
Uwielbiam Półwysep Crozon, to dla mnie jedno z najpiękniejszych miejsc w
całej Bretanii. Lubię jego dziką przyrodę, spektakularne krajobrazy i ich
różnorodność. Latem moje serce podbija dodatkowo mnogość barw : turkusowa
woda, fioletowe wrzosy, żółte kwiaty. Takie otoczenie to tło dla wymarzonego
letniego dnia, prawda ? I właśnie czas spedzony tam zeszłego lata bardzo
zapadł mi w pamięć.
La Presqu’île de Crozon figure parmi mes endroits bretons préférés. J’aime
sa nature sauvage, ses paysages spectaculaires et diversifiés. En été, je suis
conquise encore plus par toutes ses couleurs : l’eau turquoise, les champs
de bruyères et les fleurs jaunes. Un tel environnement aide sans doute à passer
une journée estivale de rêve, c’est au moins ma vision des choses ! Je
vais vous raconter mes souvenirs de l’été dernier.




Widoczne na zdjęciach wspaniałe widoki odkryliśmy przypadkiem, skręcając w
boczną, niepozorną drogę. Zmierzając do rajskiej plaży położonej między
przylądkami Toulinguet i Pen-Hir, natknęliśmy się na przecudne wrzosowiska i
malownicze zatoczki. Z auta widzieliśmy też naprawdę spore menhiry, nie
zdążyłam jednak zrobić im zdjęcia.
Les superbes panoramas sur les photos ont été découverts par hasard, quand
on a pris une petite route sur notre chemin vers la plage de Pen-Hat, située
entre la Pointe de Toulinguet et celle de Pen-Hir. C’est plutôt une bonne
surprise de tomber sur des bruyères et de belles criques. On a également vu
plusieurs grands menhirs depuis la voiture, mais je n’ai pas eu le temps de les
prendre en photo.



Tego sierpniowego dnia mieliśmy wszystko, czego latem do szczęścia potrzeba
– wolny, beztroski dzień, wyśmienite towarzystwo, wspaniałą pogodę i cuda
natury wszędzie dookoła. Plaża Pen-Hat okazała się idealna : bardzo duża,
z drobnym piaskiem i przejrzystą, krystalicznie czystą wodą o chłodnej, lecz
przyjemnej temperaturze, przynoszącej wyczekiwane orzeźwienie w upalny dzień.
Jola, moja przyjaciółka którą wtedy gościliśmy i która bardzo dużo podróżuje
powiedziała, że tak wspaniałą wodę widziała wcześniej tylko raz na plaży na
Majorce, a tam w przeciwieństwie do Bretanii, były ogromne tłumy.
Cette journée d’août nous a comblés au maximum. Du temps libre, de la bonne
compagnie, du beau temps et de la belle nature tout autour, quoi demander de
plus ? La plage de Pen-Hat nous a semblé parfaite : bien grande, avec
du sable fin et de l’eau turquoise et transparente à souhait. Je suis plutôt
frileuse, mais j’ai pris du plaisir à m’y baigner : la fraîcheur de l’eau
nous a bien soulagés de la chaleur ambiante. Jola, une amie qui
séjournait à l’époque chez nous et qui a l’habitude de voyager, m’a avoué avoir
vu une si belle eau qu’une seule fois auparavant, à Majorque, sauf que là-bas,
c’était noir de monde, contrairement à la Bretagne.






Po plażowaniu wybraliśmy się jeszcze kawałek dalej, by pokazać Joli
przylądek Le Pen Hir. Zresztą sama chętnie wróciłam w to miejsce, bo nie byłam
tam od dobrych paru lat. Wtedy uroki okolicy pokazała mi koleżanka pochodząca z
Roscanvel, innego punktu na półwyspie Crozon. Dzięki niej zobaczyłam też ruiny
zamku Saint-Pol-le-Roux, które z daleka widać na ujęciu poniżej. Warto tam
zawitać ze względu nie tylko na same ruiny, ale też rozprzestrzeniające się
stamtąd widoki.
Après avoir passé du temps à la plage, nous avons poursuivi la route
jusqu’à la Pointe de Pen Hir. Le but était de la montrer à Jola, mais moi-même
je n’y avais pas été depuis un bout de temps, et j’avais envie d’y retourner.
Il y a quelques années, j’ai découvert ces environs avec une amie originaire de
Roscanvel. Elle m’avait également fait connaître les ruines du manoir de
Saint-Pol-Roux que vous pouvez apercevoir au loin sur la photo ci-dessous.
L’endroit mérite le détour non seulement pour les ruines, mais aussi pour de
superbes vues de là-bas.


Wracając jednak do przylądka – podjechaliśmy pod punkt widokowy i tuż po
wyjściu z auta zachwyciły nas bardzo nasycone kolory, wielkie przestrzenie i
ponownie wrzosy !
Je reviens à la pointe et notre visite l’année dernière : en arrivant
sur place et en descendant de la voiture, on a tout de suite été émerveillés
par les couleurs très intenses, les grands espaces et les bruyères, encore une
fois !










Na samym krańcu przylądka znajdują się Les Tas de Pois : trzy spore
formacje skalne, które leżą względem siebie w podobnej odległości. Pamiętam, że
podczas mojej pierwszej wizyty w tym miejscu warunki pogodowe były zupełnie
inne – było szaro, wietrznie i pamiętam, że ten przylądek a już zwłaszcza widok
na Tas de Pois zrobił na mnie nieco groźne wrażenie. Skały wydawały się
ogromne, majestatyczne a wiatr wiał tak mocno, że każdy krok stawiałam
niezwykle ostrożnie, z niepokojem patrząc na przepaść w dole.
La pointe se termine par les Tas de Pois vraiment majestueux. Je me
rappelle que lors de ma première visite ici, les conditions météo n’étaient pas
du tout pareilles et cela a bien changé ma perception de l’endroit. Avec de la
grisaille et surtout un vent très fort, c’était assez menaçant comme ambiance.
Les falaises mes paraissaient énormes alors que le vent (et le précipice en
bas…) m’inspirait à faire attention à chaque pas.





Tym razem odczucia były nieco inne- przylądek ponownie uznałam za
imponujący, ale tym razem piękno natury i harmonię kolorów podziwiałam z
większym spokojem. Zwróciłam uwagę na to, że tutejsze skały są dużo jaśniejsze
niż te na innych znanych mi bretońskich klifach, jednak z tego, co sprawdziłam,
mimo wszystko mamy do czynienia z granitem.
Cette fois, mes impressions étaient différentes. Bien que les la pointe et
les Tas de Pois m’aient paru impressionnants encore une fois, j’admirais
surtout la beauté de la nature et l’harmonie des couleurs, au calme. Je me suis
dit aussi que les falaises ici sont d’une couleur plus claire qu’ailleurs en
Bretagne, mais à priori cela reste du granit malgré tout.



Mam nadzieję wkrótce znów odwiedzić Crozon, bo tych widoków nigdy
dość !
J’espѐre pouvoir y remettre les pieds dans pas longtemps car je ne m’en lasse
pas de ces paysages !
Półwysep Crozon praktycznie : / La Presqu’île de Crozon côté pratique :
- Na to miejsce warto przeznaczyć co najmniej jeden dzień. Polecam zobaczyć także Camaret-sur-mer, Cap de la Chèvre oraz la Pointe des Espagnols.
- Je vous conseille de
prévoir au moins une journée pour découvrir la presqu’île. A part les endroits
mentionnés dans le billet d’aujourd’hui, je recommande de voir aussi
Camaret-sur-mer, Cap de la Chèvre et la Pointe des Espagnols.
- Crozon świetnie nadaje się na piesze wyprawy wzdłuż klifów, z widokami zapierającymi dech w piersiach. Warto rozważyć kilkugodzinną pieszą wędrówkę z Morgat do przylądku Chèvre (krajobrazy po drodze nieziemskie, sprawdziłam !) Podobno warto też przejść odcinek od Camaret do przylądka Pen Hir.
- Crozon est parfait pour
les randonnées. J’ai testé et adoré la balade de Morgat au Cap de la Chèvre, il
paraît aussi que celle de Camaret jusqu’à Pen-Hir est intéressante.
- W sezonie pływają statki z Brestu do Camaret, na miejscu jednak warto mieć auto, chyba że rejs jest atrakcją samą w sobie lub zależy Wam tylko na Camaret.
- En haute saison, il y a
des bateaux qui relient Brest et Camaret, mais une fois sur place, c’est quand
même bien utile d’avoir une voiture, sauf si vous misez surtout sur la balade
en mer et/ou la découverte de Camaret.
To fantastyczne miejsce, do którego chętnie wracam. Uwielbiam Bretanię i jeżdżę tam tak często, jak tylko mogę, choć dzieli mnie dystans ponad 1800 km. Dziękuję, że mam możliwość czytania Twojego świetnego bloga. :)
ReplyDeleteBardzo dziękuję ze miłe słowa i dokonale rozumiem chęć powrotów do Bretanii. Niestety jest daleko, ale warto, prawda? :)
DeleteZdjęcia zapierają dech w piersiach! Chyba muszę zacząć rozpisywać mój podróżniczy kalendarz na kolejny rok i umieścić w nim Bretanię :)
ReplyDelete