Mimo
ostatnich przebłysków lata, na horyzoncie pojawiła się już
jesień wraz ze swoją szarością. Dopóki jednak nie pada i za
mocno nie wieje, spacery wciąż są bardzo przyjemne. Dziś pokażę
Wam drugą część wycieczki, na którą zabraliśmy teściową (o
pierwszej pisałam
tu). W niedzielne popołudnie wybraliśmy się na spacer do
urokliwego portu w Argenton.
Malgré
les derniers rayons de soleil bien estivals, l’automne commence à
s’installer par ici, vêtue de sa robe grise. Mais tant qu’il ne
pleut pas et que le vent n’est pas trop fort, les promenades
restent fort agréables. Dans ce billet, je vous montrerai
les photos prises dimache dernier au port d’Argenton. C’était la
deuxième petite excursion qu’on a faite avec ma belle-mère,
après celle
sur la Pointe de Corsen.
Moją
uwagę przykuwały tego dnia kolorowe detale, które rozweselały
szaro-błękitny krajobraz. Pomysły na ujęcia okazały się
zupełnie inne niż podczas poprzedniego spaceru po tej samej
miejscowości.
Ce
qui a attiré mon attention ce jour-là, c’étaient les détails en
couleur qui égayaient le paysage dans les tons gris et bleu pâle.
Les idées qui me sont venues en tête pour les photos se sont
avérées très différentes de celles que j’ai eu lors de la
promenade à Argenton il y a quelque temps.
Niewątpliwą
atrakcją Argenton jest bardzo pomysłowa kawiarnia, usytuowana
w największym porcie w statku. Tym razem dotarliśmy tam akurat
w porze podwieczorku (a, jak wiecie już z bloga, dla Francuzów
stałe godziny posiłków czy nawet ewentualnych przekąsek to rzecz
święta!), więc obłożenie lokalu było spore: prawie wszystkie
stoliki były zajęte a jest ich w środku niemało. Tym razem
nie robiłam zdjęć w kawiarni, bo relacja z tego miejsca pojawiła
się już wcześniej na blogu- ciekawych zapraszam
tutaj.
En
se baladant à Argenton, on ne peut pas manquer le salon de thé plus
qu’original, situé dans le plus grand bateau du port. Cette
fois-ci, nous y sommes arrivés, un peu par hasard, pile au moment de
goûter et il y avait vraiment beaucoup de monde: presque toutes les
tables étaient prises alors que c’est vraiment spacieux. Pour ceux
qui ont envie d’en savoir un peu plus, je vous renvoie à
un autre article où j’ai parlé du “Fleur des thés”.
Na
koniec mam dla Was małą zagadkę: czy ktoś z Was wie, co
przedstawia zdjęcie poniżej, do czego te kamienie mogą służyć?
Ich ułożenie nie jest bowiem przypadkowe i spełnia pewną
konkretną funkcję. Do osoby, która pierwsza poprawnie odpowie w
komentarzu, powędruje pocztą widokówka z Bretanii!
Pour
finir, une petite question pour vous: qui sait ce qui se trouve sur
la dernière photo? L’emplacement de ces pierres-ci n’est pas
aléatoire. Quelle est leur function? Pour la première personne qui
me donnera la bonne réponse dans le commentaire, j’ai prévu une
petite carte postale de Bretagne!
La balade me plait beaucoup! Notamment pour son salon de thé ;)
ReplyDeleteWygląda to troche jak taki kamienny rów badź rynna, może ma zbierać nadmiar wody :-) Pozdrawiam :-)
ReplyDeleteKasia
Je connais la réponse mais je ne joue pas, je préfère que tu écrives à quelqu'un qui n'a pas la chance de profiter de ces paysages! ;-)
ReplyDeletehéhéhé, je pense le savoir. ça ne serait pas un four à algue par hasard ? Tu y met les algues marron avec des bulles (goémon) t'y met le feu et ça te donne de la soude :-)
ReplyDeleteOui,bravo, Maxime! C'est un four à goémon! J'attends ton adresse pour la petite carte postale! :)
DeleteCes paysages me manquent :(
ReplyDeleteJe suis rentrée dans ma grisaille bruxelloise...
Tes photos sont magnifiques! J'adore les touches de couleurs des bateaux sur un fond de grisaille d'automne!
ReplyDelete