Podano do stołu! / A table!


Langoustines (langusty): jeden z bretońskch świątecznych rarytasów.
Nie zapomnę, jak koleżanka z liceum opowiedziała mi, że była niezwykle zdziwiona, gdy na wymianie we Francji na kolację podano im…pomidory. I nic więcej. Trzeba więc było nadrobić to naprawdę sporą ich porcją. Z tym, że, jak się później okazało, był to tylko wstęp do posiłku, po którym nastąpiło mnóstwo kolejnych dań, na które ona nie miała już miejsca… Potraktujcie to jako przestrogę i nie wyjeżdżajcie do Francji bez przeczytania tego artykułu! ;)


Je n’oublierai pas l’anecdote qu’une copine du lycée m’a racontée. Lors de l’échange scolaire en France, elle a été très étonnée que les hôtes n’aient servi que des tomates le soir. Elle a essayé de remplir le ventre avec une bonne dose de ce plat un peu bizarre. Mais, comme il s’est avéré un peu plus tard, ce n’était que le début du repas et elle n’avait plus très faim pour manger tout ce qui a suivi...Ce qui montre qu’il vaut mieux connaître au moins un peu les coutumes locales avant de passer à table !
Od razu zaznaczam, że co dzień nie je się aż tak rozbudowanych posiłków, ale od święta czy na wakacjach- owszem. Francuzi uwielbiają przesiadywać przy stole, więc jeśli uczycie się francuskiego, słownictwo kulinarne powinno być Waszym priorytetem. Dzięki temu będziecie mogli uczestniczyć w połowie rozmów w trakcie dnia oraz w 80% rozmów przy stole. Może trochę przesadzam, ale tylko trochę! Jeśli zaś jedzenie traktujecie raczej obojętnie i posiłki chcecie po prostu zjeść jak najszybciej, Wasi francuscy gospodarze będą niepocieszeni…We Francji jedzenie jest bardzo ważnym elementem kultury i poznawania kraju, co mnie osobiście bardzo odpowiada (chociaż i mnie czas niekiedy dłuży się przy stole). Ale do rzeczy! Poszczególne etapy będą ilustrować zdjęcia, które wykonałam podczas obiadu u teściowej w Niedzielę Wielkanocną – zwykle nie wyciągam aparatu w domu przed każdym daniem, choć może na potrzeby bloga powinnam zacząć! ;) Gwoli wyjaśnienia- pod spodem zamieszczam zdjęcie pierogów, dlatego że we francuskiej wersji tekstu opisuję polskie zwyczaje – niech więc będzie choć jedno tradycyjne danie.

En effet, on mange de manière très différente en France et en Pologne. Le but de cet article est d’expliquer toutes les parties du repas français aux lecteurs polonais (car pour nous, leur nombre est impressionnant !) en illustrant le texte avec des photos que j’ai prises le dimanche de Pâques. Mais, comme vous connaissez bien le sujet, je vais plutôt vous dévoiler ce qui peut vous surprendre en Pologne : le nombre de repas dans la journée. J’espère que cela vous servira bientôt ! Ci-dessous, la photo d’un des plats traditionels polonais : « pierogi », une sorte de ravioli qu’on peut manger avec de la farce salée (comme ici) ou sucrée.
"Pierogi ruskie", un des plats traditionels polonais.
Zaczynamy od apéritif (w skrócie apéro), czyli toastu. Do wyboru są często porto (portugalskie słodkie wino), muscat (białe, słodkie francuskie wino), kir (białe wino z dodatkiem odrobiny syropu, najczęściej z czarnej porzeczki: cassis lub jeżyny: mûre) lub po prostu szklanka piwa, whisky lub pastis- bardzo specyficznego trunku anyżowego z południa Francji (moja reakcja po pierwszym łyku: pycha!, drugi łyk: ale mnie mdli, przepraszam, ale nie dam rady wypić więcej!), tak więc: dla każdego coś miłego. W Bretanii możecie się spotkać z kir breton, w którym zamiast białego wina jest cidre (cydr, czyli alkohol z jabłek). Do napoju podaje się drobne przekąski: krakersy, chipsy, oliwki, pomidorki koktajlowe, suchą kiełbasę w plasterkach itp. W niedzielę była to właśnie kiełbasa w plasterkach oraz canapés, czyli malutkie tosty posmarowane rillettes- czymś w rodzaju naszego smalcu, w którym jest jednak dużo więcej mięsa.

Je pense qu’Olivier a bien résumé nos coutumes alimentaires: „En Pologne, on mange tout le temps!”. Il faut que vous sachiez que les repas et leurs horaires sont beaucoup plus variables et flexibles qu’en France. On mange souvent et par petites doses, ce qui pour les Français évoque le grignotage. Je vous ai déjà expliqué le petit-déjuener salé et qu’est-ce qui vient ensuite ? Pour tenir jusqu’au déjéuner souvent tardif, on est obligé de manger quelque chose avant (entre 10 et 12h à peu près) ça peut être un sandwich, un fruit... un petit repas appelé « le deuxième petit déjeuner » qui ressemble un peu à ce qu’on mange le matin.


Po toaście siadamy do stołu, na którym jest już chleb (a w Bretanii zawsze do niego masło) i nadchodzi czas na przystawkę, czyli entrée. To mogą być naprawdę przeróżne małe dania. Czasem ciasto francuskie zapieczone z czymś w środku, często jakieś warzywa lub surówka- często warzywa je się właśnie na przystawkę, oddzielając je od dania dania głównego – plat principal (czyli najczęściej mięsa lub ryby serwowanego w towarzystwie węglowodanów: ziemniaków, frytek, ryżu itp.) My na przystawkę jedliśmy przegrzebki (coquilles Saint Jaques) - które we Francji je się często na większe okazje – zapieczone z pysznym sosem, to jeden ze specjałów mojej teściowej. Na danie główne był indyk z domowymi frytkami, a do niego fasolka szparagowa (we Francji uznaje się wyższość zielonej nad żółtą, nie wiem, czemu) i pieczarki. Zwyczajem, który może Was zaskoczyć jest to, że danie główne zagryza się chlebem, a potem kawałek bagietki macza się w resztkach sosu, tak, żeby wszystko zjeść do samego końca. Wynika to między innymi z tego, że Francuzi mają obsesją na temat niemarnowania jedzenia (w tym sosu, który stanowi dla nich część dania), dzieci uczone są od dzieciństwa, że muszą zjeść wszystko, co sobie nałożyły na talerz. U nas podawanie węglowodanów z chlebem jest co najmniej dziwne- nigdy nie zapomną miny kelnerki, gdy poprosiłam ją o chleb do zamówionego przez Oliviera… makaronu.


Ensuite, à 'midi' (mais ce n’est jamais vraiment à midi, je vous expliquerai cela plus en détail dans un billet séparé concernant les horaires), on prend un seul plat, avec tout en même temps sur l’assiette: de la viande (ou du poisson, mais beaucoup moins souvent), des féculents et des légumes. Et... c’est tout ! A la rigueur, si vous tenez absolument à avoir deux plats, ce sera une soupe en entrée, surtout l’hiver (oui, on sert la soupe au moment du déjeuner, pas le soir !). Mais, attention, les soupes polonaises sont très consistantes : vous y trouverez de la viande, des pommes de terre, des morceaux de légumes... avec tout cela, on cale vite et on n’est même pas sûr d’avoir de la place pour le plat de résistance ! Différence suivante : il n’y a pas de pain comme accompagnement de repas. Cette coutume française surprend beaucoup les Polonais : le fait de manger des féculents avec du pain leur semble bizarre. Je n’oublierai jamais l’expression de visage de la serveuse en Pologne quand je lui ai demandé du pain pour le plat de pâtes que mon chéri avait commandé... D’ailleurs, évitez de saucer l’assiette, cela peut être considéré comme impoli ! Côté boisson, c’est du thé, du jus de fruits ou de l’eau. Impensable de boire de l’alcool pendant la pause ! Contrairement aux apparences, on consomme très peu d’alcool au quotidien. C’est réservé pour les soirées et les fêtes.


Po daniu głównym czas na sery: fromages. Zazwyczaj jest ich kilka na talerzu do wyboru, kroimy kawałek tego, który nas interesuje (lub który najmniej intensywnie pachnie ;) ) i jemy w towarzystwie chleba i zielonej sałaty z sosem vinaigrette. Na pewno wiecie, że sery we Francji to temat-rzeka, każdy region ma sery, z których słynie i dla miłośników nabiału to prawdziwy raj. Ja staram się próbować za każdym razem, gdy któregoś nie znam i zazwyczaj daję radę, chyba tylko ze dwa razy miałam problem ze względu na zapach…


Il y a des personnes qui prennent leur dessert juste après le déjeuner, mais en général, cela arrive quelques heures plus tard, lors du goûter.. On prend un café ou un thé accompagné des gâteaux ou des chocolats. Il arrive qu’on mange un yaourt ou un fruit à ce moment-là : je dirais que c’est comme le dessert en France, sauf qu’il est déplacé dans le temps.

Następnie pora na deser- na co dzień jest to często owoc, jogurt, kawałek czekolady lub ciastko. Po wielkanocnym obiedzie zjedliśmy pierwsze tegoroczne truskawki (w dodatku lokalne, z Plougastel w Bretanii, z tym że oczywiście wyhodowane w szklarni) z rewelacyjną domową bitą śmietaną. Byłam mile zaskoczona, bo truskawki smakowały jak te letnie- były słodkie i naprawdę pyszne. Teściowa wyjątkowo zrezygnowała w tym roku z ciasta, myślę, że nasze żołądki były jej wdzięczne!


En ce qui concerne le repas du soir, il est généralement plus léger que celui que l’on prend en France. Cela est dû entre autre au fait qu’il y a des personnes pour lesquelles le déjeuner et le dîner sont peu espacés : essayez d’imaginer le déjeuner à 16h-17h (je sais que c’est inconcevable pour les Français ;) ) et le dîner à 19h-20h : on n’a plus très faim le soir. On ne cuisine pas vraiment, en se contentant de quelques tartines (encore ! on est de gros consommateurs de pain...), d’un peu de légumes, d’une salade mixte. C’est aussi pour cela qu’on a  faim le matin, car on se réveille le ventre vide.  Par contre, si vous êtes invités à dîner en Pologne, ce sera la fête et la table sera pleine à craquer ! Il y aura plusieurs plats au choix, servis en même temps : c’est pour cela que ma copine du lycée mentionnée au début de l’article a cru que les tomates constituaient tout le repas, car elle n’a pas prévu que les plats pourraient se succéder !

Myślicie, że tak oto dobrnęliśmy do końca? O nie! Teraz czas na kawę/ herbatę/ digestif – ostatnia pozycja to mocny alkohol na trawienie. A napój podaje się razem z czekoladą lub ciasteczkami… I tak oto dobrnęliśmy do końca… teraz pewnie rozumiecie, dlaczego Francuzi nie podjadają miedzy posiłkami. Po tak obfitym obiedzie naprawdę nie jest się głodnym aż do kolacji… Kolacji, która, uwaga, uwaga, może składać się z takiej samej ilości dań, co obiad, czyli jedynych… sześciu! ;) To nie żarty, kolacja jest właściwie drugim obiadem, na który też gotuje się jakieś danie i je się porządny, kilkuczęściowy posiłek. Mam wrażenie, że to, co my zjadamy w trakcie wielu małych posiłków w ciągu dnia, Francuzi kumulują (z nawiązką?) w swoich trzech posiłkach. Jestem bardzo ciekawa Waszych wrażeń: czy coś z opisywanych zwyczajów Was zaskoczyło? Co chcielibyście wiedzieć o francuskiej kuchni i posiłkach? (bo temat jest baaaardzo obszerny) Jakie macie kulinarne wspomnienia z Francji? Czekam na Wasze reakcje!

En résumé, on prend souvent quatre, cinq repas dans la journée et il y a des personnes qui grignottent encore plus. On mange quand on a faim et quand on a le temps pour manger (car parfois, ce n’est pas évident de le trouver !)- c’est pour cela que dans les restaurants il y a le service continu- l’attitude totalement différente de celle des Français. Mais, en fin de compte, je crois que tout ce qu’on consomme dans la journée est cumulé en France sous forme de trois repas. Je suis très curieuse de vos impressions : trouvez-vous cela surprenant ou pas trop ? Avez-vous déjà une expérience des repas polonais ?

Komentarze / Commentaires

  1. Kasiu, wszystko super interesujące, a jako, że uwielbiam jeść to pewnie czułabym się tam w raju przy tym 6 daniowym obiedzie :D! Pozdrowienia!

    ReplyDelete
  2. Oooo, ten post się mi o wiele bardziej podoba - chociaż chyba nawet ja miałabym problemy z pomieszczeniem sześciu (!!!) dań...
    Jakim cudem przy takim odżywianiu (słodkie śniadania plus gigantyczne obiady i kolacje) Francuzi są tacy chudzi?! A może to tylko stereotyp? ;)
    Sztucz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Piją bardzo dużo wody i prawie wcale słodkich napojów. Słodkie napoje blokują enzymy trawiące tłuszcz, natomiast woda dodatkowo je stymuluje.

      Delete
  3. Sztucz, ha, czekałam na to pytanie, byłam pewna, ze padnie! ;) Zaczęłam Ci odpowiadać i wyszedł mi tak długi komentarz, że postanowiłam napisać o tym posta! dzięki za inspirację ;)

    ReplyDelete
  4. o, jak ja bym wsunela taka muszelke, tzn, jej zawartosc:)

    ReplyDelete
  5. Ja z moich obiadów domowych w Szampanii pamiętam, że ostatnie danie (czyli kawa) była podawana oddzielnie od deseru. Tzn. po daniu głównym podawane były sery, kawa i dopiero kiedy każdy wypił lub prawie skończył swoją porcję kawy był czas na podanie deseru. Tam akurat była to tarta (owocowa lub bardziej słodko-serowa - do końca nie wiem z czego składała się ta druga), mus jabłkowy lub galaretko-budyń (gospodyni robiła 3 smaki: pistacjowy, czekoladowy i waniliowy). W porównaniu do polskich wyrobów cukierniczych deser jest znacznie mniej słodki.
    Poza tym pamiętam, że ja jako niespecjalna wielbicielka kawy miałam właśnie po serach problem. Zaraz za serami ze stołu znikało wino i woda, więc jeśli nie zadbałam o uzupełnienie szklaneczki odpowiednio wcześniej, to czas kawy i deseru miałam "na sucho".
    Bardzo dobry tekst, wiele wyjaśni Polakom, a także wersja francuska Francuzom. Kiedy francuska młodzież przyjeżdża do Polski na erasmusa, to jedno z pierwszych pytań jakie pada to: O której jadamy? Zwykle mam z tym pytaniem problem, bo tu każdy je inaczej, w każdym domu są inne zasady, i faktycznie można odnieść wrażenie, że w Polsce je się non-stop :)
    Największy kulinarny szok dla Francuzki? Że na śniadanie zjadłam sałatkę (dla uściślenia z sałaty, kilku dodatków i sosu). Była tym tak podekscytowana, że ze swoją koleżanką na ten temat poświęciła spokojnie z godzinę, większość czasu dziwiąc się i krzywiąc (Jak można jeść COŚ TAKIEGO na śniadanie?!) :)

    ReplyDelete
  6. Wielkie dzięki za tak obszerny komentarz i podzielenie się Twoimi doświadczeniami! Wiesz, to ciekawe, bo ja zawsze spotykałam się za kawą na samym końcu, po deserze, a jak podawana jest z dodatkiem, to się z tego prawie dwa desery robią. A to, że sałatka na śniadanie tak zszokowała Francuzkę (i że był to temat dnia:D), wcale mnie nie dziwi! Polacy we Francji za to nie mogą się nadziwić, jak można codziennie jeść słodkie i takie same śniadania: co kraj, to obyczaj!
    Pozdrawiam Cię ciepło:)

    ReplyDelete
  7. mam takie samo odczucie jeśli chodzi o déjeuner i diner we Francji...w maju byliśmy z wizytą u rodziny mojego chłopaka w Bourg-en-Bressse. Przyzwyczajona raczej do spożywania kilku posiłków w ciągu dnia(zasada: mniej a częściej;-) to po 4 dniach spędzonych we Francji mój żołądek potrzebował tygodnia, żeby wrócić do "codzienności";-) Pamiętam z mojego pierwszego wyjazdu do Francji (akurat było to całkiem niedaleko- w Lyonie) nie mogłam przyzwyczaić się do ich powolnego spożywania kolejnych dań...z racji, że szybko pochłaniałam przystawkę, danie główne, itd., nie mówiąc jeszcze dobrze po francusku, nudziłam się przy stole między kolejnymi "etapami"...teraz już sobie z tym radzę;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktycznie często trwa to dość długo. Stąd ważne, by zająć strategiczne miejsce przy stole ;))

      Delete
  8. Ser i tarletki <3

    ReplyDelete
  9. Bonsoir, Très bien fait votre blog. Je suis moi même Breton de Lambezellec près de Brest dans le pen ar bed.
    Juste une réflexion : Il faut vraiment être 100% Français pour manger des pates avec du pain, c'est une faute de goût. ;)
    Continuez vous avez encore beaucoup de choses à découvrir dans notre province.

    ReplyDelete