Markę kosmetyczną Yves Rocher
kojarzy pewnie większość z Was. Ale czy wiedzieliście, że ta firma wywodzi się
z Bretanii, z miasteczka La Gacilly? To właśnie tutaj urodził się jej twórca,
który nazwał ją swoim imieniem i nazwiskiem. W ostatnią niedzielę, w
gronie bretońskich blogerek, miałyśmy okazję zobaczyć to piękne miasteczko oraz
odwiedzić La Grée des Landes ekologiczny hotel-spa Yves Rocher z restauracją, w której zjadłyśmy obiad. To
wszystko dzięki uprzejmości Fans de Bretagne, patrona naszego pełnego atrakcji
dnia.
La Gacilly m’était bien
connue, mais seulement de nom. Je n’y ai jamais mis les pieds jusqu’au dimanche
dernier lors de la rencontre des Breizhblogueuses. Ce village fleuri est le
lieu de naissance d’Yves Rocher et sa marque y est omniprésente. Nous avons eu
l’occasion, grâce au patron de la journée, Fans de Bretagne, de déjeuner au
restaurant gastronomique de l’éco hôtel-spa Yves Rocher, « La Grée des Landes ».
Hotel położony jest w pięknej
okolicy a jego wystrój, w kolorach ziemi, sprzyja odprężeniu. We wnętrzu
przywitał nas Auguste Coudray, odpowiedzialny za PR marki, który powiedział nam
parę słów o Yves Rocher jak i o miasteczku, gdzie wszystko się zaczęło i gdzie
potem powstał hotel. Wysokiej klasy restauracja serwuje dania przygotowane z
lokalnych i organicznych produktów. Jeśli jesteście ciekawi, co to może być,
dobrze się składa, bo zrobiłam zdjęcia całego menu. Moim faworytem była
przystawka z przegrzebków, które rozpływały się w ustach, ale pozostałe dania
też były pyszne.
L’hôtel est situé dans un
cadre charmant et paisible et son intérieur, agencé dans les couleurs de la
terre, est propice à la détente. A l’intérieur, on a été accueillis par Auguste
Coudray, chargé des relations publiques de l’entreprise qui nous a parlé d’Yves
Rocher, de la Grée des Landes, mais aussi de la Gacilly où tout a commencé. Le
restaurant gastronomique, qui sert des produits bios et locaux, vous propose
des plats délicieux, regardez, à titre d’exemple, ce qu’on nous a servis. Si je
devais choisir mon mets préféré, je dirais l’entrée pour la saveur et la
texture des noix Saint-Jaques, mais, à vrai dire, tout était très bon.
Po obiedzie wyszłyśmy na chwilę
na zewnątrz, mogłyśmy rzucić okiem na ogród. Zajrzałyśmy też do naszych torebek
z prezentami od Yves Rocher, krył się tam bardzo kobiecy zestaw: perfumy,
czerwona szminka, błyszczyk i najnowszy krem. Poczułyśmy się rozpieszczone! Następnie
udałyśmy się na zajęcia z „jogi wellness”. Był to mój pierwszy kontakt z jogą,
byłam więc bardzo ciekawa. Z tej części dnia nie mamy zdjęć, a szkoda, bo nazwy
postur były bardzo oryginalne i chętnie zobaczyłybyśmy, czy mają coś wspólnego
z rzeczywistością. Był to przyjemny wysiłek, a naszym wygibasom
towarzyszyły gromkie wybuchy śmiechu. W drugiej części seansu udało nam się
jednak zachować powagę i skupić się, jak na jogę przystało.
Après le déjeuner, nous
sommes sortis jetter un œil sur le potager bio. On a découvert aussi nos
cadeaux ultra-féminins d’Yves Rocher : un parfum, un rouge à lèvres (rouge
vif !), un gloss et une crème : autant vous dire qu’on s’est senties
chouchoutées ! Ensuite, place à une séance de « yoga wellness ».
Je n’avais jamais assistée à un cours de yoga auparavant, j’étais donc très
curieuse. On n’a pas de photos de cette partie de la journée, ce qu’on regrette
un peu vu les noms des postures plus qu’originals : on aurait bien vérifié
s’ils réflétait la réalité... Ceci dit, c’était un effort très agréable et bien
ludique au départ, mais à la fin on s’est calmés et on a réussi de rester
concentrés, ce qui est sans doute plus conseillé quand on pratique le yoga.
Ostatnim punktem programu była
plenerowa wystawa fotograficzna, odbywająca się co roku w La Gacilly pod
patronatem Yves Rocher. Tegoroczna, jubileuszowa, dziesiąta edycja festiwalu
spotkała się z tak dużym zainteresowaniem,
że została przedłużona, na całe szczęście dla nas!
Pour finir notre journée en
beauté, on est descendus au centre-ville pour voir l’exposition des photos en
plein air, organisée par Yves Rocher tous les ans. Cette année, c’était la
dixième édition et elle a eu autant de succès qu’elle a été prolongée,
heureusement pour nous !
Tematem przewodnim wystawy były w
tym roku „Narody i natura” i bardzo żałowałam, że nie miałyśmy więcej czasu, bo
najchętniej kontemplowałabym każde zdjęcie. Najbardziej zapadły mi w pamięć dwa
cykle zdjęć (z tych, które zdążyłam zobaczyć) – pierwszy to ten autorstwa Floriana
Schulza o życiu niedźwiedzi polarnych w Arktyce. Fotograf podążał za tymi
zwierzętami przez cały rok: jego spojrzenie z bliska było poruszające, a surowe
piękno natury w tle robiło duże wrażenie.
Le thème principal cette
année c’étaient les « Peuples et nature » et j’ai vraiment regretté
de ne pas avoir eu plus de temps pour visiter l’expo en détail. Si je
m’écoutais, je resterais contempler chaque cliché un bon instant ! Parmi
les expositions que j’ai pu voir, notamment deux sont restées gravées dans ma
mémoire. D’abord, celle de Florian Schulz sur la vie des ours polaires en
Arctique. Le photographe les a suivis pendant un an et son regard de près a été
très touchant. Cet univers immortalisé sur le fond des paysages
grandioses m’a vraiment impressionnée.
Bardzo spodobały mi się też fotografie
Erika Bouveta przedstawiające członków ruchu „Rainbow Family”, mieszkańców
zachodniego świata, którzy zapragnęli oderwać się od zachodniego stylu życia
opartego na konsumpcji. Spotykają się raz lub kilka razy do roku w zupełnie
odmiennych okolicznościach przyrody, by cieszyć się sobą i bliskością natury…
Mon autre coup de cœur,
c’est la sérié des photos d’Eric Bouvet, intitulée « Décrochages »
qui montre la vie des membres du mouvement « Rainbow Family » : ces
personnes fuient le monde de consommation pour se retrouver une ou plusieurs
fois par an dans des conditions très différentes. En union avec la nature et eux-mêmes, ils respirent le bonheur...
Poznanie blogerek z Bretanii (i
naszych męskich rodzynków z serwisu Fans de Bretagne) sprawiło mi ogromną
radość, a w dodatku program naszego spotkania był bogaty i zróżnicowany.
Poprzeczka przed kolejnym razem została postawiona bardzo wysoko. ;) Serdecznie dziękuję za tą wspólnie spędzoną niedzielę!
Le fait de rencontrer les
blogueuses bretonnes (et nos deux représentants masculins des Fans de Bretagne)
m’a vraiment fait plaisir et le programme de cette journée a été, comme vous
avez pu le constater, très riche et varié. Ce sera difficile de faire mieux la
prochaine fois... ;) Un grand merci pour ce beau dimanche pass é ensemble!
Très belles photos qui reflètent bien cette journée! Bisous !
ReplyDeleteSwego czasu bardzo lubiłam Yves Rocher, ale ostatnio strasznie ich kosmetyki wysuszają mi skórę i włosy. Ale zawsze miałam i nadal mam słabość do ich zapachów, szczególnie do serii Monoi de Thaiti... Boska! Fajne są takie spotkania, dobrze poznać się także poza Internetem i spędzić razem czas :)
ReplyDeleteTrès joli billet, encore un grand merci à toi! A plaisir de se revoir :)
ReplyDeleteBises
:) Une très belle journée! J'ai toujours des étoiles dans les yeux quand j'y repense!
ReplyDeleteGdybym wiedzial jaka uczta dla oczu kryje sie w tym wpisie, to najpierw zjadlbym kolacje:) Super! Kolejne miejsce do odkrycia za rok w Bretanii. Cos tak czuje, ze z Twoja pomoca cudna mapa atrakcji z tego powstanie i plan wypadowy w przyszlym roku bede mial gotowy:) Dziekuje!
ReplyDeleteTrès bel article, bravo ! Et .....MERCI !
ReplyDelete