La Ville Close i jej boczne uliczki / La Ville Close redécouverte

http://wp.pl
Wróciłam! We wrześniu sporo czasu spędziłam w Polsce, a po powrocie wpadłam w taki kołowrotek zajęć, że na bloga nie starczało już sił ani czasu. Teraz, mimo że lekcje ruszyły już pełna parą i że jest ich sporo, powinnam być częściej obecna na blogu, bo wyrobię sobie bardziej regularny rytm pracy – taką mam przynajmniej nadzieję. Na początek, zanim przekopię się przez tonę zaległych zdjęć (jestem szczęśliwa, gdy je robię, nieco mniej, gdy mam dokonywać selekcji), miałam ochotę pokazać Wam zdjęcia zrobione w Concarneau kilka dni temu.

Me voilà de retour! Juste un petit mot d’explication concernant mon absence : en septembre, j’ai passé beaucoup de temps en Pologne et à mon retour je ne savais pas où donner de la tête. Forcément, le blog en a pâti, mais là, je devrais pouvoir me rattraper, une fois le nouveau rythme de rentrée, plus ou moins stable, adopté. Avant de vous raconter mes vacances polonaises et d’autres jolies choses immortalisées sur une quantité déraisonnable de photos (je suis heureuse de les prendre, nettement moins de les trier), j’avais envie de vous montrer ma balade la plus récente, celle sur Concarneau.
Mieliśmy okazję spędzić tam dwa dni z powodów rodzinnych i przy okazji wygospodarowałam trochę czasu na spacer. Udałam się, jak wszyscy turyści, do la Ville Close. Podejrzewam jednak, ze byłam jedną z niewielu osób, które szły tam trochę wbrew sobie, nie do końca chętnie. O tej niezwykłej starówce, skrytej za grubymi murami i otoczonej wodą, pisałam Wam już wcześniej i szczerze mówiłam, że zniechęca mnie jej komercyjny charakter wewnątrz murów jak i przeraźliwe tłumy turystów zadeptujące wąskie uliczki. Tym razem byłam tam pięknego wrześniowego dnia, sezon trwał więc jeszcze w najlepsze i faktycznie, już po kilku krokach po przestąpieniu bramy poczułam znów to samo: nie jest mi tu zbyt dobrze.

On y a passé deux jours pour des raisons familiales et j’ai pu prendre un peu de temps pour me promener en solo. Je suis partie, comme probablement tous les touristes, à la Ville Close. Néanmoins, je suppose avoir été l’une de seules personnes à y aller avec une certaine réticence. Je vous ai déjà parlé sur le blog de cette vieille ville atypique. Elle a du cachet, c'est certain, mais pour moi, surtout de l’extérieur. Son intérieur avait quelque chose de décevant pour moi avec le côté fortement commercial et une foule de visiteurs plus que fatigante: je vous avais d’ailleurs fait part de mes impressions avec franchise. Cette fois, ma visite a eu lieu un beau jour de septembre et la fréquentation du site était encore très bonne. J’ai très vite eu la sensation d’étouffer dans la rue principale, j’ai donc vite dirigé mes pas vers les remparts.
Skręciłam więc czym prędzej w boczną uliczkę. Pustka, cisza. Weszłam na mury obronne, po raz pierwszy. Była to świetna decyzja – dzięki niej dałam la Ville Close kolejną szansę, spoglądając na nią z innej perspektywy i przypatrując się głównie domom mieszkalnym. Znajdują się one tak blisko murów, że turyści chcąc nie chcąc wiecznie zaglądają im w okna. Zastanawiam się, jak tam można mieszkać? Ci śmiałkowie na pewno muszą z ogromną ulgą witać sezon zimowy – chyba że pracują w sąsiednich sklepikach i zależałoby im na nieustannym większym ruchu (mimo wszystko nie sądzę).

Je me suis retouvée dans une ruelle bien calme et puis je suis montée pour admirer les vues de la hauteur des remparts. C’était une bonne décision, grâce à laquelle je regardais la ville d’un autre angle, en découvrant également plus que les autres fois les maisons habitées. Situées à une grande proximité des remparts, elles suscitent obligatoirement de la curiosité. Je me demande qui peut habiter là-bas et comment ces personnes font-elles pour supporter le flot de touristes juste devant leurs fenêtres en permanence en saison ? J’imagine qu’elles doivent être plus que soulagées de voir la basse saison arriver, à moins de travailler dans les boutiques d’à côté et à vouloir avoir du passage. Mais même dans ce cas, je crois que le changement de rythme devrait leur faire du bien.
Poczułam się jak w małym miasteczku, gdzie czas płynie wolno i życie toczy się swoim własnym rytmem. Mieszkańcy zdawali się chować w domu przed piekącym słońcem (tak, nie przesłyszeliście się!), kot leniwie wygrzewał się na ławeczce przed domem : obrazki jak z południa Francji, a to wszystko kilka kroków za gwarną, krzykliwą i pełną kiczowatych pamiątek główną uliczką.

C’était comme si j’étais dans un petit village, dans un havre de paix où le temps ralentit et la vie quotidienne se déroule dans le calme. Les habitants semblaient se cacher du soleil (si,si !), il y avait un chat à profiter d’une sieste dehors au chaud : ces images m’ont évoqué le Sud de la France plutôt que la Bretagne ! Et tout cela se passait juste à côté de la rue principale, bruyante et remplie de souvenirs un peu kitsch.
Ten spacer sprawił, że na nowo polubiłam la Ville Close i przywołało pierwsze dobre wspomnienia związane z tym miejscem, kiedy to odwiedziłam je późnym wieczorem i wydało mi się magiczne. Teraz mogę znów śmiało podpisać się pod stwierdzeniem, że takie właśnie jest – dla mnie najbardziej do twarzy mu z ciszą i spokojem a za piękniejsze od kolorowej głównej facjaty uważam niepozorne na pierwszy rzut oka zakamarki.

Cette balade m’a fait revivre les premières, très bonnes impressions de la Ville Close, quand je l’ai visitée tard le soir et elle me semblait magique. Maintenant, je peux à nouveau souscrire à l’opinion de ceux qui lui trouvent du charme, après l’avoir redécouverte d’une manière que j’aime : avec de l’authenticité et dans le calme.
Concarneau to jedno z najbardziej turystycznych miejsc w tej części Bretanii, jestem przekonana, że część z Was już tam dotarła. Chętnie przeczytałabym o Waszych wrażeniach.

Si vous êtes déjà allés à Concarneau, je serais ravie de connaître vos impressions sur la ville et sur sa Ville Close !

Komentarze / Commentaires

  1. Wg mnie to fantastyczne i unikalne miejsce. Fakt, zatłoczone, ale mimo to ma urok. Widoki z murów świetne. A w środku pyszne Kouign Amann kupione w cukierni, która ma na swoim koncie nagrodę za najlepsze ciastka tego typu :-) oj, trzeba tam wrócić...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że Ci się podobało i że masz dobre wspomnienia związane z tym miejscem. :)

      Delete
  2. Pięknie! Zdecydowanie moje klimaty ;)

    ReplyDelete
  3. Bardzo mi się w Concarneau podobało, ale to może dlatego, że byłam w maju i nie było jeszcze dużo turystów ;)

    ReplyDelete
  4. Ciepło się robi na sercu od tych zdjęć... Chyba już mam pomysł na najbliższe wakacje :)

    ReplyDelete
  5. Boczne uliczki to zdecydowanie to, co odwiedzam w każdym mieście. I nigdy nie narzekam :) Uściski!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tak, to jest naprawdę najlepszy patent na zwiedzanie. :) Pozdrawiam ciepło!

      Delete
  6. Je partage ton avis sur le côté assez commerçant de cette ville. Mais dès que l'on a la chance d'y aller hors saison, il s'y dégage un certain charme qui la rend tout de suite plus intéressante!

    ReplyDelete
  7. Uwielbiam Bretanię. Bywam, kiedy mogę. Wróciłem wczoraj i jakoś pusto.

    ReplyDelete