Il y a quelques ans encore,
Brest ne me disait pas grand-chose à part le nom du gâteau
« Paris-Brest ». Ensuite, quand j’en ai appris un peu plus sur cette
ville, je n’étais pas non plus pressée d’y aller, à force d’entendre que c’était
moche. En plus, un Breton avec qui j’ai eu l’occasion de travailler en Pologne,
m’a prévenu que si jamais mon amoureux voulait s’installer avec moi à Brest, il
faudrait fuir tout de suite. « S’il t’amène à Brest, ça veut dire qu’il ne
t’aime pas ! Il y pleut tout le temps, c’est super dépressif.... »
Czemu Brest zawdzięcza te niezbyt
zachęcające opinie? Nie chodzi tu tylko o pogodę. Miasto zostało w dużym
stopniu zbombardowane podczas II wojny światowej. Olivier niedawno uświadomił mi,
że wcześniej był to przepiękny port na kształt „drugiego Roscoff”, urokliwego
miasteczka na północy Bretanii, skąd wyruszają statki do Anglii. Po wojennych
zniszczeniach chciano Brest jak najszybciej odbudować. Jaki jest tego efekt?
Miasto jest pełne masywnych, betonowych, szarych budynków. Bardzo to
niefrancuskie. Nie ma tu tego, co turystom zazwyczaj kojarzy się z francuskimi
miastami: elegancji, finezji, pięknych kamienic, urokliwych placów, zabytkowych
kościołów. Wystarczy rzut oka na kościół Saint-Louis znajdujący się w centrum
miasta i sami przyznacie, że nie ma on za wiele wspólnego z zachwycającymi
gotyckimi katedrami (i aż boję się pomyśleć, jak prezentuje się jego wnętrze
w pochmurny dzień!).
Pourquoi Brest a-t-il une
mauvaise renommée? Ce n’est pas qu’une question du temps. La ville a été
bombardée – en grande partie- lors de la deuxième guerre mondiale. Olivier m’a dit
récemment qu’autrefois, le port de Brest ressemblait un peu à celui de Roscoff,
autant vous dire qu’il avait du charme. Après les endommagements de la guerre,
on a voulu reconstruire la ville au plus vite. Résultat : sur un plan
en damier, on l’a remplie de massifs bâtiments en béton, tout gris. Elle
est très différente d’autres villes de France et le touriste inaverti peut vite
être déçu de l’absence de tout ce qui constitue pour beaucoup le charme
à la française : l’élégance, la finesse, les ruelles étroites, les
petites places mignonnes, les vieilles églises, etc. Il suffit de jetter un
coup d’œil sur l’église Saint-Louis qui se trouve au cœur de la ville, pour comprendre
ce dont je parle. Et encore, je n’ose même pas imaginer son intérieur un jour
de mauvais temps.
Wcześniej byłam w tym mieście
tylko raz, latem 2010 roku: właściwie spędziłam w Breście zaledwie jeden
wieczór i nie widziałam zbyt wiele: wraz ze znajomymi udaliśmy się na
koncerty w porcie następnie na piwo. Nigdy bym wtedy nie przypuszczała, że za
dwa lata z hakiem tam zamieszkam! Jak do tego doszło oraz jak teraz
odbieram Brest, opowiem Wam następnym razem.
Mon premier rendez-vous avec
la ville brestoise a eu lieu en juillet 2010, mais il ne m’a permis de
découvrir que le port, où j’ai passé une soirée sympa avec des copains, entre
les concerts et les pubs. A ce moment-là, je n’aurais jamais cru que deux ans
plus tard j’allais vivre à Brest. La prochaine fois, je vais vous raconter
comment j’en suis arrivée là et comment je perçois cette ville maintenant, en
l’observant de près.
Les rues du centre-ville / Uliczki w centrum miasta. |
Kasiu,
ReplyDeletemoże Brest faktycznie nie zachęca niczym szczególnym jak inne nadmorskie francuskie miasteczka, ale zdjęcie robione z portu z widokiem na miasto jest naprawdę ładne :-)
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.
Dziękuję! Oczywiście, i w Breście znajdą się ładne miejsca. A ten port ma różne oblicza - więc dużo zależy też od tego, co chce się ująć na zdjęciu. ;))
DeleteRównież pozdrawiam :)
Kasiu, mam rozumieć, że Olivier Cię sprawdzał w ten sposób :)?
ReplyDeleteŻe jeśli zamieszkam z nim w Breście, to potem już nic mi niestraszne? Haha :D Bardziej na serio, to nie sądzę- tę przestrogę zachowałam dla siebie i Olivier poznał ją dopiero dziś, czytając post. ;)
Delete