
Czas
tak pędzi, że czasem minione miesiące zlewają mi się
w jedną całość. Dobrze, że jest ten cykl wpisów- dzięki
niemu mogę nie tylko podzielić się z Wami moją
codziennością, ale i lepiej zachować ulotne chwile w pamięci.
Le
temps passe tellement vite que j’ai parfois du mal à me rappeler
en détail ce que je faisais les dernières semaines. Heureusement
qu’il y a cette série d’articles : elle me permet non
seulement de partager le quotidien avec vous, mais aussi de mieux
garder ces moments fugaces en tête.
KWIECIEŃ/ AVRIL
Kwiecień
zaczął się z przytupem- pojechałam do Daoulas na spotkanie z
dziennikarką. Byłam trochę w szoku, gdy dostałam maila z prośbą
o udzielenie wywiadu… Artykuł znajdziecie tutaj - doczekałam się
swoich pięciu minut sławy w Bretanii!
;)
Le
mois d’avril a commencé fort: je suis allée à Daoulas pour
rencontrer une journaliste. J’ai vraiment été surprise en
découvrant son mail avec une demande d’interview ! Elle m’a
contactée par rapport à ma contribution au blog #MaCornouaille,
mais aussi Bretonissime. Pour les curieux : l’article se
trouve ici.



Pewnej
soboty wybraliśmy się na wspaniały spacer, z którego relację
zdałam Wam tutaj. Uwielbiam patrzeć na mieniący się różnymi
odcieniami błękit ocean z wysokości klifów.
Un
samedi, on a fait une superbe balade que je vous ai racontée ici.
J’aime tellement regarder la mer, qui scintille mille teintes de
bleu, de la hauteur des falaises !



Jak
wspominałam Wam już wcześniej, regularnie bywamy w Quimper, bo
mieszka tam moja teściowa. W kwietniu wybraliśmy się razem z nią
w poszukiwaniu prezentu ślubnego dla mojej siostry do fajansowni Henriot. ”Morski” serwis to wznowiona w 250 egzemplarzach
kolekcja, która była owocem współpracy Mathurina Méheuta i
Henriot w latach 20. Od kiedy kilka lat temu miałam okazję zobaczyć
wystawę prac tego artysty w Saint-Malo w Bretanii, bardzo cenię
jego twórczość.
Comme
vous le savez déjà, on passe régulièrement à Quimper où habite
ma belle-mère. En avril, nous sommes allés avec elle chez Henriot-Quimper, choisir un cadeau de mariage pour ma sœur. Le
service de la mer, c’est une reédition limitée à 25 exemplaires
de la collection créée par Mathurin Méheut pour Henriot dans les
années 20. Depuis que j'ai vu une exposition des œuvres
de Méheut à Saint-Malo il y a quelques ans, j'aime vraiment cet
artiste.


Fajans
Henriot możecie kupić też w ścisłym centrum miasta, w sklepie
tuż obok katedry.
Vous
pouvez aussi acheter de la faïence Henriot au centre-ville, sur la
petite place devant la cathédrale.

Bardzo
lubię spacerować w okolicach starówki w Quimper. Tamtego razu
miałam okazję wybrać się do centrum, by pomóc koleżance Polce,
też Kasi (niech żyje blog-to dzięki niemu ją poznałam!) w
wyborze sukni ślubnej. Byłam świadkiem prawdopodobnie najbardziej
ekspresowej decyzji świata: jedna suknia zmierzona, decyzja podjęta.
Rozpierała mnie duma, bo to ja wypatrzyłam dla Kasi tę suknię i
jej się spodobała. Ogromna radość!
J’aime
beaucoup les balades dans le vieux Quimper. Ce jour-là, j’y suis
allée dans un but précis : aider une copine polonaise, qui
s’appelle Kasia comme moi (et que j’ai rencontrée grâce à
Bretonissime : vive les blogs !), à choisir sa robe de
mariée. J’ai probablement été témoin de la plus rapide décision
au monde dans la matière : Kasia n’a essayé qu’une seule
robe et elle l’a prise. C’était une robe que j’avais réperée pour elle, vous pouvez donc imaginer ma joie.




W ten
sam weekend miałam też okazję podziwiać kiermasz rękodzieła w
miasteczku Saint-Jean Trolimon, obszerniejszą relację znajdziecie
tutaj.
Le
même week-end, j’ai eu l’opportunité d’aller faire un tour au
marché des créateurs à Saint-Jean Trolimon. Je vous en ai parlé
ici.



O
przepięknych polach kwitnących tulipanów w Bretanii słyszałam
nieraz. Jako że znajdują się one tuż obok Saint-Jean Trolimon, w
końcu nadarzyła się okazja, by zobaczyć je na własne oczy. Było
warto! Więcej zdjęć i mój artykuł na ten temat po francusku
znajdziecie na blogu #MaCornouaille.
J’ai
beaucoup entendu parler des superbes champs de tulipes en Bretagne,
près de la Torche. Comme c’est juste à côté de Saint-Jean
Trolimon, j’ai enfin pu m’y rendre et cela en a valu la peine !
Je vous raconte cette belle expérience sur le blog #MaCornouaille.



Nowością
w kwietniu było dla mnie również odwiedzenie Lorient. Wcześniej
byłam tam tylko na chwilę w porcie przy okazji wycieczki na wyspę Groix. Nie miałam specjalnych oczekiwań (tutaj przeczytacie,dlaczego) i może dlatego mi się podobało.
Une
autre nouveauté du mois de juin a été pour moi la visite de
Lorient. Auparavant, j’y avais juste fait un passage express pour
prendre le bateau pour Groix. Je n’avais pas spécialement
d’attentes (lisez ici, pourquoi) et c’est peut-être pour cela
que j’ai apprécié la ville.




Pod
koniec miesiąca wyjeżdżaliśmy do Polski na niezwykle ważną
okazję- ślub mojej siostry, na którym byłam świadkiem. Trochę
zestresowały nas strajki na kolei, przez które musieliśmy w trybie
nagłym kończyć pakowanie i wsiadać do pociągu dzień wcześniej,
jednak wszystko dobrze się skończyło: ostatecznie dzięki tym
perypetiom mieliśmy jeden cały wolny dzień na Paryż. Wybraliśmy
jednak zwiedzanie innego miejsca, wcale nie w Paryżu. Kochana
koleżanka blogerka Céline nie tylko ugościła nas na dwie noce
zamiast jednej, ale jeszcze zawiozła do domu i ogrodu Moneta w
Giverny. Byłam tam już wcześniej, z tym że prawie dziesięć (!)
lat temu, przy okazji mojego pierwszego samodzielnego pobytu we
Francji.
A
la fin du mois d’avril, on partait en Pologne pour une occasion
d’une grande importance : le mariage de ma sœur dont j’étais témoin. On a eu un coup de stress à cause des grèves à la
SNCF, mais malgré le départ précipité (qu’on a dû avancer
d’un jour et finir les bagages à la va-vite) tout s’est bien
passé. C’est notamment grâce à mon adorable copine Céline du
blog Le Joyeux Bazar qui a accepté de nous accueillir chez elle deux
nuits à la place d’une initialement prévue et en plus, elle nous
a conduits à Giverny pendant son jour de repos. On a été super
contents de visiter la maison et le jardin de Monet avec elle. Cela
m’a vraiment fait plaisir de retrouver ce bel endroit que j’avais découvert il y a presque dix ans, d’autant plus qu’Olivier n’y
avait jamais mis les pieds.




Miejsce
jest fantastyczne, bardzo nam się podobało, zwiedziliśmy też
wystawę obrazów Gustave’a Caillebote’a – dla mnie było to
wspaniałe odkrycie. Znalazłam na niej nawet
drzwi moich marzeń.
Nous
avons également fait l’exposition sur Gustave Caillebotte :
une superbe découverte pour moi. J’y ai même trouvé
la porte de mes rêves.

MAJ/MAI
W
Polsce spędziliśmy najpierw dwa tygodnie w moim rodzinnym Poznaniu,
gdzie jak zwykle starałam się wycisnąć czas jak cytrynę.
En
Pologne, nous avons d’abord passé deux semaines dans ma ville
natale: Poznań, où j’ai essayé de profiter de ce temps au
maximum.






W
tajemnicy przed siostrą i mamą umówiłam się z fotografką
ślubną, że będzie nam towarzyszyć w babskim spotkaniu w
przeddzień wesela. Wspaniała Paulina
Steć pięknie uwieczniła te chwile pełne radości i
wzruszenia. Podarowałam siostrze ręcznie robiony album z różnymi
naszymi wspomnieniami od czasów dzieciństwa i śmiechu było przy
tym co niemiara.
Sans
rien dire à ma sœur ni à ma mère, j’ai invité la photographe
de mariage à venir nous accompagner la veille du jour J, lors de
notre petite rencontre dans un café. La photographe, Paulina
Steć, a su capturer ses instants à
merveille : la joie se mêlait à l’émotion. J’ai offert à
ma sœur un album fait main qui reprenait nos photos depuis
l’enfance : crises de fou-rires garanties !



Po
kilku latach przerwy zawitałam ponownie do Ogrodu Botanicznego, z
którym wiąże się wiele moich wspomnień z dzieciństwa- rodzice
bardzo lubią to miejsce i często nas tam zabierali.
Après
quelques années de pause, je me suis rendue au Jardin Botanique de
Poznań qui m’évoque de nombreux souvenirs d’enfance. Mes
parents ont un faible pour cet endroit et nous y ont souvent
emmenées.




Udało
nam się też- ku radości Oliviera, który ceni sobie wypady poza
miasto- odwiedzić Kórnik. Zwiedziliśmy zamek, przywołałam garść
wspomnień ze szkolnej wycieczki w podstawówce (zwłaszcza filcowe
ochraniacze na buty, które nas niezmiernie śmieszyły i w których
świetnie się ślizgało po wypolerowanych parkietach) a potem podziwialiśmy w
parku kwitnące magnolie- bardzo miło spędzony czas.
On
a également réussi, à la grande joie d’Olivier qui aime les
escapades à l’extérieur de la ville, à aller à Kórnik. On
a visité le château, ce qui m’a rappelé quelques souvenirs
d’école : on y a été lors d’une excursion et on s’est
bien amusés avec des ‘chaussons’ en feutre qui glissaient bien
sur le parquet. Plus tard, on a admiré de jolis magnolias au parc :
de bons moments en famille.



Rodzice
zabrali nas też do Rogalina, gdzie można podziwiać pałac i
imponujące dęby.
Les
parents nous ont emmenés aussi à Rogalin où on peut visiter le
palais et voir de vieux chênes très impressionnants !



Po
Poznaniu przyszedł czas na Kraków i nasz wypad we dwoje.
Spotkaliśmy się tam z dwoma uczennicami, które do tej pory
znaliśmy tylko online, włóczyliśmy się godzinami po mieście i
zwiedzaliśmy ciekawe muzea. Na pewno przygotuję Wam osobny wpis
o Krakowie.
Après
Poznań, place à Cracovie et notre escapade en amoureux. On y a
rencontré deux élèves qu’on ne connaissait qu’à travers
l’écran jusque-là, on a flâné pendant de longues heures en
ville et visité de superbes musées. Je vais sans doute vous
préparer un article à part sur Cracovie.








Mimo
świetnych chwil w Polsce, cieszyłam się też na powrót do domu.
Przywitały nas cudownie długie wieczory wypełnione światłem i
kolorami: dla mnie spacer w takich warunkach to idealny relaks po
całym dniu pracy.
Malgré
les très chouettes moments passés en Pologne, j’étais également
très contente de retrouver ma Bretagne, d’autant plus qu’elle
nous a accueillis avec de superbes, très longues soirées remplies
de lumière et de couleurs. Le fait de pouvoir me balader dans de
telles conditions ne cesse de m’émerveiller. C’est un parfait
instant de détente après une longue journée de travail.







Skalisty przylądek, który znajduje się naprzeciw „naszej” plaży, to la Pointe de Pen-Hir. Byłam tam kilka lat temu (bardzo mi się podobało), a mieszkam jestem w okolicy, jakoś nigdy nie mogę się tam wybrać. Zanim więc uda mi się opowiedzieć Wam o tym miejscu, zerknijcie na artykuł Lalydo z pięknymi –jak zawsze u niej- zdjęciami.
La pointe rocheuse se trouvant juste en face de ‘notre’ plage, c’est la Pointe de Pen-Hir. Je l’ai découverte il y a quelques années (et j’ai beaucoup aimé), mais depuis que j’habite dans les environs, je ne suis pas encore parvenue à y aller. Dommage ! Avant que je vous en parle, ne tardez pas d’aller voir les superbes, comme d’habitude, photos que Lalydo y a prises.

Na
koniec jeszcze kilka zdjęć z innego wieczornego spaceru w mojej
miejscowości, więcej znajdziecie w tym wpisie.
Pour
finir, quelques photos d’une autre promenade du soir à
Plougonvelin, plus de clichés ici.



Maj
zakończyliśmy kolejną wizytą w Quimper. Mam nadzieję, że
post-tasiemiec przypadł Wam do gustu.
On
a fin le mois de mai avec une visite à Quimper. J’espère que vous
avez aimé cet article super long !


Kasiu czy mogę pożyczyć sobie to ostatnie zdjęcie z tulipanami? Ustawię je sobie na tapecie komórki- przepiękne jest!!
ReplyDeleteJasne! Cieszę się, że Ci się podoba!
DeleteJaka kuchnia z tymi płytkami, o Jezusie!
ReplyDeleteTeż zakochałam się w tej kuchni, chętnie miałabym taką w domu. ;)
DeleteBoska plaża ;) a płytko faktycznie bajeczne :) piękne zdjącia.
ReplyDeleteJ'aime tes instantanés et tes si belles images!
ReplyDeleteBardzo ciekawy post i piękne zdjęcia, zarówno te z Francji jak i Polski ale chyba najbardziej ujęły mnie pola tulipanów! A ta plaża z morzem na końcu postu jest cudowna! Pozdrawiam :) U mnie też trochę zdjęć z Francji ^^ www.xgetflowx.blogpost.com
ReplyDeleteDzięki Sarah, z przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia z Francji!
DeleteCześć! Bardzo lubię twoje posty, pomagają mi uczyć się francuskiego, a do tego są ciekawe.
ReplyDeleteNiestety kiedy próbuję je czytać na tablecie strona nie działa w pełni tak jak np. na laptopie. Można wejść tylko na stronę główną, ale kiedy kilkam w tytuł lub "read more", zeby otworzyć konkretny tekst nic się nie dzieje, posty nie otwierają się. Być może to kwestia mojego urządzenia, ale szczerze mówiąc poza Twoim blogiem nigdy mi się tak nie zdarzyło. Być może to kwestia jakiś problemów technicznych związanych ze stroną, dlatego też chciałam Ci dać znać, że takie rzeczy się dzieją. Szkoda by było, gdyby więcej osób nie mogło czytać tych tekstów ;)
Cześć, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i za to, że powiedziałaś mi o tym problemie. Postaram się jak najszybciej temu zaradzić!
ReplyDelete