Rok temu o tej porze czułam się
naprawdę kiepsko. Od ponad pół roku starałam się o pracę we Francji,
odpowiadałam na mnóstwo ogłoszeń, bez żadnego odzewu ani efektu – zupełnie,
jakbym wysyłała maile w próżnię. Nie miałam jeszcze w nowym miejscu zamieszkania
znajomych, czułam się wyizolowana i osamotniona w zmaganiach z bezlitosnym
rynkiem pracy. Mogłam co prawda liczyć na wsparcie męża, rozmawiałam tez
regularnie z rodziną i przyjaciółmi przez Skype, jednak z czasem nawet to
zaczęło mi ciążyć: każdy pytał, co u mnie słychać, a ja nie wiedziałam, co
odpowiedzieć. Brakowało pozytywnych rzeczy do opowiadania, nie lubię zaś użalać
się nad sobą. Mój nowy świat, po wyjeździe z ojczyzny, różnił się od tego,
w którym żyli wszyscy wokół i mnie samej on nie odpowiadał.
Il y a un an, je n’allais pas
bien du tout. Cela faisait plus de six mois de recherche de travail en France,
sans résultat. Je répondais à beaucoup d’annonces, mais je ne recevais pas de
courriels en retour, comme si mes mails n’étaient jamais lus par personne. Je
n’avais pas encore d’amis dans la région brestoise, je me sentais isolée et
seule dans ma bataille avec le marché de travail sans pitié. Bien que j’aie pu
compter sur le soutien de mon mari et que j’aie pu échanger régulièrement avec
ma famille et amis via Skype, la situation me pesait. Tout le monde me
demandant de mes nouvelles, je ne savais plus que répondre : à vrai dire,
je n’avais pas grand-chose de positif à raconter et je n’aime pas me plaindre.
Mon nouvel univers, après avoir quitté la Pologne, était bien différent du
celui de tout le monde autour et moi-même, je ne m’y retrouvais pas vraiment.
Locronan |
Gdy kilka razy zdarzyło się, że
rano trudno mi było znaleźć siły i motywację na kolejny dzień– coś, nad czym
normalnie się nie zastanawiamy, jednak szukanie pracy wywraca wszystko do góry
nogami- stwierdziłam, ze tak dłużej być nie może i skoro nikt nie chce dać mi
szansy pracy, sama muszę znaleźć sobie zajęcie. Udowodnić sobie samej, że mimo
przeciwności losu wykonam krok do przodu, dam radę. Chciałam też poczuć się potrzebna,
móc dać cos z siebie innym. Blog chodził mi po głowie od kilku miesięcy, ale to
właśnie w tym krytycznym momencie zdecydowałam się nie zwlekać ani chwili dłużej
i po prostu go założyć.
Quand il m’est arrivé
quelques fois d’avoir du mal à trouver de la force et de la motivation pour entamer
une nouvelle journée, je me suis dit que c’était une sonnette d’alarme :
ce n’était plus possible de continuer comme ça. Il a fallu que je me prouve à
moi-même que j’étais capable de me trouver une activité, de faire un pas en
avant. Je voulais aussi me sentir utile, donner quelque chose de moi-même pour
les autres. Ca faisait plusieurs mois que je pensais à la création d’un blog,
mais je n’arrivais pas à franchir le pas. Dans ce moment bien troublant où
j’étais à bout de forces, je me suis lancée et voilà, le blog est né.
Dziś mogę powiedzieć, że była to
najlepsza decyzja, jaka mogłam podjąć. Blog odmienił moje życie na emigracji.
Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, ale to wszystko, co mnie spotkało
w ostatnim roku, przerosło moje oczekiwania. Poświęciłam blogowi dużo
czasu, serca i pracy, a co dzięki niemu się wydarzyło?
Aujourd’hui, un an plus
tard, je peux dire que c’était la meilleure décision que je n’ai pu prendre. Le
blog a changé ma vie à l’étranger, en mieux, bien évidemment. Bien sûr, cela ne
s’est pas passé du jour au lendemain, mais tout ce que le blog m’apporté durant
cette année a largement dépassé mes attentes. Il est vrai que je lui ai
consacré beucoup de temps et j’ai essayé de donner le meilleur de moi, et voici
tout ce qui s’est passé dans ma vie depuis la création du site.
Ile de Sein |
Poznałam wspaniałych ludzi.
Kontakt z ludźmi, zwłaszcza bliskimi,
jest mi potrzebny do życia prawie jak powietrze. Dzięki blogowi poznałam
świetne osoby – zmiana na plus w moim samopoczuciu była błyskawiczna- których
inaczej pewnie nigdy bym nie spotkała. Z niektórymi mam szczęście widzieć się
regularnie, z innymi jestem w kontakcie mailowym, za wszystkie jestem
wdzięczna.
J’ai rencontré des personnes
super sympas.
Le contact avec les gens est
une des priorités dans ma vie et quand j’ai commencé à voir du monde, je me suis
tout de suite sentie mieux. J’ai fait de très belles rencontres et certaines
personnes que j’ai connues via le blog sont devenues de vrais amis que je vois régulièrement.
Quelle chance !
Le Phare du Petit Minou |
Na nowo uwierzyłam w siebie.
Muszę serdecznie podziękować moim
wspaniałym czytelnikom: obdarzyliście mnie ogromną dawką pozytywnej motywacji a
czasem i wsparcia, które dla mnie nie było wcale wirtualne, okazało się całkiem
realne. Przez ten rok nie dostałam ani jednego negatywnego komentarza (choć wiem,
że to pewnie również dlatego, że blog nie bije rekordów popularności ;) ),
bilans jest więc w 100% pozytywny. Tyle się mówi o negatywnej sile słowa w
blogosferze, a mnie z kolei bardzo mile zaskoczyły mnie prywatne
wiadomości i bezinteresowne maile pełne dobrych słów. Wiedzcie, ze to miało i nadal
ma dla mnie ogromne znaczenie.
Fakt, ze blog został kilkakrotnie
wyróżniony i doceniony przez różne osoby z zewnątrz, bardzo dodał mi skrzydeł i
pozwolił odbudować mocno nadszarpniętą wcześniej wiarę w siebie.
J’ai retrouvé la confiance
en moi.
Je remercie sincèrement à
mes supers lecteurs, car vous m’avez aidé à rebondir à travers vos gentils
commentaires et mails. Tout cela n’a pas été sans importance pour moi, bien au
contraire : le support virtuel s’est avéré réel dans mon cas. Pendant
toute l’année, je n’ai reçu aucun commentaire négatif (oui, je me doute que
c’est aussi parce que le blog n’est pas hyper connu, mais cela fait plaisir
qand même !), le bilan est donc 100% positif. On parle autant des vilains
commentaires dans la blogosphère que j’en avais peur aussi, mais j’étais
agréablement surprise : tous les mails que vous m’avez envoyés me prouvent
que ça vaut la peine de continuer. En plus, le fait que le blog ait été
apprécié par des quelques personnes de l’extérieur qui ont voulu ont parler sur
leurs sites m’a permis de croire que ce que je fais a du sens.
Landerneau |
Nie, nie zarabiam kokosów na
blogu…:) Natomiast dzięki utworzeniu strony zaczęłam udzielać lekcji francuskiego przez
Skype w dużo większym niż wcześniej wymiarze. Spełniam się w roli nauczyciela,
czuję ogromna radość i satysfakcję, obserwując postępy moich uczniów i mogąc
przekazać im moje zamiłowanie do francuskiego i podzielić się znajomością
tutejszych realiów. Gorący news z ostatniej chwili: zrezygnowałam z dorywczej
pracy po to, by całkowicie poświęcić się lekcjom. Będę zakładać własna
działalność!
Je travaille!
Je vais vous décevoir: non,
je ne gagne pas une fortune grâce au blog... :) Par contre, c’est bien par
ce bais que j’ai commencé à avoir de plus en plus d’élèves désirant apprendre
le français avec moi par Skype. Je n’imaginais pas une possibilité de travail
comme celle-ci et pourtant, cela devient bien réel : je viens de quitter
mon travail alimentaire pour pouvoir me concentrer entièrement sur les cours,
car cela devenait invivable de tout concilier. J’ai donc choisi de faire ce que
j’aime vraiment et je vais bientôt me mettre à mon compte!
Saint-Thégonnec
|
Daję upust kreatywności.
Od dziecka lubiłam pisać,
cieszę się więc, że mam okazję i motywację, by robić to regularnie na blogu
oraz współpracując z portalem "Blogerzy ze świata", który jest
rodzajem internetowego magazynu. A połączenie słowa z obrazem jest jeszcze
ciekawsze!
Je réponds à mon besoin de
créativité.
Depuis toute petite,
j’aimais écrire et c’est agréable de pouvoir le faire régulièrement sachant
qu’il y a quand même quelques personnes qui le lisent ! Et puis le fait de
s’exprimer à travers les mots, mais aussi à travers les images.
Połknęłam fotograficznego bakcyla.
Wcześniej lubiłam co prawda robić
zdjęcia, ale nic poza tym. Teraz fotografię odbieram jako jeden ze sposobów na
wyrażenie siebie, uważam, ze zdjęcia filtrowane są przez naszą wrażliwość.
Wychodząc domu, bez aparatu czuję się jak bez ręki. Fotografując, tracę poczucie
czasu, jestem w innym świecie i sprawia mi to ogromną frajdę. Kto wie, może
kiedyś uda mi się tym zająć bardziej profesjonalnie?
J’ai découvert ma nouvelle
passion: la photo.
Avant, j’aimais prendre des
photos, mais rien de plus. Maintenant, la photographie est devenue un moyen
d’expression pour moi, je pense que les photos ne montrent pas que les objets ou les paysages qu’on immortalise, mais aussi notre sensibilité. En
sortant de la maison sans appareil, je ressens un vrai manque et en prenant des photos, je
suis dans mon monde, bien contente, en dehors du temps. Qui sait, peut-être
qu’un jour je pourrai le faire au niveau professionnel ?
Audierne |
Nauczyłam się nowych rzeczy.
Rok temu nie miałam zielonego
pojęcia o blogosferze od technicznej strony, nigdy wcześniej nie obrabiałam
zdjęć. Wciąż wiele przede mną, ale dziś podchodzę do tego już bez stresu
i obaw, ze sobie nie poradzę, bo takie wątpliwości towarzyszyły mi przed
założeniem strony.
J’ai appris de nouvelles
choses.
Il y a un an, je ne savais
pas du tout comment m’y prendre pour créer un blog ni comment retravailler les
photos. Je sais que je pourrai bien progresser encore, mais à mon rythme et avec du plaisir, sans
ce stress ni ces craintes que j’éprouvais au départ.
Podsumowując: dużo mówi się dziś
o tym, że blog jest świetnym sposobem na zarabianie. Ja bezpośrednio z bloga
nie zarobiłam ani złotówki, ale to, jak odmienił moje życie, jest dużo
cenniejsze a wręcz bezcenne. Uśmiecham się więc dziś szeroko i DZIĘKUJĘ, że
jesteście ze mną!
En bref, on parle parfois
aujourd’hui que tenir un blog, c’est une bonne manière de bien gagner sa vie. Moi,
je n’ai gagné même pas un centime directement par le blog, mais j’ai gagné
quelque chose de beaucoup plus précieux et même d’inestimable, car ma vie a
pris toute une autre tournure que je n’imaginais même pas quand j’écrivais le
premier billet. Je vous envoie donc un grand sourire aujourd’hui et je vous dis
un grand MERCI d’être là avec moi !
picture by Olivier |
Génial ton témoignage et longue vie à ton univers et ton merveilleux blog ! Je serais ravie de croiser ta route un jour pour en apprendre plus sur ton pays. A bientôt et au plaisir de te lire !! Lalie de Jolis voyages. http://jolisvoyages.com/
ReplyDeleteMerci beaucoup! Moi aussi, j'aimerais te rencontrer, peut-être bientôt à Rennes? ;)
DeleteFantastyczny post, za który bardzo dziękuję! A dlaczego? Bo i mi dodaje sił i energii by zmagać się z codziennością na emigracji, a wiadomo, że nie zawsze jest łatwo... A przede wszystkim Kasiu wielkie gratulacje i najserdeczniejsze życzenia powodzenia w tworzeniu kolejnych postów oraz wielu następnych wspaniałych i pięknych zdjęć :) Uściski z drugiego końca Francji :*
ReplyDeleteBardzo się cieszę, jeśli ten wpis tak na Ciebie podziałał. :) Wiesz, że mocno trzymam za Ciebie kciuki! :)) Dziękuję za miłe słowa!
DeleteBardzo się cieszę! Wierzę w Ciebie od początku i mocno trzymam kciuki! Twój blog ma niezwykły klimat, bardzo mojemu sercu bliski. Wielu kolejnych sukcesów Ci życzę, jestem pewna, że przyjdą!
ReplyDeleteAgnieszko, te słowa sprawiły mi ogromną radość a Twoje komentarze regularnie wywołują u mnie uśmiech na twarzy :) Dzięki, że jesteś!
DeleteGratulacje za wytrwałość, życzę utrzymania poziomu i dalszego rozwoju :) Nie ma nic lepszego od robienia tego, co się lubi.
ReplyDeleteDziękuję pięknie i mogę się tylko z Tobą zgodzić! :)
DeleteKasia, nie mogę uwierzyć, że to już rok! :) Dużo radości i wiary, że teraz będzie tylko lepiej :)
ReplyDeleteA wiesz, że mi się wydaje, że to już nawet dłużej niż rok? Jakoś szybko przywykłam do blogowania :) Dziękuję Ci i mocno wierzę, że najgorsze już za mną, gdzieś daleko w tyle. ;))
DeleteTo my bardzo dziekujemy za to, ze piszesz ten blog :) Przyznam, ze moje poczatku na emigracji byly rownie ciezkie, brak pracy, rodziny, znajomych, ale teraz jest o wiele lepiej. Powodzenia i zycze dalszych sukcesow :)
ReplyDeleteCieszę się, że i u Ciebie z biegiem czasu wszystko się układa. :) Dziękuję za miłe słowa i Twoje wizyty na blogu!
DeleteKasiu uwielbiam do Ciebie zagladac i poznawac kolejne zakamarki Bretanii! Chyba przez Ciebie ja tak bardzo pokochalam, a widzialam tylko maly kawaleczek!!! Te nasze ciezkie poczatki we Francji... niesamowite, ze tak ciezko tutaj sie odnaleźć. Znalezienie pasji, która nas pochlonie jest niewatpliwie najlepszym rozwiazaniem! Ciesze sie, ze udalo Ci sie wrócić do lekcji na pelnych obrotach i gratuluje zalozenia swojej dzialalnosci!!! Z niecierpliwoscia czekam na kolejne posty!
ReplyDeleteAle super, niesamowicie się cieszę, że moja bretońska pasja jest zaraźliwa! ;) A na gratulacje za wcześnie, bo firmy jeszcze nie ma ;)) Gdyby nie blog, pewnie myślałabym, że inni nie mają takiego problemu jak ja ze znalezieniem swojego miejsca w nowej rzeczywistości... a pewnie bardzu wielu emigrantów się z tym boryka, fajnie więc, że możemy się wspierać. :) Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
DeleteCe billet fait plaisir à lire, c'est vrai que les blogs apportent beaucoup! Moi non plus, je ne gagne pas ma vie grâce à lui, ce n'était pas le but non plus, mais j'y gagne beaucoup dans toutes les rencontres et possibilités qu'il offre. Et ça, c'est énorme!
ReplyDeleteUne longue vie à ton blog et à très vite, j'espère!
Merci beaucoup, Lalydo! Vive les blogs et les #Breizhblogueuses! ;)))
DeleteSuper Kasiu, tak trzymaj! Gratuluję!
ReplyDeleteŻyczę Ci dalszego rozwoju bloga, nauczania francuskiego przez Skype i nie tylko ;-).
Serdeczne dzięki, Pawle! :)
DeleteC'es tellement agréable de lire tout cela !!! je crois avoir le même ressenti que toi !
ReplyDeleteHâte de te voir bientôt !!!
Bisous
Et moi, je suis super contente de t'avoir rencontrée grâce au blog ! :) A très bientôt, Marie!
DeleteCieszę się, że trafiłam do Ciebie kilka miesięcy temu. Można powiedzieć, że byłam świadkiem Twojej przemiany :) Świetnie się czytało ten wpis, bo widać, że w końcu jesteś zadowolona z życia. Życzę powodzenia w związku z Twoją przyszłą działalnością :)
ReplyDeleteDziękuję Ci bardzo! Dobrze to wyczułaś, mam teraz najlepszy czas odkąd jestem we Francji i naprawdę się cieszę, że mogę się tym optymizmem i dobrą energią z Wami podzielić. Dzięki za dobre słowo i fajnie, że do mnie zaglądasz! :)
DeleteOptymistyczny post!Zawsze coś się dzieje po coś :) pozdrawiam :)
ReplyDelete:) Zgadzam się z Tobą. Sens trudów widać dopiero po czasie.. Pozdrawiam ciepło!
DeleteFajnie:) I oczywiscie powodzenia na przyszłosć będę zaglądać :)
ReplyDeleteDziękuję i zapraszam! ;)
DeleteBravo à toi. Ton blog est vraiment super et je suis ravie pour toi qu'il t'ai permit de te sentir mieux en Bretagne. Je découvre avec plaisir chaque jour de nouveaux paysages de ma région. Félicitations pour cette belle réussite et longue vie à bretonissime !
ReplyDeleteMerci beaucoup pour ton commentaire qui m'a vraiment fait plaisir! :)
DeleteKasia, Twój blog podnosi na duchu również inne emigrantki.
ReplyDeleteJeśli tak jest to super, bardzo się cieszę! :)
DeleteW życiu bardzo jest ważne, żeby czuć się potrzebnym i móc się samorealizować. Emigracja często podcina nam skrzydła, szczególnie na początku. Dobrze mieć jakiś punkt odniesienie. Jak widać pisanie bloga może okazać się dobrą terapią, źródłem inspiracji i samospełnienia! Apeluję, żebyśmy wszyscy pisali blogi, nawet profilaktycznie :):)
ReplyDeleteBien dit ! :) Justyno, Tobie należą się szczególne podziękowania za inspirację, pomoc i życzliwość! Dziękuję Ci bardzo jeszcze raz. Niech żyje nauczanie przez Skype! :))
DeleteBardzo mądrze napisane :)
ReplyDeleteJa też właśnie mieszkam na obczyźnie - Hiszpania, ale wcześniejsze pół roku spędziłam we Francji. Bardzo ważne jest żeby znaleźć swoje "miejsce" na świecie, nie tylko w znaczeniu geograficznym
Pozdrawiam, Monika
Moniko, bardzo dziękuję i niech Ci się jak najlepiej powodzi w Hiszpanii! :)
DeleteBarwo, bardzo ciekawe podsumowanie. I szczere.
ReplyDeleteDziekuję! Cenię sobie szczerość, w życiu i na blogu też. ;)
DeleteO rany ale ten czas leci...w życiu bym nie powiedziała, że to już rok jak prowadzisz bloga!!! Trzymam kciuki za kolejny rok i kolejne lata, kolejne spotkane osoby, kolejne odwiedzone miejsca no i przede wszystkim stworzone dzięki temu dla Ciebie możliwości pozwalające na spełnianie siebie i swoich marzeń :):):)
ReplyDeletePS. Urzekły mnie "przeciwności LODU"... ;) :***
Hahahaha, padłam, jak to zobaczyłam! :D Niestety inni już się nie uśmieją, bo poprawiłam w tekście. ;) Dziękuję Ci bardzo za życzenia!
DeleteSuper, że Ci się powiodło :) piękne zdjęcia!
ReplyDeletePodwójne dzięki!
DeleteŚwietne podsumowanie, Kasiu! Cieszę się, że wszystko zaczyna się układać po Twojej myśli! Chyba jest wiele osób w podobnej sytuacji. Ja również do nich należę i też bloguję od ponad roku. Blog zmienił również moje życie, chociaż może jeszcze nie tak mocno. Ale też zdarzyło mi się dzięki niemu wiele dobrego. I na pewno jeszcze wiele dobrego zdarzy. Nowe kontakty i rozwijanie umiejętności fotograficznych zaliczam do moich "korzyści" podobnie jak Ty. A zdjęcia robisz przepiękne! Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie! Tylko tak dalej!
ReplyDeleteGosiu, dziękuję Ci za regularne wizyty i to, że zostawiasz po nich ślad w postaci dobrego słowa! :) Cieszę się, że i u Ciebie blog przyniósł zmiany na lepsze i życzę Ci ich jeszcze całe mnóstwo. Dobrze jest wiedzieć, że nie zmagamy się sami z trudnościami i że krok po kroku wszystko się układa - dla mnie jest to świadomość równie cenna, jak dla Was. Przesyłam same serdeczności i "do przeczytania" niebawem!
DeleteJuż samo to, że znalazłaś się we Francji jest wyzwaniem, podziwiam poziom Twojej znajomości języka francuskiego, to trudny jezyk (!!!). Ja znam jedynie język angielski, a francuski zawsze mi się podobał, uczyłąm się go zaledwie pół roku, więc niewiele umiem, może kiedyś przyjdzie na niego lepszy czas :-)
ReplyDeleteBędę Cię czytać od czasu do czasu, bo fanie piszesz :-) Powodzenia !
Bardzo Ci dziękuję! Ależ skąd, francuski trudny? Spytaj moich uczniów! ;))) No dobrze, trochę trudności jest, ale głównie na początku, potem jest już z górki -serio! Naprawdę tak myślę i to przekazuję dalej, grunt to pozytywna motywacja! :)
DeleteLorsque j'ai découvert ton blog, j'étais loin de la Bretagne et je me régalais grâce à tes photos qui sont toujours très réussies. Si on m'avait dit alors que l'on allait se rencontrer et même pouvoir faire de belles balades ensemble, jamais je n'y aurais cru!!
ReplyDeleteJe suis heureuse de lire tout ce que tu as pu apporter à ta vie grâce à "Bretonissime" et je te souhaite bonne continuation par ici!
À bientôt de se voir pour notre fameux café!
Bises
Moi non plus, je ne l'aurais jamais cru! ;) La vie nous réserve de belles surprises, quand même ! A très bientôt, avec grand plaisir!
DeleteKasiu, jednoroczne dziecko juz na ogol chodzi… z blogiem jest podobnie. Jakie mialas szczescie, ze przyjechalas do Francji w czasach gdy blogowanie i internet sa na porzadku dziennym.
ReplyDeleteMimo wszystko zawsze bede powtarzac, ze zyjemy w super czasach (choc sluchajac radia/TV mozna czasem zwatpic:).
Gratuluje wiec pierwszego roczku, zycze wielu nastepnych i obys zawsze byla rownie pogodna.
Buziaki
Nika
Ładnie to ujęłaś. Dziękuję! O tak, blog to było i jest moje ogromne szczęście na emigracji. Przesyłam uściski i dużo dobrej energii! :)
DeleteGratulacje Kasiu! :-) Dobrze wiem, o czym piszesz - o trudnej adaptacji, o całkowitej zmianie życia na emigracji, a w końcu o blogu. Mnie też blogowanie strasznie wciągnęło i czasem się czuję, jakbym pracowała na pełnym etacie, tylko jeśli chodzi o wypłatę to już zupełnie inna historia :-D Powodzenia na przyszłość i uśmiechu :-)
ReplyDeleteO tak, wiem, o co chodzi z tym pełnym etatem ;) ja teraz wprawdzie na blogu pracuję po godzinach, ale tych nadgodzin nie liczę ;)) I chciałabym pisać częściej, tylko jak znaleźć na wszystko czas? ;) Dziękuję Ci za życzenia i życzę Ci dużo radości, satysfakcji i wielu sukcesów, bo bardzo na nie zasługujesz! :)
DeleteJako częsty gość, ale rzadko komentujący (prędzej an facebooku coś skrobnę) chciałam Ci naprawdę podziękować za tego bloga. Dzięki niemu zobaczyliśmy naprawdę kawał, co tu kryć, raju na ziemi! Gratuluję też tego, że ta strona pomogła Ci się podnieść i zacząć optymistyczniej patrzeć na życie. Życzę Ci wielu sukcesów i nadal tak udanego blogowania!
ReplyDeletePozdrawiam :)
Wielkie dzięki i fajnie, że napisałaś! Również uważam, że Bretania może być rajem na ziemi i od takiej strony staram się ją Wam pokazać, jednak nie ukrywam, że nie zawsze tak jest, wiadomo, c'est la vie! Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
DeleteComme quoi le web n'est pas si déshumanisé que ça. Heureuse que cela vous ait fait du bien. : )
ReplyDeleteHeureuesement, le net a beaucoup de bons côtés aussi! Merci, Marie!
DeleteGratulacje! Co tu dużo mówić czy pisać, po prostu odwalasz kawał dobrej roboty!
ReplyDeleteBardzo mi miło, dziękuję! :)
DeleteŚwietnie mi się czytało Twoje słowa, po roku prowadzenia bloga mogę powiedzieć, że z dużą częścią się utożsamiam :) Życzę kolejnych pokładów inspiracji i gratuluję sukcesów - tak trzymaj :)
ReplyDeleteDziękuję Ci bardzo! :)
DeleteBardzo Ci dziękuje za ten wpis jak i za bloga. Przypomina mi moje początki we Francji ( które nadal trwają ) .
ReplyDeleteObcy język( w moim przypadku nauka idzie opornie ) , nowi ludzie, nowe zwyczaje.
W takim momencie tez postanowiłam wrócić do blogowania .
Bretania jest wspaniałym miejscem ( miałam okazje odwiedzić we wrześniu na 2 tygodnie ) . A na Twojego bloga będę na pewno zaglądać częściej .
To prawda, że blog zmienia życie i ma wiele zalet, których zupełnie nie bierze się pod uwagę, kiedy zaczyna się go pisać. Moją największą blogową radością są właśnie poznani ludzie. Nigdy bym nie przypuszczała, że spotkam na swojej drodze tak wspaniałe osoby właśnie dzięki blogowaniu. A jestem pewna, że jeszcze wiele przede mną. Moim zdaniem to niezwykle rozwijające zajęcie, nie wspominając o tym, że pozwala na kreowanie swojego wycinka świata, takiego, które daje nam radość. Bretania to moje wielkie marzenie, więc kto wie czy nasze drogi jeszcze się gdzieś tam nie skrzyżują. Wszystkiego dobrego Ci życzę:)
ReplyDelete