Rochefort-en-Terre |
Ostatni weekend spędziliśmy w
sąsiedniej części Bretanii, departamencie Morbihan. Wybieraliśmy się do
polsko-francuskiej pary poznanej przez bloga, ale było to nasze pierwsze
prawdziwe spotkanie. Postanowiliśmy nieco przedłużyć pobyt i zrobić sobie małe
wakacje, których nie odwołaliśmy mimo przeciwności losu (tuż przed wyjazdem się
porządnie przeziębiłam), na całe szczęście! W sobotę tak dobrze rozmawiało nam
się w polsko-francuskim gronie (niech żyje blog!), że późno zebraliśmy się, by
gdzieś pojechać. Zdecydowaliśmy się na Quiberon, tamtejsze „dzikie wybrzeże”
(Côte Sauvage) mocno mnie kusiło do 2011 roku, kiedy to miałam okazję zobaczyć
je tylko tak na szybko. Tym razem było nieco dłużej i przy cudownym świetle, a
dodatkową atrakcją był uroczy Czerwony Kapturek.
Le week-end dernier,
nous sommes partis dans le Morbihan et nous avons même eu la possibilité de se
faire un week-end prolongé. Juste avant de partir, je suis tombée malade (rien
de grave, mais j’étais bien enhrumée), mais on a décidé d’y aller quand même et
on a bien fait! Samedi, on est arrivés chez un adorable couple franco-polonais connu
via le blog, mais c’était notre première rencontre en vrai. Vive Bretonissime! On
avait du mal à décoller tellement on était bien à discuter autour de la
table (et d’un très bon repas), mais en fin d’après-midi nous sommes partis sur
Quiberon. Je connaissais déjà un peu la Côte Sauvage, mais depuis que je l’ai
découvert en 2011, j’avais très envie d’y retourner! C’était magique, avec une
lumière sublime et on a croisé un chaperon rouge sur notre chemin!
Kolejny dzień przyniósł nową
porcję wrażeń, już niebawem dowiecie się, co poduszki i fotele robiły w lesie.
Dimanche nous a
apporté encore plein de bonnes choses, je vais bientôt vous dévoiler ce que
faisaient les coussins et les fauteils dans la forêt…
W niedzielę wieczorem udało nam
się spotkać w Vannes z Justyną z bloga o Francji i jej narzeczonym
–są naprawdę przesympatyczni! Nie ma to jak blogowe spotkania, za każdym razem
są bardzo udane. W poniedziałek rano wyruszaliśmy zwiedzać miasteczko
Rochefort-en-Terre, które cieszy się zasłużoną sławą, bo jest niezwykle
urokliwe, a w barwach jesieni szczególnie mu do twarzy.
Dimanche soir, on a
été à Vannes et on a rencontré encore un couple franco-polonais: Justyna que j’ai
connu à travers son blog (uniquement en polonais, désolée) et son fiancé, tous
les deux super sympas. Le blog ne m’a apporté que de belles rencontres jusqu’à
présent, quel bonheur! Lundi matin, nous avons pris la direction de
Rochefort-en-Terre dont la rénomée est méritée et qui est magnifique parée des
couleurs automnales.
Potem ponownie zajrzeliśmy do
Vannes, miasta, które znam dość dobrze (pracowałam tam kiedyś przez miesiąc),
ale zawsze chętnie tam wracam. Tym razem spieszyłam się, by skorzystać z
ostatnich promieni zachodzącego słońca i zrobić dla Was ładne zdjęcia do
relacji, bo o Vannes nigdy jeszcze nie pisałam.
Puis nous sommes
repassés par Vannes, une ville que je connais plutôt bien car j’y ai travaillé
pendant un mois en 2011 et comme j’en ai gardé un bon souvenir, j’aime y retourner.
Cette fois-ci, j’étais pressée de capturer les derniers rayons de soleil pour
prendre des belles photos et pour pouvoir vous montrer Vannes, ce que je n’ai
pas encore fait sur le blog.
Ostatnim punktem programu było
Auray i malowniczy port Saint Goustan (o którym pisałam już tutaj). Tego
wieczoru spotkaliśmy się na kolację z Florence z bloga Lady Breizh i jej chłopakiem,
jak widać, weekend obfitował w pozytywne blogowe spotkania!
La dernière escale, c’était
Auray et son pittoresque port de Saint Goustan (je lui avais déjà consacré un article auparavant). Ce soir-là, nous avons dîné avec Florence du blog Lady Breizh et son copain et
nous avons passé, encore une fois, un agréable moment!
Potraktujcie ten wpis jako wstęp
do tematu: o każdym z tych miejsc napiszę więcej. Którą relację chcielibyście
przeczytać jako pierwszą? Dacie znać!
Cet article n’est qu’est
avant-goût des billets à venir où je vous montrerai ces endroits en détail. Qu’est-ce
que vous aimeriez voir en premier?
chętnie zobaczyłabym więcej zdjęć z côté sauvage,piekne zdjecia,pozdrawiam serdecznie :-)
ReplyDeleteZgodnie z sugestią - jest już więcej zdjęć, w pierwszej kolejności właśnie z tego niezwykłego wybrzeża. Dziękuję za komplement, pozdrawiam serdecznie!
DeleteToujours aussi merveilleux! Je connais un peu Vannes et j'adore!
ReplyDeleteAvec tes photos, on a l'impression d'être encore en vacances!
Merci mille fois!
Deletej'étais ravie de te voir sur Auray, c'était bien sympa et j'ai hâte de voir tes articles :-) Bisous
ReplyDeleteMoi aussi, j'étais ravie de te voir dans le Morbihan! A bientôt!
DeleteCe weekend avait l'air parfait!
ReplyDeleteBises
Et c'était le cas! Un petit air de vacances fin octobre, quel bonheur...
Delete