Życie codzienne we Francji - ciekawostki (1) / La vie quotidienne en France et ses particularités (1)


Najwyższa pora na kolejny odcinek z cyklu ‘Francja pod lupą’. Tym razem opiszę w powiększeniu życie codzienne we Francji i to, jakie zaskoczenia, mniejsze lub większe, niesie ze sobą. Celowo nie wspominam o kwestiach, o których pisałam wcześniej, jak na przykład czeki, zawiłości francuskich imion i nazwisk czy poruszanie się komunikacją miejską. Jeśli macie ochotę poczytać inne ciekawostki, cały cykl znajdziecie tutaj, a przechodząc do rzeczy – teraz i w kilku następnych odcinkach (mam już kilkadziesiąt takich małych zaskoczeń w notatkach!) opiszę Wam sytuacje, które są trochę każda z innej beczki.

Il est temps de reprendre la série ‘La France à la loupe’, ça faisait un moment! Cette fois-ci, je vais vous dire ce qui me surprend dans la vie quotidienne en France et ce sont souvent de petites choses sans lien l’une avec l’autre.  La liste est longue et donc là, je ne fais que la commencer. Si vous aviez envie de lire les épisodes précédents de la série sur d’autres sujets tels que shopping, prénoms, noms de famille, moyens de transports ou autre, rendez-vous ici.


1. Na biletach do kina nie ma zaznaczonego miejsca.
Lepiej spieszyć się więc z wejściem do sali, bo przy zajmowaniu miejsc obowiązuje tu po prostu zasada ‘kto pierwszy, ten lepszy’! Co ciekawe, w multipleksie w Breście nie ma już na przykład w ogóle kas kinowych, bilet można kupić przez Internet lub na miejscu w maszynie, przypominającej trochę parkomat. Jest za to stoisko z popcornem i słodyczami, gdzie wciąż pracuje ‘żywa’ obsługa.

Sur les billets de cinéma, la place n’est pas indiquée.
En Pologne, en prenant son billet, on a en même temps le droit de choisir sa place (et même, c’est obligatoire). En France, il vaut mieux ne pas arriver en retard pour la séance!

2. Na poczcie nie można kupić zwykłych kopert.
Wprawiło mnie to któregoś razu w niezłe osłupienie: dla mnie to tak, jakby na poczcie nie można było dostać znaczków! Koperty- owszem, są, ale tylko takie już z nadrukowanym znaczkiem, nazywane ‘prêt-à-poster’ (‘gotowe do wysłania’), w komplecie 10 sztuk, a po zwykłe koperty trzeba udać się do marketu lub do bureau de tabac, rodzaju kiosku. Zauważyłam też, że listy niekoniecznie są ważone - sprzedawca po zerknięciu na kopertę od razu podaje znaczek.

A la poste, on ne peut pas acheter de simples enveloppes.
Quand on me l’a dit, je suis restée regarder la vendeuse la bouche grand ouverte. Mais comment ça se peut? Pour moi, c’est comme si la poste arrêtait de vendre les timbres! Je précise: il est bien sûr possible d’y prendre des enveloppes, mais seulement en version ‘prêt-à-poster’, ce qui ne m’arrangait pas: c’est pas super pratique si l’on envoie des courriers en France et à l’étranger, le tariff n’étant pas le même. Un autre détail: en Pologne, les agents de poste demandent systématiquement de faire peser le courrier pour appliquer un prix exact en fonction du poids et je n’ai pas forcément vu ça en France.

3. Czasem instytucja może być otwarta przez godzinę w ciągu dnia.
To też odnośnie poczty. Myślałam, że już przyzwyczaiłam się do nieregularnych godzin otwarcia sklepów i instytucji, a tu jednak niespodzianka! Miałam ostatnio do odebrania awizo. Na druku były podane godziny otwarcia poczty w całym tygodniu i w ten sposób dowiedziałam się, że w sobotę czynna jest, uwaga, od godziny 11 do 12. Nie wiedziałam o tym wcześniej, bo jeśli tylko mogę, unikam jak ognia poczty w sobotę. Kolejki gwarantowane, bo wtedy zjawiają się w agencji wszyscy ci, którzy ze względu nie pracę nie mogli tam dotrzeć w tygodniu- a jest tych osób sporo, biorąc pod uwagę, że poczta zamykana jest o 16 (w większych miastach o 17, co i tak niewiele zmienia).

Il se peut qu’une administration soit ouverte une heure par jour.

Je pensais m’être déjà habituée aux horaires français, différents de ceux que je connaissais de mon pays natal. Mais, ce dernier temps, j’ai quand même été surprise. Sur un avis de passage, j’ai lu que la poste dans mon village n’était ouverte le samedi que de 11 à 12h! Je l’ignorais car j’évite d’y aller le samedi, sachant que les queues sont particulièrement longues ce jour-là.


4. Najczęściej witamy się buziakiem w policzek- także z nieznajomymi.
Mężczyźni często podają sobie rękę na przywitanie, ale kobiety są prawie zawsze ‘skazane’ na całowanie się ze wszystkimi, co nie zawsze jest komfortowe. Zazwyczaj obowiązuje symboliczny całus w policzek razy dwa, ale czasem- na przykład przy witaniu się rano w pracy- skraca się proceder do jednego cmoknięcia. Z niemałym zdziwieniem zaobserwowałam, że w miejscu pracy, gdzie spędziłam kiedyś kilka miesięcy, w ogóle nie całowało się na ‘dzień dobry’- wystarczyło samo ‘Bonjour’ (i koniecznie potem imię). Myślę jednak, że to we Francji wyjątek.

Pour dire bonjour, il faut faire la bise.
Cette coutume est reservée en Pologne aux amis proches et à la famille, et c’est soit une bise (avec des amis), soit trois (avec la famille), mais jamais deux. J’imagine que de nombreux étrangers peuvent ne pas être à l’aise pour embrasser tout le monde, y compris les inconnus et les collègues. J’étais surprise en découvrant que dans un des endroits où j’ai travaillé en France, on ne se faisait pas la bise le matin, on se disait juste ‘bonjour’(suivi du prénom, bien sûr). Cependant, je crois que c’est assez rare en France. En revanche, d’après ce que j’ai pu observer, au travail, c’est souvent juste une bise, n’est-ce pas?

5. Przychodząc na imprezę i wychodząc z niej, wita się i żegna osobiście ze wszystkimi.
Lepiej nie próbujcie czmychnąć ‘po angielsku’! Francuska wersja pożegnań (i powitań) to dokładne przeciwieństwo dyskrecji: trzeba podejść do każdego z osobna i obowiązkowo przywitać się buziakami. Nieco męczący zwyczaj, zwłaszcza gdy nie zna się prawie nikogo z obecnych. Przykład: zeszłoroczna sobotnia kolacja z grupą, z którą mąż gra w koszykówkę. Przyjechaliśmy trochę później niż wszyscy, w sali było jakieś 30 osób, nie znałam nikogo. Obowiązkowa „rundka” z obcałowywaniem wszystkich po kolei była dla mnie wtedy wyjątkowo nienaturalna – a już w ogóle nie wyobrażam sobie, jak introwertyk musi się męczyć w takiej sytuacji.

En arrivant à une soirée (et en partant de celle-ci) il faut dire bonjour (ou au revoir) à tout le monde.
Difficile de filer à l’anglaise… Je ne dis pas que c’est ce que je préférerais, mais dans certaines siuations, j’aimerais ne pas devoir faire autant de bisous par soirée. Je revois une scène suivante: on a fait une soirée raclette l’année dernière avec des copains de basket (et leurs familles) de mon mari. On est arrivés un peu plus tard que les autres et il y avait déjà une trentaine de personnes dans la salle. Ne connaissant personne, j’ai trouvé cela particulièrement artificiel de devoir faire la bise à toute l’assemblée… J’imagine que ceci doit être un vrai cauchemar pour les introvertis.

6. Nie wypada nagle zebrać się do wyjścia: trzeba to najpierw zapowiedzieć.
Będąc we Francji w odwiedzinach, nie podrywajcie się nagle do wyjścia (na przykład po spojrzeniu na zegarek) – najpierw rozmówcę uprzedza się o tym zwrotem ‘Je ne vais pas (trop) tarder’ (co znaczy tyle, że będę się (niedługo) zbierać) i dopiero wtedy, po kilku minutach można szykować się do wyjścia.

On ne s’en va pas subitement, sans l’avoir communiqué à l’avance.

Une fois, on a reçu chez nous une copine polonaise et son compagnon français. A un moment, la fille, réalisant sans doute qu’il était un peu tard, s’est levée subitement en annonçant leur départ imminént. Je n’ai même pas fait attention à cela, mais les deux Français ont fait la remarque, comme quoi en Pologne on pouvait faire les choses plus spontanément et directement. Depuis, j’ai remarqué qu’effectivement, l’expression ‘je ne vais pas (trop) tarder’ était quasi obligatoire en France.
 

7. Dzwoniąc do kogoś, niegrzecznie jest przejść od razu do rzeczy, najpierw pyta się o samopoczucie.
Obserwując interakcje Polaków z Francuzami bądź też po prostu porównując codzienne rozmowy w obu krajach, doszłam do wniosku, że Polacy są bardziej bezpośredni niż Francuzi. We Francji pomyślcie koniecznie o ‘wstępie’ do konwersacji. Nawet, jeśli dzwonicie, powiedzmy, z auta i chcecie tylko jak najszybciej przekazać krótki komunikat typu: ‘Spóźnię się, przepraszam’ lub ‘Gdzie dokładnie jesteś, bo cię nie widzę?’, to i tak wymianę zdań zaczynamy od nieśmiertelnego ‘ça va?’, dopiero później przechodząc do rzeczy.

En appelant quelqu’un, il faut commencer par une variante de ‘ça va?’.
Je suppose que ceci est plus qu’évident pour mes lecteurs francophones. Cependant, comme je viens de mentionner ci-dessus, les Polonais me semblent plus directs. Si j’appelle quelqu’un juste pour faire passer un court message, j’aurais plutôt tendance à dire: ‘Salut, je vais avoir du retard, désolée!’ ou ‘Salut, tu es où exactement? Je ne te vois pas!’, mais je crois qu’il est assez impoli de le faire en France. J’ai donc appris à demander à chaque fois si mon interlocuteur allait bien, même si ce n’est qu’une simple formalité.

8. Jeśli ktoś nie odbiera telefonu, zostawia mu się wiadomość.
Mam wrażenie, że automatyczna sekretarka w Polsce umarła śmiercią naturalną. Natomiast we Francji ma się świetnie. Dla wszystkich jest zupełnie naturalne, że jeśli rozmówca nie odbiera telefonu, zostawia mu się wiadomość. Jak już przywykłam do tego, zostałam zaskoczona po raz kolejny – pewnego razu siedziałam cały dzień jak na szpilkach, z komórką w ręku, czekając na wynik rozmowy kwalifikacyjnej. Telefon zostawiłam dosłownie na minutę, idąc otworzyć drzwi. Oczywiście to właśnie wtedy zadzwoniła szefowa, informując mnie poprzez nagranie na poczcie głosowej, że dostałam pracę.

Si quelqu’un ne répond pas au téléphone, on lui laisse un message.
Etonnant, car pour moi, on n’utilisait pas le répondeur depuis longtemps. En Pologne, si quelqu’un ne décroche pas, on le rappelle plus tard ou bien on lui envoie un message par mail ou texto. Et j’ai été assez choquée quand j’ai eu les résultats de mon entretien d’embauche en France par message vocal!

9. Życzenia ‘Szczęśliwego Nowego Roku’ składa się przez cały styczeń.
Bonne année’ życzymy sobie więc nie tylko w dzień Sylwestra i Nowego Roku, ale do końca miesiąca!

On présente les vœux de ‘bonne année’ pendant tout le mois de janvier.
J’étais habitué à le faire seulement le 31 décembre et le jour de l’an.

10. W aptekach dostaje się kalendarze na nowy rok.
W wielu domach widziałam kalendarze ścienne będące jednocześnie materiałem reklamowym apteki. Tak się składa, że jeśli choruję, to zawsze zimą, więc i mnie zdarzyło się już dostać kalendarz w aptece w grudniu, tak po prostu- przy płaceniu rachunku, wkłada się go nam do siatki.

Les pharmacies ont pour coutume d’offrir un caledrier en décembre.
Voilà un petit geste sympa que je ne connaissais pas avant. J’ai souvent vu chez des gens des calendriers de leurs pharmacies accrochés au mur et maintenant, comme j’ai pour habitude de tomber malade en hiver, j’en ai un à moi aussi!

Dajcie znać, czy te spostrzeżenia były Wam znane, czy też może zaskakujące? Tak, jak wspominałam, tematu zdecydowanie nie wyczerpałam, ale jestem też bardzo ciekawa Waszych małych, codziennych zaskoczeń z życia we Francji wziętych.

Voilà donc la première partie de mes petits étonnements quotidiens. Il faut croire que j’aime observer et me laisser surprendre, car la suite est bien longue encore!

Komentarze / Commentaires

  1. C'est rigolo de lire nos petites habitudes à travers ton regard.. c'est tellement naturel pour nous! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Merci! J'imagine que cela doit vous faire un peu drôle de le lire... :)

      Delete
  2. wyjścia do restauracji o 21, zakończone wypiciem kawy...w Polsce nie je się tak późno, poza tym obiad w restauracji bez deseru to nie obiad (biedny żołądek;))

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak, pamiętam ten szok na licealnej wymianie- wyjście do restauracji przedłużyło się do 23, myślałam, że już się zbieramy, a wtem inni goście zamawiają... kawę i deser! :))

      Delete
  3. J'avais la même attitude que toi en vivant en Espagne, il y avait tant de situations qui me paraissaient étranges!

    ReplyDelete
    Replies
    1. J'aurais adoré lire un billet de ta part sur le sujet. Je suis fan de ta manière de décrire le quotidien!

      Delete
  4. Miałam wyobrażenie o Francji (nigdy nie byłam) jako o kraju kurtuazyjnym ale nie aż tak :) poprawiłam sobie humor piątkowo

    ReplyDelete
    Replies
    1. A to i tak tylko skromna część sytuacji, gdzie trzeba wykazać się grzecznością i kurtuazją... ;))

      Delete
  5. Podpisuję się pod wszystkim! Mam te same spostrzeżenia .. o niektórych wspominałam też na blogu. Na przykład przedziwny zwyczaj zamykania poczty na czas sjesty (może w upalne lato można to zrozumieć, ale w zimę?!). Witanie i żegnanie się przez "la bise" ze wszystkimi na imprezie... nie jestem może w 100% introwertyczką, ale wystarczająco dużo mam introwertyzmu, żeby czuć się z tym mega niekomfortowo.. Zresztą stwierdziłam, że wolę już, zeby uważali mnie za gbura niż mam się na próbie chóru witać z 50cioma (!!!) osobami. Trudno.. Ci, co mnie lepiej znają, wiedzą, że jestem miła ;) I tak dalej.. mogę wyliczać w nieskończoność :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz co, mnie się wydaje, że bardziej niż "sjesta" (tak, jak mówisz, zrozumiała tylko w upale) jest to po prostu przerwa obiadowa. Pamiętam jeszcze z lekcji francuskiego w liceum, gdy nauczycielka tłumaczyła nam, że w południe "cała Francja je" :) i to zjawisko na skalę, którą może trudno sobie Polakom przed przyjazdem tutaj wyobrazić.Rzeczywiście wszystko się wtedy zatrzymuje, oprócz restauracji, rzecz jasna. :)) A co do powitań, czytałam ten wpis u Ciebie i zastanawiałam się, jak sama bym się w tej sytuacji zachowała. A jak rozwiązują tę kwestię inne osoby śpiewające w chórze? Zazwyczaj, gdy nie jestem pewna, co robić, dyskretnie podpatruję, jak zachowuje się reszta;)

      Delete
  6. Z kolei w moim miescie kalendarze oferuja piekarnie (i tez restauracje chinskie), apteki nigdy mnie tak nie obdarowaly :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak, zupełnie zapomniałam o piekarniach, dzięki za tę cenną uwagę! A o restauracjach chińskich też słyszałam w tym kontekście, fakt. :)

      Delete
  7. Spotkałam się z życzeniami szczęśliwego nowego roku nawet w połowie lutego ;)

    ReplyDelete
  8. Ciekawie jest obserwować takie różnice pod warunkiem, że ich nie oceniamy negatywnie. Taka różnorodność sprawia, że świat to bardzo ciekawe miejsce do życia. A które zwyczaje są lepsze? Takie jakie komuś pasują.
    Pamiętam jak w Lizbonie podano nam do obiadu w miseczkach gęstą zupę pomidorową z ryżem. Kolega zaczął ją jeść łyżką, czym wywołał śmiech znajomych Portugalczyków. Dla nich to był ryż w sosie pomidorowym będący dodatkiem do drugiego dania.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo trafna uwaga, w zupełności się z Tobą zgadzam! Staram się w tych wpisach nie oceniać, mam nadzieję, że mi to wychodzi - bardziej niż na opinii zależy mi bowiem tu na byciu obserwatorem.

      Delete
  9. J'aime bien découvrir ton point de vue à travers ces articles! On a de drôles d'habitudes je pense mais ça nous ferait drôle si on devait vivre à l'étranger aussi ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Merci, je suis ravie que ces articles plaisent aussi à mes lecteurs francophones!

      Delete
  10. Och, dorwałam się do czytania różnych wpisów z Twojego bloga i teraz komentuję ;)
    W Hiszpanii obowiązuje to samo z buziakami na powitanie i pożegnanie. Nie lubię tego, ja jeśli mogę, to staram się powiedzieć grupowe "adiós!"i wyjść. Jestem jak najbardziej introwertyczką, a poza tym zauważyłam, że od kiedy tu mieszkam, to mam więcej krostek na policzkach (...no cóż, przyczyną może być 125 innych rzeczy, ale ja to zwalam na te grupowe powitania i pożegnania).

    ReplyDelete
  11. Hey !
    je viens de tomber sur ton blog (merci facebook ^^).
    J'aime ton post. Je suis actuellement en Service volontaire européen en Pologne. Moi aussi je découvre plein de particularités que l'on a pas en France. En France, la bise est quasi obligatoire : femme / femme, femme / homme et parfois homme / homme. Que ça soit collègue de travail ou le pote du copain du cousin.... D'une manière, je trouve ça embarrassant, moi aussi je trouve ça "intime"... Et ici (donc en Pologne ^^), on se sert la main pour se présenter, puis selon le 'feeling', c'est juste "coucou" avec la main ou l'accolade / un hug. Je trouve ça aussi très intime, c'est déstabilisant au début, puis au fur et a mesure, tu fais l'accolade aux personnes avec qui tu as plus d’affinités.
    Ah et aussi le "ça va?" qui est automatique (même si tu t'en fiches de savoir comment va la personne XD). Et parfois je le mets même si je dois juste dire "hey, on se voit toujours demain?" par sms. Mais ici, c'est très rare qu'ils me posent la question de savoir comment je vais (a part ceux avec qui tu as plus d’affinités encore une fois ^^). Autant je trouve ça aussi embarrassant de dire "ça va?" alors qu'on s'en fiche, mais quand personne ne te demande, tu te poses la question de savoir si ils font attention a toi ^^.
    Bref, je vais suivre ton blog !

    PS: moi aussi j'ai un problème avec les horaires en Pologne, on dirait que c'est jamais fermé XD

    ReplyDelete
  12. Ja znam bardzo dużo zaskoczeń, ale to najbardziej porażające i dla mnie poniżające to takie, jak bardzo mało znaczącym i znanym ( jeśli już to tylko przez wódkę 😒 ) krajem jest dla nich Polska. Wiele razy spotkałam się, iż urzędnik (jakikolwiek)sprawdzał na mapie gdzie leży Polska i czy należy do UE 😒 W Polsce myślę nawet bezdomny potrafi wskazać palcem na mapie położenie Francji...

    ReplyDelete