Te
zdjęcia powstały w sierpniu, jednak wtedy uznałam, że jest ich za
mało, by zaserwować Wam post o Saint Marine. Jak widać, listopad
za oknem sprawił, że zmieniłam zdanie- jako że ostatnio chorujemy
na wyścigi, nie widziałam często oceanu na własne oczy: ratuję
się zdjęciami. Całkiem przyjemna terapia, zatem polecam i Wam. Dla
ścisłości: z portu Sainte Marine roztacza się widok na Bénodet,
więc tak naprawdę to bardziej to drugie miasto widać na zdjęciach.
Pisałam o nim już wcześniej tutaj.
Ces
photos ont été prises au mois d’août, mais je ne les ai pas
postées tout de suite, en me disant qu’il y en avait trop peu pour
en faire un article digne de ce nom sur Sainte Marine. Mais, le mois
de novembre venu, deux maladies plus tard, je me dis que quand on ne
peut pas tellement sortir, ça fait du bien de voir la mer ne
serait-ce qu’en photos. Je vous propose donc la même thérapie, vu
que ça a bien marché pour moi. Une petite info: de ce petit
port, on a la vue sur Bénodet, c'est donc cette ville que vous voyez
au fond. Pour plus de photos de Bénodet, vous pouvez vous
rendre ici.
Tego
wieczoru byliśmy umówieni z grupą znajomych na kolację na statku
jednego z przyjaciół Oliviera. Bardzo lubię takie oryginalne
pomysły, cieszyłam się więc na to spotkanie podwójnie. Nie była
to tylko fanaberia, bo część osób wypływała w morze tym
statkiem następnego dnia. Gdy doszliśmy do portu, niebo zachwyciło
mnie kolorami i czym prędzej wyciągnęłam aparat. Niestety
później nie było już okazji, by robić zdjęcia – szybko się
rozpadało i wieczór spędziliśmy w kajucie. To był
jednak bardzo inspirujący wieczór, pełen rozmów i muzyki. Jeśli
mieszkacie w Poznaniu, niedługo też będziecie mogli
doświadczyć takich muzycznych inspiracji, w dodatku z dwiema
osobami, z którymi ja byłam w Saint Marine. Świat jest mały,
prawda? Szczegóły jeszcze w tym tygodniu!
Ce
soir-là, on avait rendez-vous avec des amis pour un dîner sur un
bateau d’un des copains. Cette idée insolite m’a bien plu, mais
sachez qu’il y avait simplement des personnes qui prenaient le
bateau le lendemain, on ne fait pas cela tous les soirs non plus. Au
port, j’étais tout de suite conquise avec les belles couleurs sur
le ciel, je n’ai pas tardé à sortir l’appareil.
Malheureusement, il s’est vite mis à pleuvoir et on a dû se
mettre à l’abri à l’intérieur du bateau. C’était malgré
tout une soirée réussie, accompagnée de la musique et des chants.
Ce qui est curieux, c’est que deux personnes avec qui j’étais à
Sainte Marine viendront bientôt dans ma ville natale en Pologne.
Bientôt plus de détails !
Piekny port! Zabierz mnie tam kiedyś, proszę :)
ReplyDeleteChętnie, jak tylko zawitasz do Bretanii! :)
ReplyDeleteC'est très joli, j'aime beaucoup cet endroit ! Bisous !
ReplyDeleteAle zatęskniłam za wakacjami...
ReplyDeleteNiebo "namalowało" ten pejzaż. Urokliwe miejsce.
ReplyDelete