Sezon urlopowy w
pełni, zatem wracam do Was z relacjami czytelników z pobytu w Bretanii. Pomyślałam, że
może akurat komuś z Was przydadzą się rady innych osób. W tym samym celu
założyłam również niedawno grupę na Facebooku ‘Wakacje w Bretanii’-
serdecznie Was zachęcam do dołączenia do niej. Relacja Sylwii będzie na razie
ostatnią w tej, znanej Wam formule, już niebawem zobaczycie, jaką inną formę
wspomnień zaproponowałam kolejnym czytelnikom. Tymczasem życzę miłej lektury i
dziękuję Sylwii za poświęcony czas! Tekst i zdjęcia są Sylwii, ja zajęłam się
tłumaczeniem na francuski.
Ça y est, ce sont les grandes vacances, on est en plein dedans! Je reviens
donc vers vous avec la série d’articles préparée par mes lecteurs. Je me
suis dit que cela pouvait peut-être vous inspirer ! Cette fois,
c’est Sylwia qui nous raconte son séjour en Bretagne : le texte et les
photos lui appartiennent, je me suis juste chargée de la traduction. C’est en
même temps le dernier article préparé par mes lecteurs sous cette forme. Vous
verrez bientôt la nouvelle formule que j’ai proposée aux personnes suivantes.
Mais en attendant, je vous souhaite une bonne lecture et je remercie Sylwia
d’avoir pris le temps pour partager ses souvenirs avec vous.
***
Do Bretanii
pojechałam niespodziewanie we wrześniu 2014 roku. Mieszkałam już wtedy kilka
miesiecy we Francji, ale ani nie trafiłam na bloga Kasi (a szkoda) przed tym
wyjazdem, ani nie ciekawił mnie ten region. Powiedzmy, że mieliśmy wtedy na
głowie trochę inne sprawy niż myślenie o wycieczkach po Francji. Zbyt krótko
byłam tu, żeby mysleć o zwiedzaniu a już szczególnie części Francji, która jest
od nas oddalona o około 500 kilometrów.
J’ai eu l’occasion d’aller en Bretagne en 2014, de maniѐre assez inattendue. Cela faisait quelques
mois que j’habitais en France, mais je ne suis pas tombée sur le blog de Kasia
(dommage !), je ne m’intéressais pas non plus à cette région. On va dire
que je n’avais pas la tête à penser aux excursions en France. Je n’y étais pas
encore bien installée et je n’allais pas penser à visiter, et encore moins
cette région de France située à 500 kilomètres environs de chez nous.
Na jednym ze spotkań rodzinnych tata mojego R. zaproponował:,,Jedziesz z
nami za tydzień do Bretanii? Szykuj się, dwa tygodnie odpoczynku, zobaczysz,
będzie fajnie.” Problem w tym, że
miałam jechać sama, bo R. pracował. Tata R, jego żona i ja... ja, która
ledwo parę słów wtedy rozumiałam w tym jakże pięknym, aczkolwiek wciąż
dla mnie trudnym języku. Przed wyjazdem próbowałam dopytać, gdzie jedziemy,
żeby choć wiedzieć co będzie w okolicy.
Lors d’une réunion de famille, le père de mon compagnon R. a lancé une
proposition : ‘Viens avec nous en Bretagne ! Prépare-toi, deux
semaines de repos, tu verras, ce sera chouette !’. Le problème, c’est que
je devais y aller sans R., car il travaillait. Il y aurait donc le père de R.,
sa femme et moi… moi qui à l’époque comprenais à peine quelques mots dans cette
belle langue qui reste pourtant toujours difficile pour moi. Avant le départ,
j’essayais de savoir un peu plus sur les endroits où on allait pour savoir au
moins ce qu’il y aurait dans les environs.
Pakowanie to był jeden wielki spontan, szczególnie, że nie byłam pewna
jakie plany mają na zwiedzanie czy gdzie się zatrzymamy. Nic nie wiedziałam. Do
walizki wrzuciłam też słownik polsko-francuski i angielsko-francuski (tak w
razie gdyby jeden nie wystarczył ;) ). Umilały nam czas przez te dwa
tygodnie . Jedyne wytyczne jakie dostałam to tyle, że 6 września o 7 rano mam być
gotowa. Pomyślałam ,,tak , jasne – gotowa ... tylko na co ?!”.
J’ai fait mes bagages à l’improviste, d’autant plus que je ne connaissais
pas vraiment les projets de visites qu’ils avaient, je ne savais pas non plus
où on allait s’arrêter. J’ai mis aussi dans la valise un dictionnaire
franco-polonais et un autre franco-anglais (au cas où un seul ne suffirait
pas ;) ). Ils nous aidaient à bien passer le temps pendant ces deux
semaines. Les seuls indices que j’ai eus c’étaient le jour et l’heure du
départ : je devais être prête le 6 septembre à 7 heures. Je me suis dit
‘prête, d’accord, mais à quoi… ?!’
Byli przed czasem. W drodze co jakiś czas zaglądałam na Google maps, żeby
mniej więcej zgadnąć, w którą część Bretanii mnie wywożą. Śmiejcie się,
poważnie to była jedna wielka niewiadoma. Zbliżaliśmy się do miejsca
przeznaczenia około południa. Finistѐre (zwany
końcem świata a raczej krańcem) Camping Saint Laurent Kerleven wita i
przepiękny widok w oddali. Wiadomo, południe we Francji to rzecz święta. W
recepcji campingu nikogo nie zastaniemy do 14:00, więc mieliśmy prawie dwie
godziny dla nas, ale na szczęście bar na terenie Campingu był otwarty.
Ils sont arrivés en avance. Sur la route, je regardais Google maps de temps
en temps pour deviner plus au moins dans quelle partie de la Bretagne ils
m’embarquent. Vous pouvez rire, mais c’était vraiment un grand mystère. Il
était midi et on arrivait à notre destination : voilà le Camping Saint Laurent Kerleven dans le Finistѐre qui nous accueille avec une jolie vue.
Po szybkim posiłku, spacer po okolicy- domki letniskowe, kamienista plaża
(a przynajmniej ten kawałek od strony domków gdzie się zatrzymaliśmy ).
Après un repas rapide, on se balade dans les environs- il y a des pavillons
et une plage de galets (au moins là où on s’est arrêté).
W oddali podobno było widoczne Concarneau. Piękne widoki. Dla mnie słońce
było na tyle widoczne, że wszelkie bajki usłyszane wcześniej typu ,, w Bretanii
ciągle pada “ odeszły w zapomnienie. Muszę powiedzieć, że przez te dwa tygodnie
padało ,,aż” raz i to w jedno popołudnie może z 20 minut. Pogoda idealna, szczególnie, że to był wrzesień. Pod
wieczór spacer i takie widoki:
Il paraît qu’au loin, on distinguait Concarneau. De belles vues! Pour moi,
le soleil était bien visible et j’ai vite oublié tous les mythes du genre ‘il
pleut constamment en Bretagne’. Je dois dire que lors de ces deux semaines il a
plu juste une fois l’après-midi, pendant 20 minutes peut-être. Du temps
parfait, surtout qu’on était en septembre. Pendant la balade du soir, il y
avait de tels panoramas:
Widzicie tych ludzi zbierajacych skorupiaki w oddali? Taki widok był niemal każdego wieczora. W nocy cisza i
zero hałasów miasta... ach nie, przepraszam, mieliśmy prawie co noc
,,gości “, ale po pierwszej nocy już się
przyzwyczaiłam. Zające skakały po całym polu campingowym. Tak czy
inaczej, był spokój, cisza i widoki wynagradzały wszystko.
Vous apercevez les gens qui ramassent les crustacés au loin ? On les
voyait presque tous les soirs. Dans la nuit, le calme, pas de bruits de
ville…ah, mais c’est vrai qu’on avait des ‘invités’, mais je m’y suis habituée après
la première nuit. Les lapins sautaient partout dans le camping. En tout cas, le
calme, le silence et les panoramas faisaient oublier tout le reste.
Ani tata R., ani jego żona nie są z tych ludzi, którzy
jadąc w nadmorskie okolice leżą plackiem na plaży.
Odetchnęłam z ulgą, słysząc tę wiadomość, bo ja też nie należę do tych
osób. Zaczęło się planowanie gdzie i kiedy jedziemy. Uwierzcie mi lub nie,
ale w dwa tygodnie zobaczyłam tyle miejsc, że muszę przyznać, że było
intensywnie i czasem nawet za szybko przemieszczaliśmy się z jednego miejsca w
drugie. Jeszcze tam wrócę. W dwa tygodnie zobaczyliśmy :
Le père de R. n’apprécie pas de passer le temps allongé sur sa serviette de
plage, sa femme non plus. J’ai été soulagée en l’apprenant, car moi non plus,
je ne fais pas partie de gens qui aiment ça. On a commencé à planifier où et
quand aller. Croyez-moi ou pas : pendant deux semaines on a vu autant
d’endroits que je dois dire que le rythme était intense et que parfois c’était
même un peu trop la course. Je vais encore retourner dans ces endroits. Pendant
deux semaines, on a vu :
· Concarneau
· Pont-Croix
· Quimper
· Brest (tu niestety tylko
Oceanarium / ici, juste Océanopolis, malheureusement)
· Pointe des Espagnols
· Pointe de Capucins
· Locronan
· Pont Aven
· Audierne
· Douarnenez
· Beg Meil
· Cap Coz
· Loctudy
· Kerleven
· Le Guilvinec
· Phare d'Eckmühl (Penmarc’h)
Prawdę mówiąc, w wiele tych miejsc wybrałabym się jeszcze raz i na
dłużej, bo zdecydowanie to było szybkie zwiedzanie. Najczęściej był to spacer po porcie i okolicach
a potem w samochód i w kolejne miejsce. Zdecydowanie za szybko. W Brest na
przykład widziałam jedynie Oceanarium. Bardzo mi się podobało, ale z chęcią
wybiorę się jeszcze raz kiedyś, żeby zobaczyć więcej. Pod tym względem żałuję
jednego. Żałuję, że na bloga Kasi trafiłam dopiero po moim powrocie z
Bretanii do Île de France. O każdym z tych miejsc trochę napisałam już kiedyś
na swoim blogu, więc zainteresowanych zachęcam do zajrzenia -
znajdziecie tam wiele więcej wpisów i zdjęć.
À vrai dire, je retournerais bien dans beaucoup de ces endroits pour y
passer plus de temps, car c’étaient des visites rapides. Le plus souvent :
une balade dans le port et ses environs, puis en voiture pour voir l’endroit
suivant. C’était décidément trop rapide. A Brest, par exemple, je
n’ai vu qu’Océanopolis. J’ai beaucoup aimé, mais j’y retournerais bien une autre
fois dans l’avenir pour voir plus. Et je regrette une chose :
d’être tombée sur le blog de Kasia seulement une fois de retour en Île de
France. J’avais déjà décrit ces endroits sur mon blog, alors si ça vous dit,
n’hésitez pas à aller jeter un œil :
il y a beaucoup plus de textes et de photos.
Co mnie urzekło w
Bretanii? Nie sposób opisać wszystkiego, dlatego zostawiam Was ze zdjęciami,
które zrobiłam podczas pobytu. Boczne uliczki Douarnenez, Pointe de
Capucins (tam miałam zwyczajnie ochotę zwiedzić w środku to, co widzicie tutaj,
ale nie było takiej możliwości).
Qu’est-ce qui m’a séduite en Bretagne? Ce n’est pas possible de tout
décrire, je vous laisse donc avec les photos que j’ai prises lors de mon
séjour. J’ai bien aimé les petites ruelles cachées de Douarnenez, puis la
Pointe des Capucins où j’avais envie de visiter l’intérieur du bâtiment que
vous voyez sur la photo, mais ce n’était pas possible.
Stare kościoły to niewątpliwie kolejny punkt, który warto zobaczyc w tamtym
rejonie Francji. Jak już przy starych kościołach i wąskich uliczkach
jesteśmy to nie może zabraknąć Locronan. Nie byliśmy tam długo, ale
wystarczająco, żeby urok tego małego miasteczka zapamiętać na dłużej. Locronan
ma bardzo ciekawą historię i architekturę. To tam czekaliśmy całą wiecznośc;)
na zewnatrz jednej z restauracji na coś do picia. Nie ukrywam,
smakowało bardziej przy upale tego dnia.
Les anciennes églises de ce coin de France valent sans doute la peine. Et
si on parle des anciennes églises et d’étroites ruelles, on doit mentionner
Locronan. On n’est pas resté longtemps là-bas, mais assez longtemps pour que le
charme de ce village reste bien gravé dans nos mémoires. L’histoire et
l’architecture de Locronan sont très intéressantes. C’est là-bas où on a
attendu une éternité à la terrasse d’un café qu’on nous serve quelque chose à
boire. Au moins, on a bien apprécié le goût avec la chaleur qu’il faisait.
Kolejnym miejscem, do którego wracałabym, kiedy tylko bym mogła jest Phare
d'Eckmühl : wysoka latarnia morska otwarta dla turystów.
Wejscie na szczyt podobno zajęło nam nawet niewiele czasu według pana z
obsługi -a biorąc pod uwage przeszkodę w formie kilku osób blokujących
schody, bo w połowie drogi stwierdzili, że jednak to nie dla nich wysiłek
i schodzą- to chyba nieźle.
Un autre endroit où je retournerais avec plaisir dès que je pourrais est le
Phare d'Eckmühl : un haut phare ouvert pour
les touristes. Selon l’employé du phare, la montée ne nous a pas
pris beaucoup de temps, ce qui est pas mal si on prend en compte l’obstacle sur
le chemin : quelques personnes bloquant le passage. Au milieu du chemin,
ils se sont dit que c’était un effort trop important pour eux et ont fait
demi-tour.
Widoki z góry przepiękne, a po zejściu przepyszne naleśniki i sok w
pobliskiej restauracji. Nie pamiętam teraz dokładnie, ale to raczej była
naleśnikarnia. Jeśli będziecie w tym miejscu, to stojąc na samej
górze latarni na tarasie widokowym widać to miejsce po lewej stronie zaraz przy
ulicy. Polecam z całego serca. Nigdzie indziej nie jadłam równie dobrych
naleśników.
Les vues de là-haut étaient superbes et après l’effort, le réconfort :
de succulentes crêpes et du jus de fruits dans le restaurant à côté. Je ne me
souviens plus exactement, mais je crois que c’était une crêperie. C’est
l’endroit qu’on voit du haut du phare : il se trouve à gauche, juste à
côté de la rue. Je vous le recommande très sincèrement, car je n’ai mangé
d’aussi bonnes crêpes nulle part ailleurs.
Dwa tygodnie zleciały bardzo szybko. Pogoda dopisywała, widoki
również a i my sobie radziliśmy pomimo bariery językowej. Czego chcieć
więcej?! Dla miłośników słodyczy znajdzie się wiele regionanych smakołyków
od słonego karmelu poprzez typowe bretońskie ciastka jak i masę innych
rarytasów. Wielbiciele regionalnego alkoholu zawsze mogą przywieźć ze sobą z
takiej wycieczki cydr czy chouchen (miodowy regionalny trunek).
Les deux semaines ont passé très vite. La météo a été au rendez-vous, on en
a pris plein les yeux et on s’est bien entendus malgré la barrière
linguistique. Quoi demander de plus ? Les amateurs des sucreries
trouveront beaucoup de spécialités locales (du caramel au beurre salé aux
gâteaux typiquement bretons) ainsi que plein d’autres gourmandises. Ceux qui
aiment l’alcool régional peuvent toujours apporter comme souvenir du cidre ou
du chouchen.
Osobiście śmiało mogę polecić i camping, na terenie którego się zatrzymaliśmy,
jak i miejsca, które odwiedziliśmy. Finistѐre, wbrew temu co mówi nazwa, ma
wiele pięknych miejsc, które warto zobaczyć . Polecam !
Je peux recommander sans hésitation le camping où on s’est arrêtés et les
endroits qu’on a visités. Dans le Finistère, malgré son nom, il y a beaucoup
d’endroits qui méritent le détour.
***
Na koniec dodam, że tak się szczęśliwie złożyło, że zgodnie ze swoim
życzeniem Sylwia miała okazję wrócić do Finistѐre a nam udało się w czerwcu
spotkać w Quimper !
Pour finir, je voulais vous dire que le souhait de Sylwia de retrouver le Finistère
a été exaucé et qu’on s’est rencontrées à Quimper en juin !
Fajnie jest obejrzeć znane sobie miejsca z perspektywy innej osoby :)
ReplyDeleteTak tak szczęśliwie udaliśmy się jeszcze w tym roku w czerwcu do Bretanii do taty R. Mieszka tam już od jakiegoś czasu. Wróciłam do tego pięknego miejsca jakim jest Phare d'Eckmuhl i paru innych które widziałam wcześniej. No i najważniejszy punkt - udało nam się spotkać z Tobą i małym. Bardzo miło wspominamy to spotkanie. Dziękuje jeszcze raz za możliwość opisania mojego pobytu w 2014. Pozdrawiam.
ReplyDeleteSylwia, ja też ogromnie się cieszę, że udało nam się zobaczyć. Bardzo dziękuję za czas poświęcony na przygotowanie relacji ! :)
DeletePiękne zdjęcia ... Pięknie pokazane. A schody w latarni morskiej rewelacja ... dla wytrwałych :) ale da takich widoków sama bym tam się wspięła ... i te smakołyki :). Ciekawa wycieczka.
ReplyDelete