L'Aber Wrac'h

Maj jest w tym roku bardzo niewiosenny. Ale czasem pogoda mile nas zaskoczy: miniony weekend był piękny i słoneczny, a wczoraj przedpołudniem nawet nie wiało (co w Bretanii zakrawa na cud!). Korzystając z tych ulotnych chwil, spragnieni słońca spontanicznie zjedliśmy obiad na dworze, rozkładając koc w mini ogródku. Przed nami ostatni tydzień w wynajmowanym małym domku z kamienia niedaleko Brestu – jako że w sezonie letnim pałeczkę przejmą turyści, przenosimy się na kolejne trzy miesiące do Quimper. Pozostajemy więc w obrębie Finistère (na końcu świata), tylko z północnej części przeprowadzamy się do południowej.

Le mois de mai n’a pas des air de printemps cette année. Mais, parfois, on est agréablement surpris par la météo : ce week-end, c’était le cas. Il faisait beau, il y avait du soleil et hier, dans la matinée, il n’y avait même pas de vent, ce qui est très rare en Bretagne. On en a profité pour manger dehors, spontanément : comme ça, au moins une fois avant notre départ, on aura réussi à profiter du mini jardin. Voici devant nous la dernière semaine dans notre petite maison de pierre dans les environs de Brest. Elle est louée pour les vacances d’été, nous allons donc passer les trois mois qui viennent à Quimper. Nous restons dans le Finistère (au bout du monde) , en déménageant juste du nord au sud.
W sobotę postanowiliśmy wybrać się na spacer, by jeszcze coś nowego zobaczyć w okolicy przed wyjazdem. Byłam też spragniona przechadzki nad morzem- mając je na wyciągnięcie ręki, grzechem byłoby z tego nie korzystać. Najpierw zatrzymaliśmy się na chwilę w porcie (zdjęcia powyżej), ale nic nas tam szczególnie nie zatrzymało, więc pojechaliśmy dalej, tzw. trasą turystyczną (route touristique). Kolejne dwa ujęcia powstały po drodze: kiedy podobały mi się widoki i dało się zatrzymać, to tak właśnie robiliśmy.

Samedi, on a décidé de faire une balade, pour découvrir encore quelque chose de nouveau avant de quitter cet endroit. J’avais également envie de voir la mer, car en habitant à côté, j’aurais tort de ne pas en profiter. On a d’abord fait une escale au port (les photos ci-dessus), mais rien de particulier n’a attiré notre attention là-bas. Nous avons donc repris la voiture pour suivre la « route touristique ». Les photos ci-dessous on été prises sur le chemin.

Na dłużej zatrzymaliśmy się przy małej, dzikiej plaży naprzeciw fortu Cézon (to kolejna fortyfikacja Vaubana, mająca chronić przed najazdami Anglików- pamiętacie niedawną wyprawę do Fort de Bertheaume?), którego zdjęcie zamieściłam na Facebooku jako punkt charakterystyczny mający pomóc w odgadnięciu miejsca, w którym byliśmy. Zastanawiałam się, czy dodać do tego posta etykietkę „Ciekawe miejsca”, ale stwierdziłam, że nie- na takiej zasadzie to musiałabym ją dodawać do każdego wpisu. Prawda jest taka, że w Bretanii, gdzie się nie ruszymy, czekają na nas piękne zakątki. Uwielbiam te małe, dzikie plaże, ciche zatoczki, gdzie obcujemy tylko z samymi sobą i przyrodą.

On est restés plus longtemps sur une petite plage en face du fort Cézon (c’est une fortification de Vauban, j’ai parlé récemment de lui à l’occasion de la sortie au Fort de Bertheaume) et j’ai déjà mis une photo de ce fort sur la page Facebook du blog pour vous faire deviner où on était samedi. J’ai hésité à mettre ce billet dans la cathégorie « Lieux d’intérêt » et finalement, je ne l’ai pas fait, en me disant que dans ce cas-là je devrais labelliser de cette manière tous les articles. Car il faut dire qu’on Bretagne, partout, il y a de beaux coins. J’ai un faible pour les petites criques, les chemins côtiers etles plages sauvages où il n’y a personne à part nous et la nature en face.

Znaleźliśmy w tym nieco odosobnionym miejscu domek wyglądający na letniskowy, a za nim kilka przyczep kempingowych i odwróconą łódkę, którą ktoś przerobił na mieszkanie! Olivier był tym pomysłem zachwycony. Jak pewnie zdążyliście już zauważyć na publikowanych przeze mnie zdjęciach, wszelkiej maści łódki i statki są nieodłącznym atrybutem Bretanii. Pamiętam, jak kilka lat temu pewna Francuzka przyjeżdżająca regularnie na wakacje do Bretanii powiedziała mi, ze jej pierwsze skojarzenie z morzem to właśnie łódki. Ja miałam zupełnie inne doświadczenia: przychodził mi na myśl nieograniczony niczym horyzont, jaki podziwiałam w dzieciństwie nad Bałtykiem. W Bretanii, mimo, że jesteśmy na oceanem, taki widok zdarza się niezwykle rzadko (co mnie dawno temu zdziwiło, bo w porównaniu do morza wyobrażałam sobie… jeszcze większy bezkres). Na horyzoncie często są skały, wyspy, latarnie i właśnie statki.

Sur le chemin côtier, on est tombés sur une petite maison et, derrière, il y avait plusieurs camping-cars et une coque de bateau renversée et transformée en maison. Olivier était enchanté par cette idée ! Vous avez sans doute remarqué sur mes photos de la Bretagne que les bateaux y apparaissent très souvent. Cela me fait penser à une conversation d’il y a quelques ans avec une Française qui venait régulièrement en vacances en Bretagne. Elle m’a dit que pour elle la mer voulait dire les bateaux. Ce n’était pas si évident que ça pour moi, car j’étais habituée à une autre image de la mer : au bord de la Baltique, sur l’horizon, on ne voit souvent que la mer. En Bretagne, c’est rarement le cas : la plupart de temps, il y a des rochers, des ilots ou des îles, des phares et des bateaux, bien sûr!
 
Nazwa miejsca, w którym byliśmy, L’Aber Wrac’h, jest bretońska. Takie toponimy stanowią prawdziwe łamigłówki dla Francuzów z innych części kraju, którzy kompletnie nie potrafią tego czytać. Nam bretoński może wydać się całkiem swojski – mamy na wstępie przewagę nad Francuzami  – bo na porządku dziennym są w nim spółgłoski „k”, „w” i „z”, które we francuskim występują w znikomym stopniu. Gdybyście się natomiast zastanawiali, co to za dziwne „c” i „h” rozdzielone apostrofem – stanowią one jedną głoskę i czyta się je czasem jak „k” a czasem jak „sz”. I bądź tu człowieku mądry! Tu zatem Francuz, przyzwyczajony do meandrów wymowy swojego języka (jako przykład,nazwiska można zapisywać na tyle różnych sposobów, że trzeba je literować za każdym razem!), dogania nas i razem rozkładamy ręce nad bretońskimi nazwami.

Le nom breton de l’endroit où on était, L’Aber Wrac’h, peut sembler un peu compliqué. Les toponimes de ce genre constituent un casse-tête pour les Français venant d’ailleurs, n’est-ce pas ? Dans une première approche, les Polonais pourraient avoir une longueur d’avance pour ce décryptage du breton, car les consonnes comme « k », « w », « z » qui apparaissaient souvent en breton nous sont très familières. Mais ensuite, en sachant que le « c’h » peut se proncer soit comme « ch », sit comme « k », ce sont les Français qui le comprennent plus facilemet que nous...

Komentarze / Commentaires

  1. Ale tam pięknie!

    ReplyDelete
  2. Piękne niebo... kocham Bretanię za te zatoczki, skałki i pejzaż zmieniający się co kilkadziesiąt metrów...
    Mile wspominam lata gdy kazde wakacje i weekend spedzalam nad oceanem, witajac sie z nim rano i mowiac mu dobranoc... latem wsiadalam w TGV o 5-ej rano by jechac na caly tydzien do pracu i wrocic w piatek wieczorem nad Ocean... Czulam sie uprzywilejowana mogac go podziwiac tak czesto... Ten etap juz sie zakonczyl, ale na zawsze pozostanie w mej pamieci ...
    Pozdrawiam (dzis) z Brukseli
    Nika

    ReplyDelete
  3. Ja również uwielbiam tę różnorodność widoków, zresztą morze czy ocean nigdy się nie nudzą. :) Zgadzam się z Tobą, że to przywilej - bardzo doceniam to, ze na zwykły spacer możemy wybrać się w takim otoczeniu. Serdeczne pozdrowienia!

    ReplyDelete
  4. W cudnym miejscu mieszkasz i fajnie, że to doceniasz:).Bo czasami bywa tak, że ciągnie nas daleko a nie zauważamy i nie doceniamy tego co mamy na wyciągnięcie ręki:).A ta mała zatoczka na jednym ze zdjęć śliczna, zachęca do spędzenia tam dnia.

    ReplyDelete
  5. Mo., jestem tego samego zdania- często łatwiej zachwycić się tym, co gdzieś indziej, dalej, a jestem przekonana,że każdy ma piękne miejsca obok siebie, trzeba je tylko odkryć i docenić. :)

    ReplyDelete
  6. Ależ u Ciebie jest pięknie, korzystaj z tych widoków :-)

    ReplyDelete
  7. Jak zawsze piękne zdjęcia, a pomysł z domkiem, przerobionym z łódki, bardzo fajny.

    ReplyDelete