Myślę,
że nie będzie przesadą stwierdzenie, że była to jedna z
piękniejszych niespodzianek w moim życiu. Czerwcowa niedziela,
ciepły, słoneczny poranek na wyspie Molène. Jedna z uczennic
ze szkoły, która w przyszłym roku przenosi się do liceum na
kontynencie, poprosiła nauczycieli i uczniów ze starszych klas o
spotkanie wcześnie rano w szkole. Następnie wyruszyliśmy w
kierunku portu, gdzie czekał na nas jej tata i jego Zodiak.
Wyruszamy na wyprawę, by poznać inne wyspy archipelagu Molène- z
uśmiechem od ucha do ucha. Dziewczynka pomyślała, że będzie to
dla nas frajda i zdecydowanie miała rację!
Je
vais vous parler aujourd’hui d’une de plus belles surprises de ma
vie, je le dis sans exagérer. C’était un dimanche à la fin du
mois de juin, sur l’Ile de Molène, il faisait beau et chaud. Une
de nos élèves du collège, celle qui allait partir au lycée sur le
continent l’année suivante, nous a donné rendez-vous au collège
tôt le matin. On savait que c’était pour dire au revoir à ses
profs et à ses camardes du collège, mais on était loin d’imaginer
la forme que cela allait prendre. Et on ne pouvait pas rêver mieux :
direction le port, où son père nous attendait pour une balade en
Zodiac dans l’Archipel de Molène. Elle voulait nous faire plaisir
et c’était bien réussi. En partant, on avait toujours du mal à y
croire. Quel superbe cadeau !
Nasz
przewodnik wyjaśnił nam, że te piękne statki ze zdjęcia powyżej,
które akurat przypłynęły na wyspę Molène, należą do
stowarzyszenia pomagającego trudnej młodzieży poprzez pracę na
statku. Podobno kontakt z żywiołem, któremu musimy się poddać,
pomaga stemperować młodzieńczy bunt. Wspaniały pomysł, prawda? I
wydaje się, że skuteczny.
Dans
le port, on a admiré les beaux bateaux -ci-dessus- qui y faisaient
escale pendant le week-end. Notre excellent guide nous a expliqué
qu’ils appartenaient à une association (dont le nom exact m’a
échappé, désolé !) qui aidait les jeunes en difficulté à
travers le travail sur le bateau. Il semble que le fait de devoir se
soumettre à la mer qui nous domine leur apprend beaucoup de choses :
cela calme le témperament et aide à tout remettre en place. Un beau
projet, n’est- ce pas ? Et efficace en plus, paraît-il.
Zostawiając
w tyle Molène i przepływając obok potężnych skał, które co
tydzień widywaliśmy z oddali, zbliżamy się do wyspy
Balaneg. Na pierwszy rzut oka, zachwyciła mnie niezwykle przejrzysta
woda oraz zdziwił mnie brak dachów na domach. Oba zjawiska mają
swoje wytłumaczenie: te okolice to chroniony rezerwat przyrody, o
bogatej florze i faunie, dba się więc o to, by ich
nie zanieczyszczać. Co do domów, dziś wprawdzie wyspy nie są
zamieszkane, ale kiedyś mieszkały tu dwie- trzy rodziny, które
pracowały przy zbieraniu alg. Osoby te nie były zbyt zamożne, więc
gdy przeprowadzały się na sąsiednie wyspy, rozmontowywały
konstrukcję domu i zabierały surowce ze sobą, by móc użyć ich
na nowo.
En
laissant Molène derrière et en admirant d’imposants rochers au
passage (qu’on regardait toutes les semaines de loin, cela nous
change de perspective !), on s’approche de l’Ile de Balaneg.
Au premier coup d’œil, je remarque surtout deux choses :
l’eau d’une transparence incroyable et le manque de toitures sur
les maisons de l’île. Les deux s’expliquent : on veille
à la propreté de lieu, car l’endroit fait partie de la
réserve naturelle. Ensuite, en ce qui concerne les toits des
maisons, elles étaient démontées par leurs habitants en cas de
déménagement sur les îles voisines. Aujourd’hui, l’île n’est
plus habitée, mais il n’y a pas si longtemps que cela, il y
avaient encore des goémoniers qui y vivaient par deux ou trois
familles. Ces personnes n’étaient pas très aisées, ils voulaient
donc réutiliser les matériaux de construction plutôt que d’en
racheter d’autres.
Algi
zbiera się tam nadal, co więcej, wyobraźcie sobie, że tego
surowca używa się już od XVII wieku. Nasz kapitan i zarazem
przewodnik serwował nam mnóstwo takich ciekawostek. Zafascynowały
mnie też opowieści z jego czasów szkolnych – dzieci z wyspy
Molène regularnie pływały naprzeciwko, na wyspę Balaneg, by bawić
się z rówieśnikami. Dbano o to, by dzieci mieszkające na tej
wysepce nie czuły się odizolowane. Dla osób z wyspy Molène inne
wyspy archipelagu stanowią integralną całość ich małej ojczyzny
– i tak wyspa Balaneg była dla dzieci niczym podwórko do zabaw na
przerwach! Niesamowite, prawda?
On
continue à y rammaser du goémon, et figurez-vous qu’on se sert
des algues déjà depuis XVIIème siècle. Notre guide nous a raconté
beaucoup de curiosités et il partagait volontiers non seulement son
savoir, mais aussi ses souvenirs liés à l’île. Ce qui m’a
fasciné, c’est cette vision de l’archipel qui complète l’Ile
de Molène et constitue une partie importante de l’univers des
habitants. Les enfants de l’école de Molène se rendaient
autrefois régulièrement sur Balaneg pour jouer avec les enfants des
goémoniers. La petite île en face était comme leur cour de
récréation ! Intéressant, n’est-ce pas ? Et bien pensé
pour éviter l’isolement des écoliers.
Naszym
kolejnym przystankiem była wyspa Banneg, będąca pod ścisłą
ochroną, głównie ze względu na występujące tu gatunki ptaków.
Zerknijcie na tę turkusową wodę!
Voici
l’escale suivante: l’Ile de Banneg, faisant partie de la réserve
également, où viennent de rares espèces d’oiseaux. Regardez
cette superbe eau turquoise!
Zostaliśmy
tam dłuższą chwilę, wpatrując się w przejrzystą wodę i
podziwiając piękno przyrody. Wycieczka tak nam się spodobała, że
bez wahania zdecydowaliśmy z mężem o przesunięciu naszego
powrotu z Molène na późniejszą porę. Dzięki temu mogliśmy
kontynuować tę niezwykłą wycieczkę i będę mogła w następnym
odcinku pokazać Wam foki oraz latarnię morską widzianą z bardzo
bliska. Jak podobała się ta pierwsza dawka błękitu?
On
y est restés un bon moment, en admirant la clareté d’eau et la
beauté de la nature. On n’a pas vu le temps passer et on s’est
dit avec mon mari qu’on n’avait vraiment pas envie d’arrêter
cette excursion pour prendre les bateau du matin, comme c’était
prévu. On a décidé de décaler le départ pour continuer
l’aventure dans l’archipel et c’est pour cela que dans le
prochain épisode, je pourrais vous montrer des phoques et le phare
de Kéréon vu de très près. Mais pour l’instant, dites-moi si ça
vous a plu, cette escapade avec plein de nuances de bleu ?
Gdybyście
mieli ochotę na taką wycieczkę, to podaję namiary na naszego
przewodnika: http://www.promenade-mer-iroise.fr/
Si
vous aviez envie d’une telle balade, n’hésitez pas à consulter
ce site: http://www.promenade-mer-iroise.fr/
Byłam w Bretanii dwa razy i jestem absolutnie zakochana tej Francji:) w właśnie tej -moim marzeniem jest tam zamieszkać ,póki bliżej mi do Lotaryngii i już wkrótce Rejonu nad Mozą:)
ReplyDeleteboskie fotki
Cieszę się i polecam Bretanię! :)
DeleteCaly czas pada ale jest świetnie i pięknie😊Pozdrowienia z Francji* Ania:-)
DeleteJak to, wcale nie pada cały czas, niedawno dementowałam te plotki na blogu! ;)) Aniu, gdzie Ty mieszkasz? W moich okolicach w tym tygodniu codziennie pada -fakt- ale tylko do południa. Rano listopad, za to popołudniu i wieczorem już lato. :)
DeleteBazą wypadową było Saint Malo. Słońce pojawiało się pod koniec dnia, gdy wracaliśmy do hotelu, ale byłam nastawiona na taką pogodę więc wcale mi nie przeszkadzało zwiedzanie "na mokro":-)Deszczyk nawet dodawał uroku tym wszystkim niesamowitym miejscem, które odwiedziłam i był miła odskocznią od polskich upałów.
DeleteA, no i dodam jeszcze, że przywiozłam 3743 zdjęcia:-)
DeleteMyślałam, że mieszkasz w Bretanii. ;) Szkoda w takim razie, że tak trafiliście, ale masz rację- lepiej nie nastawiać się tu na słońce, żeby nie być zbyt rozczarowanym. Myślałam, że ja robię rekordowo dużo zdjęć, ale mnie przebiłaś! Tylko największą sztuką jest się potem przez nie przedrzeć, prawda? Gdybyś miała ochotę podzielić się z czytelnikami swoimi wrażeniami (byłoby super, a wystarczy mi niedługi opis i kilka zdjęć ;) ), bardzo bym się ucieszyła. Jeśli chcesz, możesz wysłać mi maila na bretonissime@gmail.com w tej sprawie. :)
DeleteJa byłam ostatnio 2 lata temu i z 10 dni w Bretani tylko jeden dzień padało i tylko z rana . Upałów nie było max 28 st , ale takie wakacje to idealne wakacje :):)
DeleteVoila
http://pannaanna-mmanna.blogspot.com/2013/08/pocztowka-z-saint-malo.html?m=1
http://pannaanna-mmanna.blogspot.com/2013/08/pocztowka-znad-krawedzi.html?m=1
Et voila
http://pannaanna-mmanna.blogspot.com/2013/08/moda-po-bretonsku.html?m=1
:)
Dzięki Aniu, już zaglądam! :)
DeleteJak zawsze piękne zdjęcia, a błękit oceanu, niesamowity.
ReplyDeleteNigdy jeszcze nie odwiedzałam tych okolic a kocham zwiedzanie wysp, patrząc na piękne zdjęcia stamtąd zdecydowanie muszę zaznaczyć jako punkt do zobaczenia. Trochę przypominają mi Kanary, ogromną ilością głazów wszędzie, nie sądzisz? Zastanawiam mnie też na ie skuteczny jast taki sposób pracy z trudną młodzieżą, bardzo oryginalny.
ReplyDeleteWiesz co, w niektórych miejscach na Teneryfie czułam się faktycznie trochę jak w Bretanii, z tym że skały miały inny kolor, klify były zazwyczaj wyższe, no i palm więcej. ;) Ale coś w takim porównaniu jest trafnego. Co do trudnej młodzieży, myślę, że obcowanie z żywiołem uczy pokory, i to bardzo szybko. Człowiek czuje się taki mały w kontakcie z oceanem... Wydaje mi się też, że konkretna praca i konieczność współpracy z resztą załogi mogą pomóc zagubionym młodym ludziom, nie mówiąc już o kompletnej zmianie otoczenia. :)
Deletewow!!! zdjęcia... :) nawet nie wiedziałam, ile jeszcze przede mną cudnych miejsc do odwiedzenia:)
ReplyDeleteKasiu, ja się wciąż do Lorient nie mogę wybrać, ciągle coś - może Ty prędzej wpadniesz w moje okolice? Zapraszam! :) Jak widzisz, jest tu co podziwiać. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać w październiku, na północy lub południu Bretanii. :)
DeleteOkolice o któych nic nie wiem, zatem przyznam, że z zaskoczeniem przeczytałem ciekawostki jak ta o dachach. Nie przyszłoby mi do głowy, że można ze sobą przewozić dach... rozumiem namiot, jakieś skóry, wyposażanie, ale krokwie, pokrycie dachowe... sporo tego, zatem budzi to moje zdziwienie. Ale widać nie powinno, bo pomysłowość ludzka i potrzeby bywają naprawdę zaskakujące.
ReplyDeleteNo i cóż, nie będę oryginalny w komentarzach, ale błękit faktycznie jest wielki i kojący. Nic tylko usiąść na skale z butelką soku czy innego płynu i spokojnie patrzeć w dal. Zatapiając się w myślach i szumie fal...
Pawle, dziękuję za obszerny komentarz! Przyznam, że i mnie to zdziwiło, ale wyspy obfitują w takie niezwykłe historie. Dlatego tak bardzo lubiłam pracę w tamtejszej szkole - dzięki niej miałam kontakt z tym jakże odrębnym światem. Ale błękit oceanu mogę podziwiać i w innych miejscach, na szczęście. :)
ReplyDeleteSUperbe, une belle balade et une belle surprise en effet :-)
ReplyDeleteJaka przejrzysta woda!!! Jaki kolor! A czy można tam nurkować czy te tereny nie nadają się? Ja mogłabym pływać tam w okolicach codziennie. Albo posiedzieć przy skałkach. Pewnie bardzo uspokaja i wprowadza harmonię.
ReplyDeleteWoda jest tak cudowna, że aż ciężko uwierzyć, ze taka naprawdę istnieje!
ReplyDeleteUwielbiam wycieczki po ciekawych miejscach z ludźmi znającymi teren, zawsze można sie dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.
Uwielbiam atmosferę portu, morza, wody, takie miejsca po prostu totalnie mnie relaksują!
ReplyDeleteAvec ces photos, j'ai encore plus hâte de découvrir Molène!
ReplyDeletePour les bateaux, ce ne seraient pas ceux de l'association du Père Jaouen? Le Bel Espoir et le Rara Avis? Si ce sont eux, j'ai eu l'occasion de monter dans le premier aux Antilles, une belle expérience!
J'étais covaincue d'avoir déjà répondu à ton commentaire, désolée! Un grand merci en tout cas pour avoir indiqué les noms de ces beaux bateaux, je pense que c’est bien ça !
Deletewyspy, to ten kawałek Bretanii, którego odkrycie jeszcze mnie czeka. jakoś się do tej pory nie składało ale mam nadzieje w końcu się złoży :)
ReplyDeletena jednym z żaglowców (Rara Avis)z twojego zdjęcia kilka lat temu mój mąż odbył kilkudniowa wycieczkę ze swoimi uczniami wzdłuż północnych brzegów Bretanii.
brakuje mi trochę przy Twoich postach mapek miejsc, które opisujesz.
Bardzo polecam bretońskie wyspy, ja jestem ich fanką! Codzienne życie na wyspach ma swoje ciemne strony, ale turystyczny wyjazd tam to chyba same plusy. Niesamowite, że Twój mąż miał okazję pływać na jednym z tych statków! Co do mapek, to dziękuję za opinię - zaczęłam je dodawać jakiś czas temu, ale jeszcze nie weszło mi to w nawyk i czasem niestety zapominam. Chciałabym je też dodać przy archiwalnych postach, ale niestety takie sprawy pochłaniają ogrom czasu. Postaram się robić to sukcesywnie. Pozdrawiam ciepło!
Delete