Zapraszam
Was serdecznie do lektury drugiej części wrażeń z Bretanii
Julity, mojej czytelniczki. Pierwszy post jej autorstwa znajdziecie tutaj. W dzisiejszym odcinku wraz z Julitą udamy
się na spacer do dwóch przepięknych miast: Saint-Malo i Dinan,
oraz będziemy podziwiać piękne widoki na morze i bogatą, pełną
kolorów florę. Zatem wyruszamy!
Aujourd’hui,
je vous propose la lecture du second volet du récit de Julita sur
ses vacances en Bretagne (le premier est à retrouver ici). Cette
fois, on va se promener avec Julita à Saint-Malo et à Dinan, deux
villes superbes, et puis on va admirer de belles vues sur la côte et
la jolie flore des sentiers côtiers. Aller, en route !
***
O
tym, jak kapryśna jest pogoda w Bretanii, przekonałyśmy się w
Saint-Malo, dokąd udałyśmy się na drugą połowę naszego wypadu.
Saint-Malo przywitało nas chmurami i deszczem i mimo że w
całej Francji panowały wówczas prawie 40-stopniowe upały, u nas
było niewiele ponad 20. Ale czasem wychodziło i słońce, nie ma
więc co za bardzo narzekać!
A
Saint-Malo, où on s’est rendues pour la deuxième partie de notre
séjour, on a compris à quel point le temps pouvait vite
changer en Bretagne. La ville nous a accueillies avec des nuages, du
vent et 20 degrés Celsius alors que dans toute la France il faisait
alors 40 degrés. Mais je ne vais pas trop me plaindre, parce que le
soleil pointait quand même le bout de son nez de temps en temps.
Przy
okazji pobytu w Saint-Malo zwiedziłyśmy piękne miasteczko Dinan –
podobało mi się ono chyba bardziej niż Rennes – cały
dzień włóczyłyśmy się po jego malowniczych uliczkach, zajadając
bretońskie przysmaki (na zdjęciu Kouign-amann). Jeśli
będziecie w Bretanii, koniecznie odwiedźcie to miasto!
Par
la même occasion, en allant à Saint-Malo, on a visité la belle
ville de Dinan et je crois l’avoir préférée à Rennes. On y a
passé toute une journée à flâner dans ses ruelles pittoresques et
à se régaler avec des spécialités bretonnes (sur la photo, le
gâteau Kouign-amann). Si vous voyagez en Bretagne, ne manquez pas
cette ville !
Zwieńczeniem
naszego pobytu w Bretanii był około dwugodzinny spacer od Cap
Fréhel do Fort la Latte. Po raz kolejny przekonałam się, że tym,
co mnie najbardziej zachwyca, jest przyroda – widoki były
zniewalające, kwitnące wrzosy, klify, morze – coś pięknego!
Pour
finir en beauté notre séjour en Bretagne, on a fait une balade de
deux heures du Cap Fréhel jusqu’au Fort la Latte. Je me suis dit,
non pas pour la première fois, que ce qui m’émerveillait le plus,
c’était la nature. Les paysages étaient somptueux : les
bruyères en fleurs, la mer, quelle merveille !
Zdaje
sobie sprawę, że zwiedziłyśmy tylko małą część Bretanii, ale
to były i tak bardzo fajne wakacje - każde z miejsc,
które odwiedziłyśmy, było warto zobaczenia i miało w sobie coś
pięknego. Jeśli chodzi o kuchnię, zajadałyśmy się głównie
naleśnikami bretońskimi, popijając cydr z tamtych regionów.
Francuzi też okazali się bardzo sympatyczni i pomocni – jeden
pan, którego zapytałyśmy o drogę na dworzec, postanowił nas tam
po prostu zaprowadzić, co było bardzo miłe.
Je
suis bien consciente que nous n’avons vu qu’une petite partie de
la Bretagne, mais malgré tout c’étaient de très chouettes
vacances. Chaque endroit que nous avons visité était beau et valait
la peine d’être vu. Quant à la cuisine, nous nous sommes surtout
régalées avec les crêpes bretonnes, accompagnées de cidre local !
Les habitants se sont avérés très sympathiques et aimables :
un monsieur, quand on lui a demandé le chemin pour aller à la gare,
y est allé avec nous !
***
Bardzo
dziękuję Julicie za jej relację, mam nadzieję, że Wam się
podobała. Minęło już trochę czasu od kiedy sama byłam ostatni
raz w Dinan i bardzo chętnie bym się tam znów wybrała. Nie miałam
jeszcze okazji spacerować w okolicach Le Cap Fréhel, jak dobrze, że
czytelnicy uzupełniają moje relacje. Spotykamy się w sobotę za
dwa tygodnie na kolejny odcinek serii, a gdybyście chcieli
wysłać mi Waszą relację, napiszcie do mnie proszę maila
na: bretonissime@gmail.com.
Un
grand merci à Julita pour son reportage, j’espère qu’il vous a
plu. Ça remonte un peu dans le temps, ma dernière visite à Dinan,
je m’y rendrais à nouveau avec un grand plaisir. Je n’ai pas
encore eu l’occasion de me balader aux alentours du Cap Fréhel,
heureusement que mes lecteurs sont là pour compléter ce que je vous
montre dans mes billets. Rendez-vous dans deux semaines pour le
prochain épisode de la série et si vous vouliez nous raconter votre
Bretagne, n’hésitez pas à me contacter par mail
sur bretonissime@gmail.com.
Cap Frehel jest wart wycieczki. oszalamiajaca przyroda i cudnej urody Fort La Latte, który widać na jednym ze zdjęć.
ReplyDeleteSuperbes, les voiles colorées de la quatrième photo :)
ReplyDeletePiękne zdjęcia szczególnie te pokazujace wybrzeże
ReplyDelete