Witam
Was serdecznie po przerwie spowodowanej pobytem w Polsce, teraz posty
znów będą pojawiać się regularnie i często! Podróż
podsunęła mi pomysł na dzisiejszy wpis. Zauważyłam, że kuchnia
francuska coraz mocniej inspiruje polskie lokale, najbardziej rzuciło
mi się to w oczy w Warszawie (gdzie byłam po bardzo długiej
przerwie), gdzie niedługo chyba łatwiej będzie znaleźć
„boulangerie” niż swojską „piekarnię”. Przyznam szczerze,
że nie jedliśmy w żadnym z tych miejsc, trudno mi więc
powiedzieć, jak mają się croissanty oraz inne francuskie wypieki
sprzedawane w Polsce do tych znad Sekwany. Jako że mam je na co
dzień na wyciągnięcie ręki, w Polsce staram się raczej nacieszyć
„na zapas” tym, czego brakuje mi we Francji, na przykład
prawdziwym żytnim chlebem na zakwasie. Popularność kawiarni we
francuskim stylu w Polsce dała mi do myślenia: czy wiecie,
czego się spodziewać po „oryginalnych” przybytkach tego typu?
Je
suis revenue en Bretagne après un séjour de deux semaines en
Pologne, d’où mon absence sur le blog, mais ne vous inquiétez
pas, je ne vous ai pas oubliés et je vais publier des articles
régulièrement de nouveau. Le voyage m’a donné l’idée pour
l’article d’aujourd’hui, car je me suis aperçue – notamment
à Varsovie où je suis retournée après plusieurs années – qu’il
y a de plus en plus de cafés-restaurants avec des noms français et
des plats inspirés de la cuisine française, des endroits qui
servent des petit-déjeuneurs à la française... Je n’ai pas mangé
là-bas, car quand je rentre en Pologne, je mise sur les plats qui me
manquent en France, mais je suis curieuse si le goût du pain et des
pâtisseries est pareil que dans l’Hexagone. En tout cas,
c’est en voyant ces endroits que j’ai eu l’idée de vous
expliquer quelle était la différence entre un café
'typique' polonais et français.
Francuskie inspiracje prosto z Warszawy / Photos prises à Varsovie |
Mam
wrażenie, że francuskie kawiarnie stanowią w Polsce swego rodzaju
mit i wydaje mi się, że inspirowane Francją lokale powstają u nas
na bazie tego wyobrażenia. Osobiście wydaje się, że nieco rozmija
się ono jednak z francuską rzeczywistością i, może się
zdziwicie, ale mnie brakuje we Francji właśnie polskich kawiarni. W
Poznaniu mam wiele takich ulubionych, niezwykle klimatycznych miejsc,
z ogromnym wyborem napojów i przekąsek na słono i słodko, a
czasem nawet kompletnych obiadowych dań. Uważam, ze francuskie
kawiarnie wypadają na tym tle… blado. Jeśli chcecie coś zjeść,
szukajcie raczej restaurant niż café. Czasem
funkcjonują one razem jako café-restaurant. Napić się
kawy we Francji najczęściej można się jednak w lokalu o
nazwie bar lub bar-café-brasserie, gdzie wystrój
jest bardzo prosty a menu okrojone (w porównaniu do polskiego
kawiarnianego). Na próżno szukać długiej listy kaw i herbat do
wyboru czy obfitości przekąsek – kaw jest najczęściej zaledwie
kilka, „czekolada na gorąco” to kakao, a jeśli uda nam się
trafić na coś do jedzenia, będą to zapewne proste tosty
w stylu croque monsieur (z serem i szynką)
czy croque madame (z serem, szynką i jajkiem)
lub sandwich, czyli bagietka z jakimś obkładem, na
przykład jambon-beurre czy fromage- beurre, tylko
nie liczcie wtedy na żadne dodatki oprócz wspomnianej szynki i
masła czy też sera i masła.
J’ai
l’impression que les cafés français constituent une sorte de
mythe en Pologne, c’est comme l’ambiance parisienne qui fait
rêver ceux qui n’ont jamais mis les pieds dans cette capitale. Je
crois que ces cafés-boulangeries-pâtisseries (sur les enseignes
desquels vous lisez ces noms-là en français) que j’ai vus à
Varsovie sont basés sur cette vision plus ou moins imaginaire. On y
vend des produits français, mais la carte est plus «à la
polonaise », car elle comprend un très vaste choix de boissons
chaudes et fraîches, des petits plats salés et sucrés, ce qui à
mon avis constitue une différence importante par rapport aux
endroits où on peut boire un café en France. Dans un café
polonais, on peut prendre le petit-déjeuner, un café accompagné
d’un morceau de gâteau, mais aussi manger à midi ou le soir,
prendre une glace ou un verre avec des amuse-bouche salés. C’est
souvent un endroit adéquat pour tout moment de la journée at adapté
aux petites faims, conformément aux habitudes alimentaires
polonaises.
Lavenda Cafe&Lunch: jedna z klimatycznych poznańskich kawiarni godnych polecenia:) / Lavenda Cafe&Lunch: un de mes cafés préférés dans ma ville natale: Poznań |
Świetna sałatka z kozim serem w "Ptasim Radiu" w Poznaniu/ Exemple de ce qu'on peut manger dans un café polonais |
Bliżej
do naszych kawiarni jest herbaciarniom (salon
de thé) -
oferują one spory wybór ciast. Nie liczcie jednak na wszystko
naraz- pieczywo, słodkości, przekąski, przeróżne napoje. Jeśli
Francuzi wychodzą na kawę, to jest to najczęściej dosłownie
tylko kawa (serwowana przeważnie z małym ciasteczkiem lub
czekoladką) i… tyle. Oczywiście są wyjątki, podam tu dwa
paryskie przykłady: sieciowa kawiarnio-restauracja Le Pain
Quotidien (serwująca śniadania, obiady, przekąski, desery
itp.) oraz Coquelicot, piekarnia na Montmartre, gdzie można
kupić świetne pieczywo i desery (wszystko pyszne i w przystępnych
cenach) a także zjeść słoną przekąskę lub wstąpić na szybki
obiad. Za to boulangerie-pâtisserie to
po prostu piekarnia z cukiernią, gdzie zwyczajnie kupuje się
chleb(choć czasem są tam dwa-trzy stoliki, można więc spróbować
na miejscu lokalnych wypieków).
Les
endroits en France qui ressemblent plus au cafés polonais sont, à
mon ressenti, les salons de thé. Sauf que là-bas, on peut
difficilement manger salé... Le décor, par contre, est souvent plus
soigné, comme c’est le cas dans les cafés polonais. C’est
d’ailleurs ça que j’apprécie énormément : j’aime bien
quand les intérieurs sont arrangés de manière jolie et originale.
L’extérieur, ça compte aussi, bien entendu, c’est cela qui me
donne souvent envie de m’arrêter dans un endroit pour prendre
quelque chose. J’ai connu deux endroits à Paris qui m’ont fait
penser aux cafés polonais : Le Pain Quotidien (où on peut
manger sucré ou salé, prendre un café ou un thé) et Coquelicot :
une boulangerie où on peut également prendre un petit-déjeuner, un
brunch ou bien une quiche ou un gâteau sur place.
Herbaciarnia w Argenton w Bretanii i lody o smaku..alg (były pyszne!) Salon de thé à Argenton en Bretagne où j’ai
goûté la glace aux algues, c’était très bon ! |
Kolejną
kwestią są stoliki wystawione na zewnątrz, często
kojarzące się Polakom z klimatycznymi paryskimi kawiarniami.
Faktycznie, we Francji spotkacie je na każdym kroku. Świetny
pomysł, jeśli siedzi się na jakimś ładnym placu czy też w
spokojniejszej uliczce, ale widziałam już (zwłaszcza w Paryżu) –
ludzi pijących kawę na zewnątrz tuż przy przeraźliwie głośnych,
ruchliwych ulicach, tak blisko przechodniów, że ci prawie ich
potrącali. Trudno mi było zrozumieć, jaką atrakcję stanowi
siedzenie na „świeżym” powietrzu w takich warunkach…
Il
y a encore quelque chose que les Polonais associent souvent avec des
cafés parisiens : les tables dehors. Effectivement, j’en ai
vu partout en France. En Pologne, cela existe aussi (de plus en plus,
d’ailleurs) mais souvent juste sur la place principale ou dans les
rues de la vieille ville. J’apprécie de prendre un verre dehors,
mais les conditions que j’ai vu parfois à Paris ne m’on pas
donné envie du tout : les tables juste à côté des rues très
bruyantes et si près des passants qu’ils pouvainet frôler sans
problème les personnes à la terrasse...
Kawiarnia w Nantes, czyli prostota formy i nieodłączne stoliki przed lokalem:)/ Un café à Nantes |
Kawiarnia w Quimper (cztery w jednym: bar-café-tabac-brasserie :) ) / Un café quimperois |
Piekarnio-herbaciarnia w Quimper / Boulangerie-salon de thé à Quimper |
Na
koniec chciałabym polecić Wam polecić ciekawą pozycję we
francuskim menu (najczęściej restauracji lub herbaciarni), jaką
jest café
gourmand.
Dostajecie wtedy espresso i kilka mini deserów, co daje
możliwość spróbowania kilku słodkich przysmaków naraz :) A to,
co widzicie na zdjęciu poniżej, to miniaturki deserów (w
tym wydaniu bez kawy- chyba nie starczyło już na nią miejsca ;) )
w niezwykle hojnym wydaniu bretońskim - wystarczy spokojnie dla
kilku osób.
Enfin,
j’espère vous avoir éclairci les différences entre un café
polonais et français. Gardez en mémoire- si vous allez en Pologne-
que ça peut être un très bon choix pour mager bon et moins cher
que dans les restaurants. Ce que j’aime bien commander en France,
c’est le café gourmand, je ne l’ai pas encore trouvé en
Pologne. J'ai par contre trouvé un café gourmand (sans café, en
fait... )super généreux en Bretagne: la preuve ci-dessous.
Raj dla łasuchów w bretońskiej naleśnikarni w Guimiliau/ 'Le coffret de Merlin' dans la crêperie de
Guimiliau |
Nabrałam ochoty na te słodkości z koszyka. Pysznie wygląda:)
ReplyDeleteI faktycznie było pyszne! :) Cieszę się, że widać to nawet na tym nienajlepszej jakości zdjęciu. Byłam tak zaskoczona, ze musiałam uwiecznić ten pokaźny deser mimo kiepskiego oświetlenia ;)
ReplyDeleteKasiu,
ReplyDeleteniestety w Polsce te niemal wszystkie francuskie kawiarnie serwują croissanty, które wypiekają na miejscu z...zamrożonego ciasta. W związku z tym taki rogalik wszędzie smakuje tak samo i po godzinie od wyjęcia z pieca jest już oklapnięty.
Mało jest miejsc, które robią własne pieczywo francuskie, na prawdziwym maśle. Mało, bo i cena takiego croissanta wielu Polaków odstrasza. Dlatego z dużym rozrzewnieniem wspominam rogaliki, które ostatnio jadłam w Belgii - pyszne, puszyste, a chrupiące z zewnątrz, z wyczuwalnym masłem.
W Warszawie jest wiele małych piekarni oferujących bardziej tradycyjne, polskie pieczywo i kanapki na zimno / ciepło. Ale raczej nie rzucają się specjalnie w oczy, ani nie są miejscami do pójścia "na kawę", bo to takie raczej sieciówki nastawione na sprzedaż różnego rodzaju pieczywa, choć niestety często również z mrożonych półproduktów :-/
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.
Edith, bardzo dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami! Wiem, o czym mówisz - różnica w smaku takich croissantów potrafi być ogromna. Pewnie Cię zaskoczę (mnie samą to zdziwiło!:) ), ale podobno najlepsze croissanty robione są nie na maśle, a na margarynie! Wiem to od teściowej, a jej rodzice prowadzili piekarnię, więc zna różne takie sekrety "od kuchni" ;)
ReplyDeleteTeż jestem zawiedziona francuskimi kawiarniami - dostaje człowiek kawunię w naparstku, podaną do stolika w pośpiechu i już na wstępie z oblaną filiżanką. Cała ochota przechodzi przed spróbowaniem. Poza tym, zawsze zamawiając samą kawę czuję się jak jakiś biedak. Czuję, że jako turystka powinnam zamówić coś więcej, ale nie zawsze ma się ochotę na desery!
ReplyDeleteDziękuję za opinię! Teraz już wiem, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach. Po napisaniu tego artykułu- jak na przekór - widziałam akurat kilka miejsc serwujących przekąski i kilka rodzajów kaw - myślę, że to pewna nowość we Francji i bardzo bym chciała, by coraz więcej kawiarni podążało w tym kierunku.
ReplyDeleteJak mieszkałam w Poznaniu, to zdarzyło mi się być we Francuskim Łączniku, na tarcie. Od kiedy mieszkam we Francji często robię ją sama w domu :)
ReplyDeleteJestem zatem ciekawa, jakie tarty robisz w domu: takie "na bogato" jakie są sprzedawane w Polsce czy też w prostszej, francuskiej wersji? Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale z moich obserwacji wynika, że we Francji wytrawne lub słodkie tarty to szybkie i właśnie proste danie, te, które jadłam w Poznaniu były bardziej okazałe. :)
ReplyDeleteRaczej dodaje do niej to co mam aktualnie pod ręką, czyli chyba bardziej na bogato,po polsku :) (boczek, tuńczyk albo kiełbasa, a na wierzchu jeszcze pomidory w plastrach i wszystko posypane ziołami prowansalskimi)
ReplyDeleteJa też uwielbiam tarty. Zazwyczaj raz w tygodniu gościu ona na naszym stole : ze szpinakiem i fetą, z tuńczykiem i pomidorami, cebulowa, z gruszką i serem roquefort, tradycyjna quiche lorraine, z porem i boczkiem, etc. Szybko, prosto i przyjemnie!
DeleteDobrze Was rozumiem, dziewczyny: ja również jestem fanką tart! Póki co nie piekłam ich dużo, bo nie mieliśmy porządnego piekarnika, tylko mikrofalę z funkcją piekarnika, a to jednak nie to samo. Na pewno to jeszcze nadrobię ;)
DeleteBardzo apetyczny wpis i cieszę się, że trafiłam na Twój blog ;)
ReplyDeleteJa również się cieszę z Twojej wizyty!:)
DeleteA mi sie wydaje, ze te roznice wynikaja przede wszystkim z tego, ze Francuzi jedza o scisle okreslonych godzinach i nie dojadaja miedzy posilkami. Jesli chcemy cos zjesc idziemy do brasserie lub do restauracji, jesli napic to do café lub brasserie. No i musimy sie przyzwyczaic do tego, ze kuchnia funkcjonuje w okreslonych godzinach, a potem sie ja zamyka. Moi znajomi z Polski zwykle nie moga tego zrozumiec, kiedy im tlumacze, ze na miescie jada sie miedzy 12 a 14, a oni sa zwykle glodni miedzy 15 a 16 ;))
ReplyDeleteA Pain quotidien to z Belgii przywedrowal i mam wrazenie, ze takich miejsc jest w Paryzu znacznie wiecej.
Jasne, jak najbardziej się z Tobą zgadzam. :)
DeleteAch i jeszcze jedna charakterystyczna rzecz dla francuskich kawiarni: zwroc uwage jak poustawiane sa krzesla na ulicy, widac to dokladnie na jednym z twoich zdjec! jak na widowni! tam sie po prostu siedzi jak w teatrze i pijac kawe, w skupieniu podziwia zycie na ulicy, obserwuje przechodniow... W Polsce zupelnie nie spotykane prawda?
ReplyDeleteŚwietne spostrzeżenie!
DeleteUwielbiam takie teatralne kawiarenki. gdzie siedząc przy ulicy można obserwować ludzi. To lubię najbardziej :-)
ReplyDeletePozdrawiam