Po
intensywnym lipcu, sierpień był dla mnie dużo spokojniejszy: byłam
w Bretanii, pracowałam (okazuje się, że jest sporo osób,
które kontynuują naukę francuskiego latem lub nawet zapisują się
właśnie na wakacyjny kurs), a pogoda w kratkę sprawiła, że
czułam się, jakby jesień była tuż za rogiem. Pokażę Wam jednak
za pomocą kilku chwil zatrzymanych w kadrze, jak starałam się
dodać odrobinę wakacyjnej beztroski do pracowitej codzienności.
Après
le mois de juillet bien chargé, le mois d’août a été beaucoup
plus calme pour moi. Je suis restée en Bretagne et j’ai travaillé.
Malgré le temps pas plus estival que cela et qui nous a fait sentir
la proximité de l’automne, j’ai essayé de rajouter encore un
petit air de vacances à mes journées. Je vous montrerai à
travers les photos suivantes quelques beaux moments vécus en août.
Na
początku miesiąca miałam przyjemność spędzić cały dzień z
moimi czytelnikami: dwiema niezwykle sympatycznymi rodzinami.
Wymieniliśmy wcześniej kilka myśli, ale poznaliśmy się dopiero
tego dnia. Na szczęście dopisała nam pogoda i zwiedziliśmy kilka
pięknych miejsc. Zaczęliśmy od Pleyben (na zdjęciu powyżej), na
przykładzie którego mogłam pokazać, na czym polega wyjątkowość
bretońskich enclos paroissiaux, czyli zespołów
parafialnych.
Au
début du mois, j’ai eu le plaisir de passer toute une journée
avec deux familles polonaises. C’étaient des lecteurs du blog, on
a échangé des mails, mais on s’est rencontrés en vrai seulement
ce jour-là. J’ai trouvé cette expérience géniale. Il a fait
très beau ce jour-ci, on a donc pu bien en profiter et visiter
plusieurs endroits, en commençant par Pleyben (la photo ci-dessus),
où je leur ai expliqué la spécificité des enclos paroissiaux. Je
serais curieuse de savoir si vous en avez déjà entendu parler ?
Potem
pojechaliśmy do Quimper: po pysznym obiedzie w Le Bistro à lire
(pamiętacie opis tej knajpki, gdzie wśród książek o podróżach
można zjeść lunch lub wypić kawę?), wybraliśmy się na
zwiedzanie z przewodnikiem fajansowni Henriot-Quimper. Po
zeszłorocznej pracy w wytwórni doskonale ją znam i chętnie
przyprowadzam tam moich polskich gości, którzy zgodzie twierdzą,
że warto zobaczyć proces powstawania ceramiki na własne oczy.
Ensuite,
direction Quimper. Après le déjeuner au Bistro à lire (vous
rappelez-vous du billet que je lui ai consacré?), on est allés
visiter la faïencerie Heriot-Quimper. Pour moi, c’est un
incontournable lorsqu’on se balade dans la région et je la fais
découvrir à des amis polonais avec un grand plaisir. En plus, cela
me rappele de bons moments de l’été 2014 où j’y ai
travaillé comme guide.
Następnie
udaliśmy się do Douarnenez, gdzie również swego czasu pracowałam.
Na zdjęciu powyżej widzicie Wyspę Tristana – więcej o tym
ciekawym miejscu przeczytacie tutaj.
Ensuite,
nous sommes allés vers Douarnenez où j’ai également eu
l’occasion de travailler. Sur la photo ci-dessus, on aperçoit
l’Ile Tristan, un endroit intriguant dont j’ai parlé plus en
détail ici.
Gwoździem
programu było zwiedzanie Le Port-Musée: sporego muzeum poświęconego
statkom, składającego się z części zewnętrznej (czterech
statków przycumowanych w porcie) oraz wewnętrznej: dużych sal z
wieloma intrygującymi eksponatami. Dzieci były zachwycone, dorośli
też, a i dla mnie była to atrakcja, bowiem wcześniej miałam tylko
okazję zwiedzić tylko statki w porcie należące do muzeum. Bardzo
polecam Wam to miejsce w czasie wizyty w Bretanii.
Voilà
le clou de notre passage à Douarnenez: la visite au Port-Musée, un
endroit vraiment intéressent composé de deux parties, intérieure
et extérieure. Les enfants ont adoré la visite de quatre bateaux
amarrés au quai, les adultes aussi, et la partie intérieure nous a
captivés tout autant. Moi y compris, puisque je découvrais
l’intérieur en même temps qu’eux. Je vous recommende vivement
ce musée lors de votre passage dans les environs.
Zwieńczeniem
udanego czasu w Douarnenez były pyszne lody w lokalu Le Bris Glace
tuż za muzeum. Jest to nowe miejsce, otwarte kilak miesięcy temu-
pomysł trafiony w dziesiątkę moim zdaniem, bardzo brakowało tam
lodziarni. Urzekła mnie lampa nawiązująca do wszechobecnych w
miejscowości sardynek – połów i przetwórstwo tych ryb były
przez lata głównym zajęciem większości mieszkańców.
Cerise
sur le gâteau: de très bonnes glaces chez un glacier artisanal, Le
Bris Glace, juste derrière le Port-Musée. Il est ouvert seulement
depuis quelques mois et je trouve que c’est une excellente idée,
car il manquait des glaciers dans la ville, surtout dans cet
emplacement. J’ai bien aimé la lampe composée des sardines,
l’emblème de la ville.
Wieczorem
zajrzeliśmy jeszcze do Locronan- miasteczka, którego urokowi trudno
się oprzeć, zwłaszcza latem, gdy dodatkowej urody dodają mu
kwitnące, ogromne krzewy intensywnie kolorowych hortensji. Zresztą,
najlepiej oceńcie to sami po notce, którą opublikowałam na blogu.
Le
soir, on a fait encore un tour à Locronan, un village dont le charme
est irrésistible, surtout en été, quand les massifs d’
hortensias sont en fleurs ! D’ailleurs, je vous laisse le
juger par vous-mêmes à partir de mon billet sur le sujet.
Z żalem
rozstawałam się z czytelnikami pod koniec dnia, ale kilka dni
później miałam okazję jeszcze raz zobaczyć się z jedną z
rodzin. Ty razem udaliśmy się wspólnie na przylądek La Pointe
Saint-Mathieu i razem z nimi weszłam po raz pierwszy na latarnię
morską, by podziwiać dobrze znaną mi okolicę z innej perspektywy.
J’étais
un peu triste de devoir quitter mes lecteurs à la fin de la journée,
mais quelques jours plus tard, j’ai eu l’occasion de revoir l’une
de deux familles. On est partis ensemble à la Pointe Saint-Mathieu
et c’est avec eux que je suis montée pour la première fois en
haut du phare pour admirer d’une autre perspective les vues que je
connais bien.
Udało
mi się też zobaczyć się z inną czytelniczką, przemiłą Jolą
z Warszawy i z jej wesołą rodzinką. Odwiedziłam Jolę na
kempingu w Mousterlin, na którym się zatrzymali. Pogadałyśmy
w pięknych okolicznościach przyrody: siedząc na plaży
z widokiem na archipelag Les Glénan. Poleciłam Joli wyprawę
na te wyspy i wiem, że kilka dni później rzeczywiście popłynęli
tam całą rodziną i że byli zadowoleni.
J’ai
pu voir aussi une autre lectrice, Jola de Varsovie, qui est venue en
Bretagne avec sa famille. On s’est rencontrées au camping de
Mousterlin où cette joyeuse troupe est restée pour les vacances. On
a pu échanger toutes les deux sur une plage avec une belle vue sur
l’archipel des Glénan. J’ai leur ai conseillé d’y aller et je
sais qu’ils l’ont fait et qu’ils étaient contents. Tant
mieux !
Następną
atrakcją miesiąca była wyprawa w gronie znajomych na malowniczą
wyspę Sein, gdzie spędziliśmy wspaniały, bardzo relaksujący
letni dzień. Po wycieczce napisałam wpis o tym, jak zorganizować wyjazd na bretońską wyspę, aby odbyło się to sprawnie,
przyjemnie i bez problemów.
Une
autre belle journée estivale était celle qu’on a passée sur
l’Ile de Sein. La météo était plus que favorable, on a donc
vraiment apprécié la balade. Après
notre tour, j'ai écrit
un petit guide pratique, censé vous aider dans l'organisation d'une
escapade ilienne.
Na
jednej z plaż podczas odpływu wypatrzyłam taki niecodzienny
widok...
J’ai
adoré voir la petite princesce, bien occupée à marée basse sur
l'une des plages...
Dodatkową
atrakcją była możliwość zobaczenia tego dnia, właśnie z wyspy,
statku L’Hermione na pełnym morzu. W sierpniu było o nim głośno
w całej Bretanii. Ten imponujący okręt to replika statku markiza
La Fayette. Niedawno okręt wrócił do Brestu z podróży po
Stanach, gdzie wzbudził ogromne zainteresowanie i przez tydzień
można było go teraz zwiedzać w porcie w Bretanii. My się nie
wybraliśmy, bo odstraszały nas tłumy chętnych, ale moja koleżanka
widziała go z bliska kilka razy i poświęciła L’Hermione cały
artykuł – po więcej zdjęć i opisów zapraszam więc do Anaïs z bloga Madame Ordinaire.
On
a bien choisi le jour de notre escapade, car étant sur l’île, on
a pu admirer L’Hermione qui avait quitté la rade de Brest ce
jour-là. Ce bateau, dont on n’a pas arrêté d’entendre parler
au mois d’août, surtout à Brest, était vraiment beau et
impressionnant à voir. Nous ne sommes pas allés le visiter sur le
quai (on a du mal avec les foules...), mais une de mes copines l’a
fait et je vous recommande vivement son article. Rendez-vous chez Anaïs du blog Madame Ordinaire!
Wracając
z wyspy, zatrzymaliśmy się na kolację w Douarnenez – rzuciliśmy
okiem na port i poszliśmy do restauracji. Większość
zdecydowała się na naleśniki, ja miałam jednak chęć na lokalny
specjał : grillowanie sardynki.
En
rentrant de l’île, on s’est arrêtés à Douarnenez pour dîner
ensemble. On a choisi un resto-crêperie pas loin du Port du Rosmeur.
Tout le monde a opté pour les crêpes, sauf moi qui avais envie de
goûter les sardines grillés, la spécialité locale, et je n’ai
pas regretté mon choix !
Przedostatnią
sobotę wakacji spędziłam u koleżanki w Landerneau- zapraszam na post poświęcony tej miejscowości, w której dużą atrakcją jest
mieszkalny most. Świetnym zakończeniem udanego dnia był darmowy
koncert na świeżym powietrzu w ramach Apéro Jazz –
cyklu koncertów organizowanych przez pub Le Réveil Matin. Świetny
pomysł!
L’avant-dernier samedi du mois d’août, je suis partie chez une copine à
Landerneau. Si vous avez manqué l’article consacré à cette ville, je vous le rappelle, car le pont habité et certains hôtels
particuliers du centre-ville méritent vraiment un coup d’œil. Le
soir, on a profité d’un concert très sympa organisé par le pub
Le Réveil Matin dans le cadre de leurs ‘Apéros Jazz’. L’idée
m’a bien plu !
W
niedzielę wraz z mężem zwiedzałam okolice Landerneau: nareszcie
udało mi się zobaczyć dwa wspaniałe kościoły (a właściwie
enclos paroissaux, o których wspominałam wcześniej) w La
Roche-Maurice i w La Martyre, o których usłyszałam po raz pierwszy
kilka lat temu. Olivier świetnie je zna, bardzo doceniłam więc
towarzystwo mojego osobistego przewodnika.
Dimanche,
j’ai visité les environs de Landerneau avec mon mari. J’ai enfin
pu voir les deux superbes enclos dont j’ai tant entendu parler :
celui de La Roche-Maurice et de La Martyre. Olivier les connaît très
bien, j’étais donc heureuse d’avoir un guide privé à mes
côtés.
Poza
architekturą sakralną, podziwiałam zamek w La Roche oraz piękne
detale.
Hormis
les églises, j’ai admiré le château de La Roche et de beaux
détails.
I
jeszcze kilka ujęć z La Martyce:
Voici
quelques images supplémentaires de La Martyre:
W
ostatnich dniach sierpnia uczestniczyłam w spotkaniu fotograficznym
w mojej miejscowości, organizowanym przez biuro informacji
turystycznej z fotografem Nico Le Menem. Było to ciekawe i
inspirujące doświadczenie.
Fin
août, j’ai participé à une rencontre autour de la photo,
organisée par l’office de tourisme de Plougonvelin et le
photographe Nico Le Men. C'était une expérience intéressante
que j’ai bien appréciee.
Na
koniec kilka niezwiązanych ze sobą zdjęć, w tym wystawny obiad u
teściowej- na większe okazje zwykle rozpieszcza nas owocami morza.
Pour
finir, quelques photos sans lien entre elles, dont une partie d’un
déjeuner festif chez ma belle-mère qui nous gâte de temps à
autre avec de belles assietées de fruits de mer.
I
jeszcze informacja, która mocno mnie rozbawiła- gdy mówiłam
Wam, że
niektóre punkty potrafią być czynne we Francji przez godzinę w
ciągu dnia, to nie żartowałam!
Les
horaires de ce genre n’en finissent pas de me surprendre et cela me
fait sourire, j’en
ai déjà parlé une autre fois.
Życzę
Wam udanego września !
Je
vous souhaite un beau mois de septembre et une bonne rentrée !
Czy to jest dobry znak, jeśli czytam Twojego bloga po francusku i rozumiem? W ramach ćwiczenia na dodatek na głos :)
ReplyDeletePiękne zdjęcia. Bardzo chciałabym być kiedyś jedną z Twoich czytelniczek, z którą się spotkasz :)
Olga, nigdy bym nie pomyślała, że ktoś czyta tekst mojego wpisu na głos! ;)) Super, jeśli Ci się to przydaje i pomaga w nauce, to bardzo się cieszę. Ja również bardzo chętnie bym Cię poznała, jestem otwarta na takie propozycje - wierzę, że któregoś razu się uda! :)
DeleteKasiu, ja też czytam Twoje wpisy na głos :)) Nie doceniasz mocy tego bloga ;)
Deleteça donne envie d'aller en Bretagne ! A jesl bedziesz tesknic za latem to zapraszam w wolnej chwili do Rzymu, chyba daleko nam do jesieni jeszcze a wiem ze uwielbiasz Wlochy :) Pozdrowienia
ReplyDeleteJustyna, ale miło z Twojej strony! Bardzo dziękuję i oczywiście też zapraszam do Bretanii - jak będziecie w Nantes lub przy innej okazji. Włochy faktycznie uwielbiam, a w Rzymie w dodatku jeszcze nigdy nie byłam. :)
DeleteKasiu, jeśli kiedyś będziesz w Paryżu, to pamiętaj, że jednak z Twoich czytelniczek chętnie się z Tobą spotka.;) Chociaż chyba wolałabym Cię poznac w "Twojej Bretanii"- tak jak samą Bretanię zresztą. ;)
ReplyDeleteŚwietnie - ja dopiero co odkryłam Twój blog, a właśnie przygotowuję się do egzaminu z francuskiego - poziom początkujący oczywiście, więc jeszcze wszystkiego nie rozumiem z tego co jest napisane po francusku hihihi! Super zdjęcia :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
ReplyDeletehttp://www.travelekspert.com/2015/09/a-guide-to-zojoji-temple-in-tokyo.html
Dzięki Patrycjo, mam nadzieję, że blog przyda Ci się w nauce! Życzę powodzenia i trzymam kciuki :)
Delete