Mój
mąż miał szczęście pracować przez kilka miesięcy na wyspie
Batz. Był to również dla mnie doskonały pretekst, by się tam
udać i przewiduję osobny post, może nawet niejeden, o tym
wyjątkowym miejscu. Olivier był zachwycony faktem, że rano do
pracy płynął statkiem (dla ścisłości: po spędzeniu godziny z
hakiem w aucie, co dodaje realizmu całej idylii) i podziwiać
widoki. Mimo że „przeprawa” na tę wyspę trwa tylko kwadrans,
jest na co popatrzeć. Zwłaszcza gdy trafi się na tak nasycony
kolorami zimowy wschód słońca, jaki on raz uwiecznił. Chciałam
się podzielić z Wami tymi zdjęciami, mam nadzieję, że się Wam
spodobają.
Mon
mari avait une chance de travailler pendant quelques mois à l’île
de Batz. C’était un bon prétexte pour moi d’y aller également
et je vais dédier un article sur le blog (ou même plusieurs !)
pour vous donner mes impressions sur cet endroit. Un des plus grands
avantages était pour lui le trajet en bateau et la possibilité de
voir la mer dès le matin (précisons: la traversée en bateau était
quand même précedée
d’une heure et quart en voiture!). Même en un rien de temps (on ne
passe qu’un quart d’heure à bord
de la navette), il y a des paysages à admirer. Surtout si on a la
chance de tomber sur un lever de soleil d’exception, comme celui
qu’Olivier a immortalisé sur ces clichés.
przepiękne zdjęcia! uwielbiam wschody/zachody słońca na tle wody;-)
ReplyDeletePrzekaże Olivierowi, który martwił się, ze jego zdjęcia nie przypadły Wam do gustu... :D
Delete