Sur le chemin pour la Pologne, ou, à vrai dire, pour l’aéroport de Beauvais, on a réussi de s’arrêter à Rouen. Je n’ai jamais été là-bas jusque-là, mais j’avais très envie de découvrir cette ville ne serait-ce que pour admirer la cathédrale dont la façade m’était familière à travers les peintures de Monet.
Niestety, w dniu naszych
odwiedzin nad miastem wisiały ciężkie chmury. Kolorowe kamienice
zrekompensowały nam jednak brak słońca. Jedną z głównych atrakcji była
oczywiście katedra- majestatyczna, ogromna, a jednocześnie strzelista oraz
delikatnie, z niezwykłą precyzją wykończona „koronką”. Niestety w
spokojnym kontemplowaniu jej trochę przeszkadzała płachta przykrywająca sporą część
przedniej fasady, będącej w trakcie remontu, jak i świąteczny jarmark na placu
przed kościołem. Mimo wszystko- na pewno robi wrażenie.
Malheureusement, le
jour de notre visite, il y avait de gros nuages un peu déprimants, mais grâce
aux belles maisons toutes en couleur on n’a pas trop regretté le soleil. L’un
des incontournables, la cathédrale, nous a vraiment impressionnés avec son côté
élancé et majesteux et malgré une petite déception, une partie de la façade
étant dissimulée pour des travaux. Le marché de Noël, qui se tenait juste
devant l’église, était très animé et pour cette raison, c’était un peu
difficile de contempler tous les détails de l’édifice au calme mais on ne peut
pas tout avoir.
Z przyjemnością gubiliśmy się w
labiryncie kolorowych uliczek. Mogłabym spędzić tam cały dzień!
Ensuite, on s’est adonnés
au plaisir de se perdre dans le labyrinthe des rues colorées. J’aurais pu y
passer toute la journée!
Największe skarby odkrywaliśmy
jak zwykle w wąskich przejściach, w zaułkach nieco dalej oddalonych od centrum,
w bocznych uliczkach.
Les trésors les plus
précieux nous attendaient, comme de coutume, dans d’étroits passages, dans de
ruelles un peu éloignées des endroits les plus touristiques.
Klucząc po tych urokliwych
zakątkach, szukaliśmy miejsca, które zainspirowałoby nas do zatrzymania się tam
chwilę dłużej i zjedzenia obiadu. Długo nic nas nie przekonywało, aż trafiliśmy
na małą, włoską knajpkę. To było istne cudeńko! Pyszne jedzenie i wino,
klimatyczny wystrój i, jako bonus, piękny widok za oknem. Jedynym minusem były
miniaturowe stoliczki, które może i ładnie wyglądały, ale nie były zbyt
wygodne. Przyszliśmy tam pod koniec pory lunchu, więc na początku byliśmy
sami-bo każdy szanujący się Francuz zapewne zjadł już wcześniej obiad-ale potem
zaczęli przybywać inni klienci i widać było, że to stali bywalcy. Niestety, nie
zapisałam sobie ani nazwy ani adresu, a o dziwo nie mogę tego miejsca odnaleźć
w Internecie. Poprawię się przy okazji kolejnej wizyty w Rouen- chciałabym tam
zawitać raz jeszcze, i na dłużej.
En se baladant dans ces
recoins de charme, on cherchait un endroit sympa pour se poser et manger un morceau.
On n’a pas trouvé notre bonheur tout de suite, mais, une fois tombés sur ce
petit bistrot italien, on était sûr qu’il nous plairait. Et c’était bien le
cas! La nourriture et le vin étaient délicieux, le décor, très cosy et, en
prime, on avait une superbe vue par la grande fenêtre. Seul bémol: des tables
minuscules, pas très pratiques pour manger. On y est arrivés à la fin de la
pause déjeuner, ce qui explique qu’il n’y avait pas foule, mais, pendant notre
repas, les habitués ont commencé, petit à petit, à venir pour un café. Je regrette
seulement de n’avoir noté ni nom ni adresse de cet endroit, que je n’ai pas
réussi à trouver sur Internet. Erreur à ratrapper au prochain passage à Rouen,
un peu plus long, j’espère!
Te chmury tylko dodają klimatu i uroku :)
ReplyDeleteTo fakt, choć symbolicznym promieniem słońca też bym nie pogardziła! ;)
DeleteByłam tam ponad 20 lat temu. Wróciły wspomnienia. Pamiętam, że podobało mi się to miasto. Zapewne spojrzę do albumu i zerknę jak to wyglądało kiedyś.
ReplyDeleteJestem ciekawa, jakie masz wrażenia po obejrzeniu zdjęć, czy miasto mocno się zmieniło? Pozdrawiam:)
DeleteZawsze chciałam odwiedzić Normandię, a po Twoim poście czuję się całkowicie przekonana, że powinnam tam niedługo zawitać. Może namówię męża np. na majówkę ;)
ReplyDeleteA co do samego Rouen, to oglądając Twoje fotografie nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to miasto przypomina mi trochę Strasbourg.
Udanego weekendu!
PS W Pontarlier pada śnieg! Hurrraaa!!!
Normandię na pewno warto odwiedzić, a maj wydaje się przyjemniejszym terminem niż nasz zimowy. ;) Rzeczywiście, kilka podobieństw ze Strasburgiem na pewno by się znalazło! Pozdrawiam Cię ciepło.
DeleteRouen est une ville que j'aime beaucoup et que j'avais pu découvrir petite avec mes grands-parents.
ReplyDeleteTrès beau reportage, merci Kasia!
Merci à toi! J’aimerais pouvoir passer un peu plus de temps dans cette belle ville une prochaine fois, je l'ai vraiment appréciée.
Delete