoute du charme aux paysages qui sont déjà pittoresques. En plus, la météo qui change vite et qui fait changer en même temps les couleurs, transforme les panoramas sous nos yeux. Un vrai régal pour ces derniers !
Podczas naszego spaceru wybrzeże potrafiło wyglądać bardzo wakacyjnie i bajkowo- gdy tylko słońce wyglądało zza chmur i woda robiła się turkusowa. Jednak już przy większym zachmurzeniu, chwilę później, atmosfera stawała się zdecydowanie bardziej tajemnicza i surowa.

Lors de notre balade, la côte avait l’air très idyllique par moments, quand le soleil perçait à travers les nuages et l’eau se faisait turquoise. Mais avec un ciel un peu plus couvert, l’ambiance devenait plus mystérieuse et sauvage.
Tym razem byłam w Kerlouan odwiedzić- po raz ostatni w Bretanii- bliską koleżankę, Dagmarę, ktora przeprowadza się do innego regionu Francji. Było mi oczywiście smutno z tego powodu i czułam się dość nostalgicznie, jednak staram się skupiać na pozytywach i czuję wdzięczność, że w ogóle mogłyśmy się poznać- kilka lat temu, przed wyjazdem do Brestu, Dagmara znalazła bloga i odezwała się do mnie, to było pierwsza osoba, którą w ten sposób poznałam !

Si je suis allée cette fois à Kerlouan, c’était pour voir une amie polonaise, Dagmara, pour la dernière fois en Bretagne, car elle déménage bientôt dans une autre région de France. J’étais évidemment un peu triste et nostalgique pour cette raison, mais je préfère voir le bon côté des choses et je me dis que c’est déjà une chance de s’être rencontrées. Il y a quelques années, Dagmara, avant de venir à Brest, a trouvé mon blog et m’a contactée. C’était la première fois que je rencontrais quelqu’un en vrai grâce au blog.
Wracając do Kerlouan- polecam Wam tu dotrzeć, i myślę, że niezależnie od warunków atmosferycznych, na jakie traficie, będzie Wam się podobało. Już dwa razy zdarzyło mi się, czytelnicy bloga podczas spotkania na żywo w Finistѐre przyznali mi, że z Kerloaun nie mogli wyjechać, tak bardzo im się podobało, i spędzili tam dużo więcej czasu niż pierwotnie planowali.

Par rapport à Kerlouan encore, je vous conseille la visite dans cet endroit et je suppose que vous allez apprécier, quelles que soient les conditions météo. Cela m’est déjà arrivé deux fois que les lecteurs du blog rencontrés en vrai dans le Finistѐre me disent qu’ils avaient beaucoup de mal à partir de là-bas et y ont passé beaucoup plus de temps qu’initialement prévu.
Jeśli zaintrygował Was domek między skałami lub chcecie przeczytać więcej na temat Kerlouan i zobaczyć inne zdjęcia, to moje pozostałe wpisy z tego miejsca znajdziecie tutaj.

Si la maison entre les rochers vous a intrigués et que vous voulez en apprendre plus, ou bien si vous voulez voir d’autres photos de Kerlouan, je vous propose de retrouver mes autres articles sur le sujet.

Komentarze / Commentaires

  1. kocham Bretanię, choć byłam w niej zaledwie jeden raz, ale to mój ukochany zakątek Francji - malowniczy i nieposkromiony
    do swoich fotek z naszej podróży dookola wracam chętnie

    ReplyDelete
  2. Ech, te skały w Bretanii od zawsze budziły moją ciekawość, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie, że pamiętam je jeszcze z dzieciństwa, kiedy daaaawno temu oglądałam francuski serial na TVP, chyba kryminalny, dość kiepski zresztą, którego akcja odgrywała się właśnie w Bretanii! Tam główną osią opowieści były tajemnicze kręgi ze skał, coś podobnego do Sotnehenge. Ciekawie byłoby poczytać o nich lub o jakichś bretońskich legendach z nimi związanych! (bo są chyba, prawda?) W każdym razie - jak zawsze świetne zdjęcia :)

    ReplyDelete
  3. Ten serial to był "Le Maître du Zodiaque". Też oglądałam dla przepięknych widoków Bretanii :) Rzeczywiście im dalej w las tym bardziej fabuła się rozjeżdżała, ale i tak chętnie bym go sobie obejrzała jeszcze raz, w oryginale, żeeby poćwiczyć francuski. Pozdrawiam, Asia

    ReplyDelete
    Replies
    1. A nie chodzi przypadkiem o ‘Domen, kamienie śmierci ‘ ? Asiu, naprowadziłaś mnie na ten trop, bo sprawdziłam Zodiaque na YouTube i ktoś w komentarzach wspomniał o Dolmen. Intro wygląda tak, jak opisuje Marta ! Widziałam już kiedyś to intro i zdziwił mnie fotomontaż: jest tam latarnia morska Kermorvan z naszej sąsiedniej miejscowości, Le Conquet, ale w rzeczywistości nie ma tam wcale menhirów…

      Delete
    2. Serial "Dolmen" był kręcony na Belle Ile, scenografia była budowana specjalnie na potrzeby serialu. W rzeczywistości nie ma na wyspie ani takich menhirów ani latarni morskiej pokazanej w serialu.

      Delete
    3. Dzięki za informację ! :)

      Delete
    4. Obejrzałam intro do obu - i ten, który ja pamiętam, to był rzeczywiście Dolmen :) Haha, nie spodziewałam się, że cokolwiek sprowokuje mnie do poszukania kiedyś tego serialu, a jednak ;)

      Delete
    5. Haha :) A ja z kolei zapomniałam Ci wcześniej napisać, że legend faktycznie jest sporo i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś o nich napisać (jak temat jest tak szeroki, to aż nie wiem, z której strony go ugryźć…). W każdym razie cieszę się z Twojego zainteresowania tym tematem !

      Delete
  4. cudowne miejsce !!!!!!!

    ReplyDelete