W przetwaniu ponurych
jesiennych dni (niestety zbliża się listopad, brrr !) pomaga mi terapia
kolorem. Spoglądam na pocztówki, stojące na biblioteczce i wiszące na ścianach
oraz zdjęcia z podróży, które staram się choć raz na jakiś czas wywoływać i
wieszać w różnych miejscach. Przywołują dobre wspomnienia i dzięki nim zanurzam
się na chwilę w marzeniach o kolejnych wyjazdach.
Ce
qui m’aide à survivre les journées moroses d’automne (surtout avec le mois de
novembre à l’approche…), c’est la chromathérapie. Je jette un coup d’œil sur
les cartes postales sur la bibliothѐque et sur les photos que j’essaie de
développer de temps à autre et que j’accroche dans de différents endroits. Elles
me rappellent de bons souvenirs et me font plonger dans les rêves des voyages à
venir.
Jednym z najbardziej
kolorowych miejsc, jakie miałam okazję odwiedzić, jest Alzacja. Ten piekny
region Francji, położony na przeciwległym do Bretanii krańcu kraju, ma z nią
zaskakująco dużo wspólnego. Być może dlatego tak mi się tam podobało.
L’un
des endroits les plus colorés que j’ai eu la chance de visiter est l’Alsace.
Malgré la distance géographique de la Bretagne, je trouve que les deux régions
ont pas mal de choses en commun. C’est peut-être d’ailleurs pour cela que j’ai
tellement apprécié ce coin.
Chętnie wracam myślami
do malowniczych alzackich miasteczek jak z bajki. Ach, te małe, czarujące
miasteczka na trasie szlaku winnego, z widoczną z daleka wieżą kościoła,
położone u stóp gór na zboczach których rosną dorodne krzewy winogron. Nie
wiadomo, w którą stronę patrzeć, mnóstwo detali walczy o naszą uwagę i przykuwa
wzrok : okiennice, kwiaty, latarenki, szyldy. Alzację miałam okazję odwiedzić dwukrotnie, wiosną i latem, jednak region jest atrakcyjny o każdej
porze roku. Słynie może nawet przede wszystkim ze swoich zimowych atrakcji.
Alzackie jarmarki bożonarodzeniowe są znane i cenione w całej Francji.
C’est
avec plaisir que je repense aux villages d’Alsace, pittoresques à souhait. Ces
beaux villages sur la route du vin, avec la tour d’église visible de loin,
situés au pied des montagnes couvertes par la vigne. On ne sait pas où donner
de la tête, il y a autant de détails qui attirent l’œil : les volets, les
fleurs, les lanternes, les enseignes. J’ai eu l’occasion d’aller deux fois en
Alsace, une fois au printemps et l’autre en été, mais je sais que la région est
particuliѐrement connue pour le charme de ses marchés de Noël réputés à
l’échelle nationale.
Ostatnio za sprawą Izy,
autorki bloga Moja Alzacja, zanurzyłam się w baśniowym świecie zimowej Alzacji.
Muszę przyznać, że wydaje się on niezwykle klimatyczny i czarujący. Iza wydała
niedawno przewodnik ‘Moja Zimowa Alzacja’ i poprosiła mnie, żebym podzieliła
się z Wami moją opinią na jego temat, co z przyjemnością czynię.
J’ai
récemment découvert un peu plus cet univers féerique de l’Alsace hivernale
grâce au guide de la région publiée par une blogueuse polonaise qui tient le
blog ‘Moja Alzacja’ (Mon Alsace) Iza m’a demandé si c’éetait possible de
partager mon opinion avec les lecteurs et je le fais, mais comme le guide n’est
disponible qu’en polonais, je ne vais pas décrire les détails en français.
Sachez en tout cas que c’est un beau travail, voilà pourquoi je tenais à en
parler sur le blog. Si quelqu’un parmi vous a déjà eu le plaisir de découvrir
l’Alsace en hiver, je serais ravie de connaître votre retour.
To prawdziwa gratka dla
fanów Francji- szczegółowe informacje o regionie, z punktu widzenia zakochanej
w nim mieszkanki, wszystko pięknie ‘podane na tacy’- nic, tylko drukować,
pakować się i jechać !
Przede wszystkim, widać, ze ten elektroniczny przewodnik został dogłębnie przemyślany. Dzieli się
na trzy części: praktyczną, turystyczną oraz kulturowo-językową, a całość
stanowi kompletne kompendium wiedzy o regionie. Iza wspomina również o leżących
rzut beretem od Alzacji atrakcyjnych miejscach w Niemczech i w Szwajcarii. Mimo
że sporo miejsca poświęcone jest tytułowym zimowym atrakcjom (w tym również dla
dzieci), pozycja powinna być przydatna także dla turystów, którzy planują
wyjazd w te rejony Francji o innej porze roku. Wiele informacji jest bowiem
uniwersalnych.
W części kulturowo-językowej szczególnie
podoba mi omówienie symboli Alzacji, na które trafia się na każdym kroku
podczas pobytu w okolicy. Nie mogło też oczywiście zabraknąć opisu typowych dla
regionu dań i trunków. Słowniczek z pewnością przyda się osobom, które nie
władają francuskim. Część praktyczna pozwoli lepiej przygotować się do wyjazdu
(pod kątem transportu, organizacji nolegów itp.) i ułatwi pobyt, np. pod kątem
zakupów, pomysłów na prezent czy w przypadku problemów zdrowotnych. Bardzo
podoba mi się przemycanie w treści ‘Mojej zimowej Alzacji’ informacji związanych
z savoir-vivre- autorka podpowie Wam
na przykład, jak zachować się na degustacji wina- oraz tłumaczenie różnic
kulturowych w przystępny i ciekawy sposób.
Przewodnik, oprócz dopracowanej
warstwy merytorycznej i dobrego pióra, wyróżnia się na tle estetycznym. Jest
przejrzysty i przepięknie zilustrowany. Przyznaję, że jako wielbicielce fotografii
trochę brakowało mi zdjęć (chociaż jest ich kilkanaście na końcu części
turystycznej), jednak jak najbardziej rozumiem tok myślenia autorki- miało być przede
wszystkim praktycznie pod kątem wydruku.
Ogromnie gratuluję Izie przewodnika. Widać, że włożyla w niego mnóstwo pracy i efekt jest według mnie fantastyczny. Prywatnie podziwam ją podwójnie wiedząc, że przygotowała tę publikację jako młoda mama. ‘Moją zimową Alzaję’ możecie kupić tutaj, w pakiecie podstawowym albo rozszerzonym (VIP), z bardzo pomysłowymi dodatkami, które uuatrakcyjnią Waszą podróż i zmobilizują do spisania wspomnień. Wypad do Alzacji to może być świetny sposób na dodanie kolorów zimie.
Na koniec mam dla Was miłą niespodziankę. Dzięku uprzejmości Izy mam dla
Was konkurs, w którym do wygrania są
trzy przewodniki: jeden w wersji VIP (nagroda główna) i dwa w wersji
podstawowej. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy w komentarzu pod tym wpisem odpowiedzieć na pytanie: “Dlaczego chciałbyś/chciałabyś pojechać do
Alzacji?”. Najciekawsze moim zdaniem odpowiedzi
nagrodzę przewodnikiem. Konkurs trwa do 29. października (niedziela) do północy.
Powodzenia!
Wyniki konkursu :
Dziękuję serdecznie wszystkim Czytelnikom za udział w
konkursie.
Przewodnik w wersji VIP powędruje do Oli (Aleksandra
Rorot).
Przewodnik w wersji podstawowej otrzymają Polka
Frankofilka (kamapota) i Marlena Kawczyńska.
Gratulacje, miłego czytania !
Bardzo proszę zwyciężczynie o kontakt mailowy na bretonissime@gmail.com, bo tylko Ola
podała kontaktowy adres mailowy.
PS. Na zdjeciach jest Colmar, Eguisheim i Riquewihr – to ostatnie
miasteczko poleciła nam do zwiedzania, notabene, Iza.
PS. Sur les
photos il y a Colmar, Eguisheim et Riquewihr. Pour la visite du dernier, on a d’ailleurs
suivi la recommandation d’Iza, auteure du guide.
Kasia, ogromnie dziękuję za piękną recenzję! Trzymam kciuki za zwycięzców konkursu :)
ReplyDeleteW Alzacji byłam-piękna! Pojechałabym jeszcze raz, i jeszcze raz, i pewnie jeszcze parokrotnie. Na każdej ulicy czy uliczce, w każdym zaułku, na każdym budynku coś nowego, ciekawego, przyciągającego wzrok. Za każdym rogiem kolejne urokliwe miejsce. Maria
ReplyDeleteCzasem wpadam na alzackiego bloga i podziwiam cudne zdjęcia tego bajkowego regionu :) Nie zdziwiło mnie też, że przewodnik opisuje Alzację zimą. Te urocze, kolorowe domki przypominają mi chatki z piernika,a całe miasteczka- misterne zabawki, jakie dostawali pod choinkę Klara i Fred od zegarmistrza Droselmajera w "Dziadku do orzechów"! Dzieci musiały trzymać się z daleka tych konstrukcji, uważać, żeby nic nie zepsuć. Ja natomiast chciałabym odwiedzić Alzację, aby zwiedzić ją dokładnie, dotknąć, posmakować, chłonąć. Poczuć kruchą i aromatyczną jak piernik atmosferę dziecinnych świąt. Przewodnik na pewno poprowadził by mnie we wszystkie piękne miejsca, a także doradził-na przykłąd pomógł uniknąć ataku armii Króla Myszy w miejscu noclegu :D Pozdrawiam serdecznie, Ola czytaneavista@gmail.com
ReplyDeleteDlaczego chciałbyś/chciałabyś pojechać do Alzacji?
ReplyDeleteŚledzę blogi praktycznie wszystkich Polek na emigracji we Francji. Taka już moja natura - kocham Francję od 10 lat i cieszę się, gdy czytam opisy wszystkich Pań Polek, które dają sobie radę za granicą, we Francji. Sama byłam przez pół roku na Erasmusie w Nantes - wypełniałam wtedy swoje największe 8-letnie marzenie, czyli mieszkanie we Francji. Ze względu na pracę dyplomową musiałam wrócić do Polski. Czasem jednak wracam i od 5 lat systematycznie staram się opanować język. Odkrywam też kolejne miejsca. Zwykłe przewodniki nigdy nie wystarczają mi, muszę wiedzieć więcej, czuć więcej - zawsze staram się gromadzić tę wiedzę nie tylko z myślą o mnie, ale o moich współtowarzyszach podróży. Do organizowania podróży wykorzystuję też Wasze blogi.
I tu pojawia się odpowiedź: dlaczego chciałabym dostać tę książkę? Dlaczego Alzacja? Właściwie odpowiedź jest prosta: nigdy tam nie byłam, a chciałabym. Wierzę, że nieznane miejsca odkrywa się najlepiej okiem mieszkańców, którzy nie tylko pokażą nam zakątki "must see", ale też opowiedzą o swoich ulubionych miejscach, o aspektach, których nie wymienia sztywny, standardowy przewodnik. Wierzę, że totalnie taka nie jest książka Izy. Że to unikatowe dzieło, które pokaże mi jej zachwycający punkt widzenia. Ponieważ Erasmus spędzałam w Bretanii, kocham to miejsce. Chciałabym jednak przekonać się równie mocno do innych miast i okolic.
Gorące pozdrowienie dla Ciebie i Twojej rodzinki!
Polka Frankofilka
Dlaczego chciałabym pojechać do Alzacji? Po pierwsze, że poznam lepiej Francję, w której od niedawna mieszkam. Po drugie, żeby (jak gdzieś kiedyś przeczytałam)poznać królestwo białego wina, foie gras i twardych, honorowych ludzi oraz bociana (z tęsknoty za Polską). Po trzecie, poczuć jak to jest mieszkać na styku kultur pomiędzy Renem a Wogezą. Po kolejne zobaczyć Strasburg z Parlamentem Europejskim, portret Mikołaja Kopernika w Katedrze Notre-Dame, powłóczyć się pięknymi uliczkami, zasmakować regionalnej kuchni. Po następne zobaczyć Colmar -alzacką Wenecję, bo o Wenecji włoskiej marzę już tak dawno, a colmarowska jest bliżej :) Po kolejne, żeby poznać Izę :) Po ... jest dużo kolejnych czy następnych, ale te powyższe są najważniejsze :)Pozdrawiam.
ReplyDeleteWydawało mi się, że wraz z językiem francuskim wyparowała ze mnie nieodgadniona od dzieciństwa fascynacja Francja. Jednak kiedy ogladam Twojego bloga pachnacego oceanem, hortensjami i kuszacego różowo niebieskimi elewacjami budynków, serce tęskni :(
ReplyDeleteDzięki wpisom na blogu o Bretanii, wybrałam się właśnie tam w tym roku. Podróż długa i męcząca jak dla mnie – lubię być w nowych miejscach, ale naprawdę nie znoszę samej podróży więc dla mnie to było jak wyprawa na Marsa. Warto było… oj warto… ludzie otwarci i mili,, pejzaże niezapomniane, à couper le souffle, a ocean… skały… urwiska… tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć, wiem że brzmi to banalnie, ale tak jest, trzeba poczuć w płucach ten wiatr nad oceanem, poczuć na twarzy mgłę, mżawkę, poczuć jak bardzo jest się małym i kruchym w obliczu oceanu… wróciłam oczarowana, zakochana, chcę tam wrócić pomimo odległości
ReplyDeleteW Alzacji nigdy nie byłam, ale sądząc po zdjęciach i opisach, chyba warto tam pojechać . Fajny, interesująco napisany przewodnik po regionie, który znam tylko z internetu zmotywowałby mnie na pewno :) no i bliżej niż do Brest ;)
Katarzyna
Pytanie pozornie bardzo łatwe można chcieć dla samego bo chce , albo dla chęci poczucia satysfakcji z wygranej dla motywacji żeby pojechać. Można tez jak w moim przypadku hm no właśnie jak opisać te emocja .Powinnam wspomnieć jak zaczęła się moja fascynacja Francją a właściwie Paryżem. A zaczęła się właśnie od książki .Nie nie był to przewodnik choć dla mnie drogowskaz .Dama kameliowa Aleksander Dumas.Lektura pochłonięta jednego lipcowego poranka spowodowała ze chciałam wszytko to co tam było opisane zobaczyć . Chciałąm iść śladami bohaterów.Pierwsze kroki cmentarz Momarte szukanie grobu Marie Duplessis , lasek buloński tam przejzdzała konno ,opera itd.I tak krok po kroku odkrywałam nowe ciekawe zakamarki nie zawsze na początku wiedziałam co to jest jaka jest tego historia ,Robiłam fotki, notatki wracałam do Polski i szukałam w różnch zródłach poznąjac historie , ciekawostki.Szukając informacji o jednym znajdowałam coś nowego wiec wracałam do Paryża żeby odszukać zobaczyć i tak w kółko odkrywałam tajemnice mojego Paryża. Dziś mogę śmiało powiedziec ze wiem dużo znam zakamarki ale to nie wszystko wciąz jestem głodna tego miasta .A ona wypuszcza mnie dalej dając różne znaki i drogowskazy .Posmakowałam Normandii odkrywając uroki Rouen .To takie niesamowite uczucie podążać śladami Joanny d’Arc,Moneta,domków szachulowych .Ale wciąż mi mało . Francja to moja miłosc tym oddycham tego chce więcej i więcej. Może czas na na Alzacje .Pozdrawiam ANIA
ReplyDelete