
Jak
pewnie większość z Was, nie przepadam za listopadem. Skupiam się
jednak na pozytywach, takich jak moc kolorów na drzewach
lub niezwykle przyjemne jesienne wieczory w towarzystwie
książek.

Jeśli
już o czytaniu mowa, to chciałam wspomnieć Wam w kilku
słowach o książce Niny George ‘Księżyc w Bretanii’, którą
Wydawnictwo Otwarte przesłało mi jakiś czas temu. Przyznaję, że
na początku powieść mnie nie porwała, ale faktem jest, że
czytałam ją z doskoku oraz że często zaczynam kilka pozycji
naraz, co utrudnia skupienie się na jednej historii. Jednak z każdym
rozdziałem opowieść z Bretanią w tle podobała mi się coraz
bardziej. Autorka odmalowała piękny i zgodny z prawdą portret
Bretanii za pomocą plastycznych opisów przyrody, oraz samych
Bretończyków – jako ludzi upartych oraz pełnych pasji,
charakteru. Skłoniła mnie do refleksji na temat tego, jak zmiana
otoczenia nas kształtuje. Wydaje mi się, że w Bretanii można to
dość mocno odczuć – bliskość żywiołów hartuje charakter,
wydobywa z nas odwagę, o którą byśmy siebie nie podejrzewali.
Jeśli chcecie przeczytać krzepiącą historię o podróży w głąb
siebie i o tym, że na zmiany nigdy nie jest za późno, z niezwykłą
Bretanią w tle, ta książka powinna Was zainteresować.
Si
l’on parle des livres, je voulais mentionner le livre de Nina
George ‘Mondespelerin’ (écrit en allemand et pas encore traduit
en français, d’après ce que j’ai trouvé) que j’ai reçu il y a un moment de la part d’une maison d’édition polonaise,
Wydawnictwo Otwarte. Même si j’ai eu un peu de mal à accrocher au
départ, ce récit m’a de plus en plus captivé au fil de la
lecture. Le roman, qui décrit assez bien la Bretagne et les Bretons,
m’a fait réfléchir sur ce que le changement d’environnement et
d’entourage peut apporter dans notre vie. En tout cas, si l’on
décide de vivre en Bretagne, cela a l’air de changer beaucoup
de choses et je ne peux que le confirmer : je pense que la
proximité des éléments a une influence sur le caractère, elle
nous aide à retrouver la force en soi.

Ciekawostka:
jakiś czas temu miałam okazję być na wyprawie statkiem w
okolicach, w których rozgrywa się akcja powieści. Zdjęcia
możecie zobaczyć tutaj.
Pour
l’anecdote, je suis allée en bateau il y a quelque temps dans l’un
des endroits décrits dans le roman, je vous laisse le découvrir ici si
cela vous dit.

Dobrym
antidotum na jesienną słotę, jak i nadchodzącą długą
zimę, jest też dla mnie planowanie podróży i czytanie
relacji z wypraw, oglądanie pełnych kolorów i słońca zdjęć.
Chyba nie jestem w tym osamotniona, bo dostawałam ostatnio od Was
pytania w sprawie planowanych wyjazdów do Bretanii. Pomyślałam
więc, że to idealny moment na wznowienie serii „Bretania oczami
czytelników” a jako że mam kilka relacji od Was w zanadrzu, będą
się one w najbliższym czasie ukazywać regularnie: w co drugą
sobotę.
Un
autre bon antidote pour le temps morose, c’est pour moi le fait de
planifier des prochains voyages et de lire des récits des périples,
de regarder des photos remplis de couleurs et de soleil. Visiblement,
cela n’est pas que mon cas, car j’ai reçu plusieurs mails de la
part de mes lecteurs avec des questions sur des vacances en Bretagne.
Je me suis donc dit que ce serait peut-être le bon moment de
reprendre la série d’articles ‘La Bretagne vue par les
lecteurs’. Désormais, pendant un moment, je vais publier un billet
de cette série tous les deux samedis.
![]() |
![]() |
Żeby
zupełnie nie utknąć przed komputerem w listopadzie, wybierałam
się na spacery po okolicy. Fotorelację z jednej przechadzki
mogliście zobaczyć tutaj,
kolejna w przygotowaniu.
Pour
ne pas passer tout mon temps devant l’écran, je faisais des
balades dans les environs. Je vais ai déjà monté les photos d’une
virée et d’autres vont suivre.







O tym
imponującym forcie (Le Fort de Bertheaume) w mojej miejscowości
pisałam już kiedyś na blogu, zainteresowanych odsyłam tutaj.
Le
fort ci-dessous, c’est le Fort de Bertheaume dont je vous ai déjà
parlé une fois, et je vais sans doute en reparler encore.


W
ostatni weekend listopada miałam okazję podziwiać niesamowity
spektakl Natury. Byliśmy na bardzo znanym, między innymi jako raj
dla surferów, bretońskim przylądku La Torche. Trafiliśmy na
imponujący sztorm i w ciągu godziny zrobiłam ponad 400 zdjęć-
byłam tak zafascynowana, że nie mogłam się powstrzymać.
Przekopanie się przez nie zajmie mi pewnie jeszcze chwilę, ale
obiecuję, że niedługo pojawi się post z tego miejsca.
Le
dernier week-end du mois, j’ai eu la chance
d’admirer un superbe spectacle de la Nature. Nous sommes allés à
la Pointe de la Torche, connue entre autres comme un paradis des
surfeurs et on est tombés sur une tempête. J’ai pris plus de 400
photos en une heure : je n’ai pas pu arrêter, tellement
j’étais fascinée. Je pense que le tri me prendra encore un petit
instant, mais l’article paraîtra d’ici peu quand même.




W
listopadzie, oprócz bloga, byłam obecna w kilku innych miejscach w
sieci, może Was to zainteresuje. Po pierwsze, Iza z bloga Love For
France zaprosiła mnie do rozmowy na temat życia we Francji. Jeśli
chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o mnie i o kulisach bloga,
zapraszam tutaj.
En
novembre, j’étais présente sur quelques autres sites mis à part
le blog, cela vous intéressera peut-être. D’une part, j’étais
conviée par une l’auteur du blog Love for France à répondre
à quelques questions, mais l’interview n’est malheureusement
disponible qu’en polonais.

Po
drugie, pod koniec miesiąca ukazał się nowy numer Gazety
Bretońskiej – wydawanej raz w roku przez Dom Bretanii - z moim
artykułem na temat życia na tutejszych wyspach. Bezpłatna wersja
papierowa dostępna jest w Poznaniu na miejscu, a wszystkim, którzy
są ciekawi kulis pracy w tym egzotycznym środowisku, polecam
wydanie elektroniczne. Na zachętę kilka fragmentów:
D’autre
part, mon article sur la vie sur les îles bretonnes a été publié
dans le Journal Breton qui est une publication (en version électronique et papier) de la Maison de la Bretagne dans ma ville
natale. Encore une fois, pas de traduction française, dommage.
„Bywa,
że zła pogoda zastaje nas na wyspie. Wtedy nie można nic zrobić,
jest się bezsilnym, trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Pilne sprawy na lądzie muszą poczekać, gdyż na wyspach nie rządzi
człowiek, tylko Natura.”
„Przez
ostatnie dwa miesiące spaliśmy w nowoczesnym mieszkaniu leżącym
tuż nad portem, do snu kołysał nas szum fal, a z okna
podziwialiśmy przypływy i odpływy morza oraz wschody i zachody
słońca. Było bajecznie, ale zanim zasłużyliśmy sobie na tak
dobre warunki, przeszliśmy drogę przez mękę, przerzucano nas
kilkakrotnie z jednego lokum do drugiego, a wszystkie miały bardzo
skromny standard. Całą zimę, gdy na wyspie spędzaliśmy pół
tygodnia, spaliśmy w przybudówce, której wyposażenie było
wiekowe, a rozmiar - jak dla liliputów.”
„Do
„obcych” - a obcym jest nie tylko każdy, kto nie ma wyspiarskich
korzeni, ale także sąsiad z innej wyspy - podchodzi się z dużą
dozą nieufności, niechętnie okazując im przychylność czy
sympatię. Na uśmiech czy miłe gesty trzeba sobie zasłużyć,
trzeba dać się poznać, spędzić z miejscowymi sporo czasu. Chęć
przyspieszenia procesu wzajemnego poznawania się na niewiele się
zda. Być może mieszkańcy niechętni są do bliższych kontaktów z
nauczycielami, bo ich rotacja w wyspiarskiej szkole jest duża. Praca
i życie na wyspach zdecydowanie nie są dla każdego, wielu składa
rezygnację w trakcie trwania kontraktu.”
![]() |
Na
koniec, żeby zobaczyć bretońską jesień w przepięknym, złocistym
i słonecznym wydaniu, zapraszam Was na artykuł, który napisałam
na bloga #MaCornouaille (tym razem tylko po francusku) o zupełnie
nieturystycznym, a zdecydowanie wartym odwiedzenia miejscu.
Pour
finir, enfin un article en français : celui que j’ai écrit
pour le blog #MaCornouaille, sur le Stangala près de Quimper. C’est
un endroit pour lequel j’ai un grand faible et je vous conseille
vivement de le découvrir ! En version automnale, c’est une
merveille.


Życzę
Wam wiele dobrego w grudniu oraz radosnych przygotowań do Świąt!
Je
vous souhaite beaucoup de bonheur en décembre et bons préparatifs
pour les Fêtes!
Même s'il est "noir", le mois de novembre permet quand même de faire de superbes balades et découvertes :)
ReplyDeleteHeureusement! Ce serait trop déprimant sinon, à cette période de l’année... :)
DeleteTu as su apporter beaucoup de belles images dans ce mois morose et ça fait du bien!
ReplyDeleteMerci, c'est gentil!
DeleteMi się ta książka nie podobała za bardzo. Owszem, ciekawe i malownicze opisy , ale ogólnie historia dla mnie bardzo nierówna i srednio wciągająca
ReplyDeleteAgnieszko, zgadzam się z Tobą, że książka jest nierówna. Dla mnie na pewno ogromną frajdą było już samo czytanie historii z Bretanią w tle. :)
Delete