
Po
raz kolejny zapraszam Was do Locronan.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że zgodnie z Waszym życzeniem, bo
pytałam wcześniej na Facebooku,
czy nie macie go jeszcze dosyć. Wychodzi na to, że powtórka około
raz do roku może być! ;) Tym razem motywem przewodnim będą
kwiaty, a głównym bohaterem moje ulubione hortensje. Staram się
maksymalnie nacieszyć oczy widokiem tych dorodnych, kolorowych kul,
zanim przekwitną. Na moje szczęście, w Bretanii jest ich pod
dostatkiem.
Je
vous invite à nouveau à Locronan.
J’avoue qu’avant d’écrire ce billet, je vous ai demandé
sur Facebook si
vous n’en aviez pas marre. Heureusement pour moi, vous semblez
partager mon intérêt pour ce village de charme. Voici donc le petit
rendez-vous annuel à Locronan, mais, pour changer, cette fois, ce
sont les fleurs qui seront le fil rouge de l’article. Difficile de
ne pas sortir son appareil en passant à côté de tous ces beaux
hortensias en fleurs...



Pamiętam,
że kilka razy w komentarzach zwracaliście uwagę na to, że we francuskich miasteczkach dba się o dopasowanie detali-
takich jak na przykład szyldy sklepowe- do otoczenia. To prawda,
ważne jest, żeby estetyka była spójna- zobaczcie na zdjęciu
powyżej, jak można taki efekt osiągnąć. Dzięki Wam teraz
jeszcze bardziej rzuca mi się to w oczy.
Je
me souviens que quelques lecteurs polonais m’avaient écrit (avec
de l’admiration) dans les commentaires sur le blog que dans les
villages français on soignait les détails, qu’on les accordait
avec l’entourage pour que tout soit cohérent visuellement. Je
l’avais remarqué par moi-même aussi, mais maintenant, dès que je
vois les enseignes comme ci-dessus, j’y pense encore davantage.





Locronan
jest niewielką mieściną, w której byłam wielokrotnie, a mimo
tego za każdym razem wypatrzę coś, na co wcześniej nie zwróciłam
uwagi. I cieszy mnie to!
Le
village n’est vraiment pas grand et j’y suis allée à de
nombreuses reprises. Pourtant,
à chaque fois, je le redécouvre à travers certains détails
que je n’avais pas aperçus auparavant. Et j’en
suis ravie !



Cieszy
mnie też widok nowych sklepików czy galerii, powiew świeżości.
Latem panuje tutaj zupełnie inna atmosfera niż poza sezonem. Jest
dość tłoczno (jak na bretońskie standardy), międzynarodowo,
głośno, radośnie. Sezonowe butiki oraz pracownie artystów tętnią
życiem. Żałuję, że nowootwarty sklep lokalnych twórców, Bloom,
był już zamknięty – może nie widać tego na zdjęciach, ale w
Locronan byliśmy wieczorem. Jedną z osób, która sprzedaje tam
swoje dzieła – piękne portfele i torebki- jest
przesympatyczna Marie Le Berre. Pamiętacie wywiad z nią na blogu?
Je
me réjouis aussi d’y voir de nouveaux magasins ou galleries d’art.
En été, l’ambiance est très différente de celle qu’elle
y règne hors saison. C’est animé, international, bruyant, joyeux.
Les boutiques saisonnières et les ateliers d'artistes retentissent
de vie. Je regrette juste que la boutique des créateurs locaux,
Bloom, ait déjà été fermée lors de notre passage : cela ne
se voit peut-être pas sur les images, mais on y était en soirée.
Je sais que chez Bloom, on peut trouver entre autres les jolis sacs
et portefeuilles de chez MaYko. Vous rappellez-vouse de mon interview
avec Marie Le Berre qui a créé cette marque ?







Wiecie,
co tym razem sprowadziło mnie do Locronan? Spotkanie z czytelnikami
bloga, a właściwie cały wspólnie spędzony dzień-
miasteczko było jednym z przystanków, jakie zaproponowałam. Ten
tydzień zdecydowanie stał pod znakiem spotkań z Wami ‘na żywo’,
które cieszą mnie przeogromnie. Miałam okazję poznać aż trzy
polskie rodziny, które przyjechały tutaj na wakacje i z którymi
wymieniałam wcześniej maile. Wspaniale, że docieracie na mój
‘kraniec świata’, że moje wpisy Wam się przydają i że po
drugiej stronie ekranu kryją się tak wspaniali ludzie. Dziękuję!
Wiele to dla mnie znaczy.
Devinez
ce qui m’a amenée à Locronan cette fois? J’ai eu l’occasion
de rencontrer des lecteurs polonais et de passer toute la journée
avec eux. Locronan était l’une de nos escales. Cette semaine, j’ai
pu faire la connaissance de trois familles polonaises qui sont venues
en vacances en Bretagne et avec qui j’avais échangé des mails
auparavant. Cela me réjouit de voir de plus en plus de Polonais
venir au bout du monde et de pouvoir les aider travers mon
blog. C’est aussi un grand plaisir de faire d’aussi belles
rencontres. Merci à tous mes chers lecteurs d’être là !



Na
koniec mapka, żeby ułatwić Wam życie.
Et
voilà où se situe Locronan pour ceux qui ne connaissent pas:

Przeczytane i obejrzane, jak zwykle niemal z wypiekami na twarzy ;) Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę to na własne oczy i poczuję bretońskie klimaty na własnej skórze. Póki co, Bretania nie jest jeszcze gotowa na mój "nieskazitelny" francuski ;-) Ale się nie poddaję :)
ReplyDeleteGorące pozdrowienia z Lublina. Ania
Aniu, oczywiście, że się nie poddawaj! Bretania przywita Cię z otwartymi ramionami-moimi na pewno- niezależnie od poziomu języka. Pozdrowienia! :)
DeletePięknie tam jak zwykle! Pamiętam te cudowne kwiaty z mojej wizyty w Bretanii. Żałowałam, że pogoda nie sprzyjała robieniu im zdjęć... jedno chyba gdzieś się tylko udało zrobić, ale nie w Locronan. A miasteczko jest po prostu przeurocze- jedno z piękniejszych jakie do tej pory miałam okazję zwiedzać.
ReplyDeletePS- pozdrawiam Lubliniankę z komentarza wyżej ;)
Cieszę się, ze podzielasz moją słabość do Locronan i hortensji! :)) Artykuł powstał w dużej mierze dzięki Tobie i Twojemu entuzjazmowi, bo naprawdę miałam wątpliwości, czy po raz kolejny pisać o tym samym miejscu. Dzięki!
DeleteNigdzie nie widziałam tak wielkich krzewów hortensji, jak w Bretanii właśnie i dolnej Normandii. Jadąc normalnymi drogami z Paryża na Północ, można podziwiać i wzdychac na widok tych wszystkich małych miasteczek, które być może wydają się chwilami opuszczane (zwłaszcza w godzinach siesty), ale zawsze pięknie ukwiecone. Magiczne małe miejsca :)
ReplyDeleteCe village a une charme dont on ne se lasse pas!
ReplyDelete