Francuskie śniadanie/ Le petit-déjeuner en France


Jeśli zastanawiacie się, czym śniadanie wielkanocne we Francji różni się od codziennego, odpowiedź jest prosta: niczym. Uroczystym świątecznym posiłkiem jest bowiem obiad, przed którym – z racji jego obfitości - lepiej zjeść rano jak najmniej. Nie jest to jednak problem, bo Francuzi przyzwyczajeni są do dość lekkiego śniadania.

Cette année, j’ai passé mes premières fêtes de Pâques en France et j’ai découvert que le petit-déjeuner de dimanche n’avait rien de différent par rapport à celui d’ordinaire. En Pologne, la fête de Pâques commence dès le matin (ce qui n’empêche pas de bien manger par la suite !), avec notamment des œufs, des saucisses cuites à l’eau et plusieurs sortes de gâteaux. Déjà la veille, samedi saint, tout cela est mis dans une petite corbeille et amené à l’église par les enfants pour faire bénir la nourriture par un prêtre. Mais, en dehors des fêtes, qu’est-ce qui différencie le repas matinal polonais du français ?



Dzień zaczyna się tutaj zawsze na słodko. Napojem królującym na stołach jest kawa, zazwyczaj podawana w ogromnych, półlitrowych kubko-miskach. Alternatywą dla niej jest czekolada na gorąco (ładnie brzmi, ale to najzwyklejsze kakao- nie dajcie się na to nabrać w kawiarniach, licząc na prawdziwa, gęstą czekoladę na gorąco!) za to Francuzów popijających rano herbatę widuje się raczej rzadko. Do tego szklanka soku owocowego – najczęściej pomarańczowego, koniecznie 100%. A co do jedzenia? Kawałek bagietki z masłem i dżemem lub miodem. Dzieci często pałaszują kanapki z nutellą lub czekoladowe płatki z mlekiem. Niektórzy zamiast bagietki (którą we Francji nazywa się chlebem), jedzą sucharki, maczając je w kawie, co akurat dla mnie stanowi niezbyt apetyczny widok. Od czasu do czasu (kiedyś najczęściej w niedzielę) je się rano słynne croissant albo pain au chocolat, czyli wypieki z ciasta francuskiego, których różne rodzaje kryją się pod wspólną nazwą viennoisseries. Warta polecenia jest brioche -okrągła bułeczka z pierwszego zdjęcia - czyli coś między chałką a maślaną bułką, zazwyczaj bardzo dobra. Jak już spróbujecie tradycyjnych rogalików, polecam skusić się na croissant aux amandes (z migdałowym nadzieniem), który jest dużo mniej znany, a naprawdę pyszny, z tym, że syci od razu na pół dnia.


Je savais depuis longtemps qu’en France on prenait des petits-déjeuners sucrés. La surprise, c’était d’abord la taille des bols (nous, on prend le café plutôt dans un mug) et puis le fait qu’on se passe souvent d’assiette pour prendre le repas matinal. En Pologne, on prend un repas plus consistant le matin, avec du pain, du beurre, du jambon, du fromage, des œufs (durs, brouillés ou à la coque). Comme accompagnement, une boisson chaude :  du thé ou du café. L’hiver, on prend souvent notre thé avec du miel et une rondelle de citron. En général, le petit-déjeuner est varié : on le prend parfois sucré (céréales, yaourts,fruits), parfois salé ou un mix des deux (par exemple : deux tartines salées et une sucrée pour finir), au gré des envies. Je l’impression que les Français restent plus fidèles que nous à leur routine matinale et, ce qui est sûr, leur petit-déjeuner est moins copieux, mais cela s’explique : en Pologne, on déjeune plus tard, on a donc intérêt à bien manger au réveil.

                                                                       Source: www.lefournildecyrille.com

Oczywiście zdarzało mi się widzieć małe „innowacje” w porannych posiłkach, na przykład w postaci owoców lub jogurtu, jednak zauważyłam, że wiele osób pozostaje wiernym swoim śniadaniowym zwyczajom i prawie codzienne je to samo, zmieniając ewentualnie rodzaj konfitury. O ile kuchnia francuska jest bardzo różnorodna i często wyrafinowana, o tyle w kwestii śniadań króluje prostota i powtarzalność. Nie wiem, jak Wy się na to zapatrujecie, ale ja lubię zróżnicowane posiłki, przez co, kiedy zdarzało się, że przez miesiąc lub dwa byłam skazana rano na bagietkę z dżemem, to nie mogłam już na nią patrzeć. Zwłaszcza że po takim śniadaniu szybko robię się na nowo głodna- na szczęście we Francji obiad je się bardzo wcześnie, koło południa. I to będzie temat na dłuższą kulinarną rozprawę! Niedługo wyjaśnię Wam też, co jest typowo bretońskim akcentem w klasycznym francuskim śniadaniu. Tymczasem jestem ciekawa, czy mieliście już okazję jeść we Francji śniadanie i jakie były Wasze wrażenia? Na zakończenie ciekawostka: opisane wyżej śniadanie we Francji bardzo rzadko podaje się na talerzu. Zazwyczaj serwowane jest na jednorazowych serwetkach, a w domu - bezpośrednio na stole czy obrusie.


J’aime bien les petit-déjeuners à la française, mais je vous avoue que je ne pourrais pas manger de cette manière-là tous les jours. Quand j’étais nourrie-logée en France, au bout de quelques semaines, j’avais du mal avec toujours la même chose le matin : pain-beurre-confiture. Je ne veux pas tomber dans les clichés et je sais que les Français varient aussi leur petit-déjeuner et que cela dépend des goûts de chacun. Mon mari, par exemple, a été très content de manger salé le matin en Pologne. Et vous, quelles sont vos expériences là-dessus ?
P.S. Je me suis dit que comme le croissant et le pain au chocolat ont déjà une rénomée internationale, autant montrer sur les photos une brioche et un croissant aux amandes, pas forcément connus en Pologne (ce qui est dommage !).

Komentarze / Commentaires

  1. Mmmmm... Przepysznie!
    Kilka lat temu uczyłam się francuskiego z kursu na komputerze. Przy każdej czytance było jedno zdęcie. I do dziś w głowie mam właśnie to z francuskim śniadaniem!!... Uwielbiam śniadania, sama nie wiem dlaczego. Jakie śniadanie - taki później i dzień!
    Super post i fantastyczne foty! Szkoda, że u mnie nie ma croissantów, ale na bank jutro rano będzie na słodko!
    A jeszcze małe pytanie: czy na myśl o porannych jajkach na bekonie typowemu Francuzowi zrobiłoby się słabo????
    Pozdrowienia z Grecji od Sałatki:DDD

    ReplyDelete
  2. Dzięki za miłe słowa! Croissanty to chyba każdy, kto się uczył francuskiego (i nie tylko)ma wdrukowane w pamięć. :)) Doskonale Cię rozumiem, bo ja też jestem fanką śniadań. Myślę,że typowy Francuz chętnie by spróbował jajek na bekonie jako ciekawostkę (większość jest bardzo otwarta na nowe smaki), ale raczej nie przemyciłby ich do codziennego jadłospisu. ;)

    ReplyDelete
  3. O,tak, posiłków we Francji chyba nie zapomnę! Oraz zwyczaju jedzenia bez talerzy. W drugiej klasie liceum byłam na dwutygodniowej wymianie i mieszkałam u francuskiej rodziny. Sami ludzie byli bardzo przyjacielscy, ale ich dom, cóż, to wołało o pomstę o nieba. Niestety nie uznawali oni za bardzo sprzątania ze stołu ani używania talerzy, mieli również gromadkę zwierząt (psów i kotów). W związku z tym tamtych śniadań chyba nigdy nie zapomnę - rzucanych bagietek lub kromek chleba tostowego na blat, z którego ze spokojem można by wydedukować, co jadło się w tym domu w przeciągu ostatniego tygodnia. Nie wspominając o ww zwierzętach, konsumujących na równi z ludźmi z tego samego stołu... :D

    Marta.

    ReplyDelete
  4. Croissanty we Francji smakują tak jak nigdzie na świecie! To jest najlepsze śniadanie :)
    Rogal z dżemorem i kawa :) Przez 2 tygodnie smakowało pysznie, ale potem trzeba się było przerzucić na bagietki z..... dżemorem :P :P

    ReplyDelete
  5. Marta, dzięki za komentarz! Ja jadłam już w bardzo wielu francuskich domach, ale na takie atrakcje nigdy nie trafiłam :D Właśnie, zapomniałam napisać o grzankach, które często je się na śniadanie.

    ReplyDelete
  6. Pentoxyfilina, "dżemor" - padłam! :D :D A co do croissantów to się zgadzam- nigdzie nie jadłam lepszych!

    ReplyDelete
  7. Dymku, ja bym długo na takich śniadaniach nie pociągnęła... ;) (Tomasz mówi właśnie, że byłby zachwycony jedząc co dzień coś słodkiego na śniadanie :P) Przecież tym się nie da najeść! Dla mnie śniadanie to normalne NIE SŁODKIE pieczywo plus wędliny/nabiał - naprawdę na palcach 1. ręki mogłabym wyliczyć sytuacje, w których zjadłam rano coś słodkiego, np. bułkę z powidłami :P No i do tego przede wszystkim HERBATA :D Zawsze podziwiałam ludzi, którzy od rana piją sok pomarańczowy (mi by chyba skręciło żołądek...). Dlatego w zasadzie jedyne co mi nie pasuje we Francji to to, że jadąc tam trzeba się liczyć z tym, że nic 'normalnego' na śniadanie się nie dostanie :P W Brukseli było już trochę lepiej, poza rogalikami i dżemem dawali też inne rzeczy :)
    Sztucz

    ReplyDelete
  8. Sztucz, dzięki za komentarz! Ja też właśnie mam z tym problem- w Polsce w ogóle nie jem jasnego pieczywa, uważam, ze ono w ogóle nie syci.. Jednak na pocieszenie dodam, że we Francji czas od śniadania do obiadu nie jest zbyt długi. Aha, no i jeszcze jedno: wszystko zależy od miejsca, w którym śpisz (i jesz śniadania),bo coraz częściej i we Francji można trafić na szwedzki stół.

    ReplyDelete
  9. Trafiłam tu dzisiaj, ale będę zaglądać. Jak znajdę więcej wolnego czasu to nadrobię resztę postów. Pozdrawiam z Prowansji:)

    ReplyDelete
  10. Dziękuję za wizytę :) Bardzo lubię Prowansję, fajnie, że o niej piszesz!

    ReplyDelete
  11. w tym roku mój chłopak, Bretończyk, spędził Wielkanoc ze mną u moich rodziców, był "przerażony" obfitością śniadania wielkanocnego..."jak to? biała kiełbasa, zupa (żurek) tak z samego rana??!!" choć bardzo lubi nasz polski żurek, to niekoniecznie na śniadanie ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zupa na śniadnie to dla Francuzów musi być prawdziwy hardkor! :D

      Delete
    2. Hmm, to o której był ten żur? My to mamy śniadanie dopiero około 11.30 więc dla nich jest to już teoretycznie pora luch-u ;)

      Delete
  12. jeśli chodzi o francuskie śniadania...ich prostota akurat mi pasuje - świeża bagietka z boulangerie, świeże croissanty, konfitura Bonne Maman;-)jak mieszkałam pod Paryżem oszalałam na punkcie "des chouquettes";-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Olivier mnie właśnie wyśmiał, że nie próbowałam jeszcze chouquettes ;)) Dzięki Tobie pewnie niedługo się skuszę :)

      Delete
  13. Ja to będę miała ubaw jak pojadę do Francji... wegetarianka i to jeszcze bezglutenowiec... ;)

    ReplyDelete
  14. Alez to wszystko pysznie wygląda, ja niestety lubie duze śniadanie i nie badzo moge sobie wyobrazic jak kawa z grzankami :) miałaby mnie trzymac do obiadu. I podobnie jak Ty lubie zróznicowane jedzenie, zdecydowanie brakowałoby mi kolorowych kanapek złozonych z wazyw i białego sera.

    ReplyDelete
  15. Lubię skonsumować od czasu do czasu croissant-a albo pain au chocolat, ale doszłam niedawno do wniosku, że to jedzenie gotowych viennoisseries to był rodzaj mojego lenistwa. No i do tego dochodzi fakt, że niekoniecznie "zdrowo" jest jeść codziennie śniadanie "na słodko". Nie jestem zwolenniczką w ogóle francuskiego systemu rozkładania posiłków: malutka przekąska rano, potem zaraz dokładnie w południe obiad i samym wieczorem obfita kolacja na ciepło. Jak mam tylko okazję np. w weekend wolę zjeść na śniadanie jajecznicę i warzywa z grzanką a obiad około 15-tej polskim zwyczajem. Wieczorem zdrowiej jest też zjeść coś lżejszego jak np. sałaŧkę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się z Tobą, też uważam, że to nienajlepsze rozwiązanie, zwłaszcza obfite kolacje i symboliczne śniadanie codziennie na słodko. Pracując we Francji siłą rzeczy musimy się jednak dostosować do ich rytmu jedzenia, bo jak tu w dni powszednie zrobić sobie przerwę na 15 na obiad? ;) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Delete
  16. Ja ciagle ( pol roku ) sie ńie moge przekonać do słodkich śniadań ( wyjątkiem sa croissant z nadzieniem migdałowym ;)
    Innym problemem dla mnie jest tez zbyt długa przerwa miedzy obiadem a kolacja. 8-9 godzin jak dla mnie to zdecydowanie za duzo tymbardziej ze kolacje sa tu bardziej obfite niz te do ktorych byłam przyzwyczajona. Moze sie jeszcze przestawie ;)

    ReplyDelete