Aż
chciałoby się napisać: chciałam dobrze, wyszło jak zawsze. Przed
wyjazdem na urlop przygotowałam sobie zdjęcia do kilku nowych
postów (zamiast spokojnie się pakować) i bardzo chciałam
regularnie publikować wpisy w lipcu. Jak już dotarłam na Teneryfę,
sama siebie zganiłam w duchu za te plany: przecież nie spędzę
wakacji przed komputerem! Stąd też rzadsze publikacje, ale wierzę,
że mnie zrozumiecie. Mój wyjazd powoli dobiega końca, wracam dziś
więc myślami do Bretanii, do mojej ukochanej wyspy Ouessant, którą
– jak sądzę po Waszych reakcjach – polubiliście tak jak ja.
Oprócz skał spowitych mgłą, fotografowałam podczas mojego
spaceru kamienne domy i niebieskie detale.
J'avais
vraiment de bonnes intentions: avant mon départ
en vacances, j'avais tout anticipé. Plutôt que de préparer
tranquillement mes affaires, je m'occupais des photos pour les
articles suivants, car je souhaitais écrire régulièrement en
juillet. En arrivant sur Ténérife, j'ai vite changé d'avis: je me
voyais mal passer mes vacances devant l'écran, d'où les
publications plus rares, mais je compte sur votre compréhension. Mon
congé arrivant à sa fin, j'ai repense à la Bretagne, à l'Ile
d'Ouessant à laquelle je suis très attachée et je crois que vous
l'aimez aussi, en me basant sur vos réactions à mon premier billet de cet endroit. A part les rochers dans la brume, j'ai photographié
ce jour-ci les jolies maisons en pierre et mes détails bleus
favoris.
Gdy
teraz przeglądam te zdjęcia, odczuwam mimowolne wrażenie chłodu,
jednak nic bardziej mylnego: pamiętam, że tamtego dnia powietrze
było ciężkie i duszne. Czasem przeklinam w duchu bretoński wiatr,
chciałabym od niego odpocząć. Jednak gdy go rzeczywiście nie ma,
od razu mi go dotkliwie brakuje – tutaj powietrze musi wirować,
pachnieć oceanem, orzeźwiać.
En
feuilletant ces photos maintenant, je ressens sans le vouloir une
sensation de fraîcheur, mais
c'est trompeur: je me rappelle très bien combien il faisait lourd ce
jour-ci. J'avoue que parfois j'en ai marre du vent en Bretagne (en
habitant à la côte, j'en ai une bonne dose quotidienne), j'aimerais
un peu de répit. Paradoxe: dès que le vent disparaît le temps d'un
jour, il me manque instantanément. Il faut du mouvement de l'air en
Bretagne, de la fraîcheur marine qui vivifie...
Bez
dalszych opisów zapraszam Was na dalszą część wirtualnego
spaceru po tej pięknej, nieco tajemniczej wyspie.
Sans
plus de descriptions, je vous laisse continuer la balade virtuelle
sur cette île si belle et
un peu mystérieuse.
Trochę kontrastu do słonecznej i gorącej Teneryfy:-) Urlop jest po to żeby odpoczywać a nie siedzieć przed kompem. A jak się trochę stęsknimy za wpisami i oczywiście za Twoimi niesamowitymi zdjęciami, to będą się nam jeszcze bardziej podobały:-)
ReplyDeleteDziękuję bardzo za miłe słowa i zrozumienie! ;)
DeleteMon conge arrivant a son fin ou a sa fin ? :)
ReplyDeleteOups! J'ai écrit ce billet à 7h du matin, je n'étais pas très réveillée je crois. :) Et puis je parle espagnol plus que français depuis deux semaines, ça n'aide pas non plus! ;)
DeleteCette brume amène un côté vraiment très mystérieux à l'île!
ReplyDeleteOpisy w połączeniu ze zdjęciami oddają tak klimat tego miejsca, że człowiek czuje się jak by tam był. :)
ReplyDeletePozdrawiam
Très belles photos ! :)
ReplyDeleteLe vent, c'est la raison que je ne veux pas habiter sur la côte... mais je viens d'une région très venteuse (plate et sans arbres) et je n'habite pas sur la côte, donc pour moi la Bretagne est un endroit calme. Quand mes parents viennent me voir, ils disent toujours « Il ne fait pas de vent ! C'est toujours si calme ? » (mais ils sont en Bretagne en été et ne voient pas les tempêtes d'hiver).
Piękne, klimatyczne zdjęcia, a ten niebieski kolor chyba bardzo bretoński. Uściski :*
ReplyDeleteAleż sielsko i cudnie! Ale czekam na relacje z Teneryfy. I na Ciebie czekam!
ReplyDeleteBardzo dobrze, że zrobiłaś sobie detox od pracy (tzn. blogowania ;) ). Należy Ci się :) A zdjęcia piękne, bardzo klimatyczne. Rzeczywiście miałam wrażenie chłodu, jak w bardzo wczesny poranek ;)
ReplyDelete