#MyFirst7Jobs in France

Jestem chyba ostatnią osobą w sieci, która pisze na ten temat, ale lepiej późno, niż wcale! Zainspirowana popularnym tagiem z opisem pierwszych doświadczeń zawodowych, postanowiłam opisać Wam, jak wyglądały moje początki we Francji. Mam również na koncie sporo wolontariatów, ale tym razem opowiem Wam – jak sam tytuł wskazuje- tylko o płatnych zajęciach.

Parmi les blogueurs polonais, un tag a récemment eu beaucoup de succès: les gens se sont mis à raconter leurs premières expériences sur le marché du travail. J’ai décidé de faire pareil, mais en vous racontant mes premiers pas en France. Je crois que ce n’est jamais évident de recommencer à zéro à l’étranger, j’ai donc eu des expériences diverses et variées avant de fonder ma propre entreprise.

1. Au-pair.

W wieku 19 lat, po pierwszym roku studiów, wyjechałam po raz pierwszy do Francji. Lato zaczęłam od wolontariatu, a następnie spędziłam sześć tygodni pracując jako fille au pair. Trafiłam na fantastyczną rodzinę, z którą utrzymywaliśmy potem kontakt przez wiele lat i widziałam się z nimi później jeszcze kilka razy. Bardzo dobrze to wspominam, czułam się traktowana jak przyjaciel rodziny albo jej członek, bardziej niż pracownica.

Jeune fille au-pair.

A l’âge de 19 ans, après la première année à la fac (j’étais étudiante en français langue étrangère), j’ai décidé de partir en France. Après deux semaines de bénévolat, j’ai continué mon été en travaillant comme fille au-pair. Je suis tombée sur une famille géniale avec qui je suis longtemps restée en contact, on s’est aussi revus plusieurs fois. J’en garde un excellent souvenir, je me sentais avec eux plutôt comme un membre de la famille qu’une employée.

2. Tłumacz dla agencji reklamowej.

Tutaj przechodzę już do okresu, gdy tuż po ślubie przeprowadziłam się do Francji. Wcześniej co roku jeździłam latem do Francji na wolontariaty, ale ze względu na odmienną sytuację życiową, w 2012 r. zależało mi już na pracy zarobkowej. Nie zdążyłam się jeszcze rozpakować po podróży poślubnej, gdy dostałam telefon od znajomego, który pilnie szukał tłumacza dla polskiej agencji- kręcili właśnie spoty reklamowe we Francji i poprzedni tłumacz się nie sprawdził.

Następnego dnia wsiadłam w pociąg do Bordeaux, ruszając naprzeciw przygodzie. Wiedziałam, na co się piszę, bo miałam już doświadczenie w pracy tłumacza ustnego z Polski. Bardzo mi to odpowiada, choć jest to też niezwykle intensywne zajęcie. W międzyczasie dostałam jeszcze zlecenie przetłumaczenia tekstu pisemnego dla innej znajomej osoby – trudno mi było odmówić i w rezultacie po kilkunastu godzinach na planie wysilałam jeszcze dodatkowo szare komórki. Czyste szaleństwo, dziś na pewno nie brałabym sobie nic dodatkowego w takiej sytuacji na głowę – na szczęście robię postępy w nauce asertywności.

Interprète pour une agence de publicité.

J’ai eu cette opportunité en 2012, je saute donc plusieurs années dans mon récit, pour une bonne raison : entre-temps, je venais en France pour des divers bénévolats. En revanche, quand j’ai déménagé en Bretagne après le mariage, je m’orientais vers le vrai travail. Même pas eu le temps de défaire les bagages après notre voyage de noces quand j’ai reçu un coup de fil d’un copain qui me propsait une mission de trois semaines. Une agence de pub polonaise où il travaillait cherchait un traducteur de toute urgence, car le précédent n’avait pas fait l’affaire. J’ai refait mes bagages et le lendemain matin, je partais pour une nouvelle aventure à Bordeaux !

Je savais à quoi m’attendre car j’avais déjà travaillé comme interprète auparavant en Pologne. J’aime beaucoup cette activité, mais il faut bien reconnaître qu’elle est aussi très intense, surtout lors d’un tournage où personne ne comptait ses heures... En plus, j’ai eu une autre opportunité de travail qui est arrivée au même moment et après de très longues journées de boulot, je sollicitais encore mon pauvre cerveau pour faire une traduction écrite pour une autre connaissance. C’était de la folie ! Heureusement qu’aujourd’hui j’arrive à refuser certaines choses pour ne pas être complètement surchargée de travail...
3. Pracownik biura turystycznego.

Niestety na kolejne zlecenie musiałam trochę poczekać – w międzyczasie na szczęście założyłam bloga (w marcu 2013r.), co na pewno pomogło mi nie zwariować w domu. ;) Latem 2013 r. dostałam pracę sezonową w biurze informacji turystycznej w Douarnenez. Cieszyłam się z możliwości kontaktu z ludźmi, w rozmowach z nimi przekonałam się też, że przez wcześniejsze lata trochę mimochodem zdążyłam już zgromadzić sporą wiedzę o Bretanii- tutaj mogłam wykorzystać ją w praktyce, doradzając turystom.

Agent d’accueil à l’office de tourisme.

Malheureusement, une mission suivante s’est bien fait attendre. Entre-temps, en mars 2013, j’ai fondé le blog, ce qui m’a sans doute aidé à survivre à cette rude période sans emploi où le moral était atteint. Durant l’été 2013, j’ai été employée à l’Office de Tourisme de Douarnenez pour la saison. J’étais super ravie d’être en contact avec des gens et c’est en les conseillant que j’ai réalisé que je connaissais déjà pas trop mal la Bretagne et surtout le Finistère. Cela m’a fait plaisir de me rendre utile et de pouvoir aider les touristes à planifier au mieux leurs vacances.
4. Opiekun osób niepełnosprawnych.

Nazwa nie do końca oddaje faktyczny charakter tej pracy, która polegała głównie na sprzątaniu. Zimą 2013r. podjęłam pracę na nocki w ośrodku dla osób niepełnosprawnych – prawo wymaga, by przez całą dobę był z nimi opiekun. W praktyce nie miałam jednak z podopiecznymi zbyt wiele kontaktu, bo zwyczajnie spali. Ja w międzyczasie  miałam ręce pełne roboty- nie wolno mi było się zdrzemnąć, miałam za to do wysprzątania cały ośrodek, nakrywałam też stoły do śniadania, co było przyjemne- przez moment czułam się, jakbym pracowała w hotelu. To zajęcie nauczyło mnie na pewno pokory (pewnej nocy dostałam ataku śmiechu, gdy zobaczyłam nazwę jednego z płynów czyszczących: Master, czyli magister) i przezwyciężania swoich słabości (nie jestem nocnym markiem, więc nocny rytm pracy był dla mnie trudny, nie mogłam dać się też ponieść strachowi, że jestem w ośrodku zupełnie sama jako opiekun w środku nocy- różne rzeczy mogą się przecież zdarzyć).

W tamtym naprawdę cieszyłam się na jakiekolwiek zajęcie. Rynek pracy we Francji działa na zupełnie innych zasadach niż w Polsce (szerszy opis oraz moje rady, jak sobie z tym poradzić, znajdziecie tutaj) i jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Dodatkowo pracę na nocki łączyłam z opieką nad dzieckiem koleżanki i pierwszymi lekcjami przez Skype – po raz kolejny wiele rzeczy pojawiło się w tym samym czasie, a ja, spragniona pracy, znów łączyłam wszystko naraz (był też przecież jeszcze blog). Skutek uboczny: pierwszy raz w życiu przekonałam się, że naprawdę można zasnąć na stojąco, wcześniej myślałam, że to taka przenośnia. ;) Nakrywałam któregoś razu do śniadania w ośrodku i nagle obudził mnie dźwięk noża, który chwilę wcześniej wypadł mi z dłoni…

Veilleuse de nuit.

A l’hiver 2013, après plusieurs mois de nouvelles recherches d’emploi en vain, j’ai profité d’une opportunité de travail comme veilleuse de nuit dans un foyer pour des personnes handicapées. Je n’ai pas eu beaucoup de contact avec des personnes, mon rôle c’était de réagir si quelque chose arrivait et surtout de nettoyer tout le centre. Je n’avais pas le droit de dormir, en revanche, j’avais plein de boulot ! Je préparais aussi les tables pour le petit-déjeuner, ce qui me donnait comme une impression de travailler ailleurs; je me disais que c’était un peu comme dans un hôtel.

Cette expérience m’a appris l’humilité (une fois, j’ai eu une crise de fou rire en aperçevant dans mon chariot le produit de nettoyage ‘Master’... une superbe métaphore de ma situation pro !) et m’a aidé à surmonter mes faiblesses : je ne suis pas une couche-tard, le rythme de nuit n’est donc pas franchement fait pour moi. Je ne pouvais pas non plus céder à la peur d’être la seule adulte responsable pour tout un groupe, en plein milieu de la nuit.

Lors de cette période, d’autres choses ont commencé à bouger dans ma vie professionnelle. En plus du travail de nuit, je m’occupais de l’enfant d’une copine et je donnais mes premiers cours sur Skype (il y avait le blog aussi en plus). J’étais super contente de faire tout cela, néanmoins, c’est aussi en cette période que la fatigue était bien présente. J’ai appris que c’était effectivement possible de s’endormir debout (avant, je pensais que ce n’était qu’une façon de parler) : un matin, en mettant la table du petit-déjeuner au foyer, j’ai été subitement réveillée par le bruit d’un couteau qui m’était tombé de la main...

5. Przewodnik w wytwórni fajansu.

Lato 2014- byłam już po założeniu firmy, porzuciłam pracę na nocki, miałam więcej energii, czemu by więc nie spożytkować jej na dodatkowe zajęcie? Tym bardziej, że nadarzyła się wyjątkowa okazja (zaprocentowało moje doświadczenie jako przewodnik w ramach wolontariatów), w końcu nie co dzień można wejść za kulisy jednej z najbardziej znanych i cenionych bretońskich firm z tradycjami. Całe lato spędziłam więc na etacie jako przewodnik po wytwórni fajansu Henriot, a wcześnie rano i do późna wieczorem udzielam lekcji przez Skype’a. Do tego wciąż pisałam bloga, ale chociaż nie zasypiałam już na stojąco. ;)


On arrive à l’été 2014. J’avais déjà abandonné le travail de nuit, j’ai fondé mon entreprise pour donner des cours sur Skype, j’avais plus d’énergie, alors pourquoi ne pas faire quelque chose en plus ? D’autant plus que l’opportunité qui s’est présentée à moi ne se refuse pas : ce n’est pas tous les jours que l’on peut entrer dans les coulisses d’une très célèbre manufacture bretonne ! C’est grâce à mes précédentes expériences de guide-bénévole que je savais gérer les visites et que j’ai pris beaucoup de plaisir à le faire. En dehors de cela, je continuais avec les cours et le blog, alors encore une fois, je ne vous dis pas le nombre d’heures de travail que cela me faisait par jour...

6. Nauczyciel angielskiego na wyspie Molène.

Kolejna okazja nie do przegapienia i szansa na przeżycie ciekawej przygody trafia mi się we wrześniu 2014 roku, kiedy to zaczynam rok szkolny na wyspie Molène. Przez rok uczyłam dzieci angielskiego w tamtejszej szkole, pół tygodnia spędzając na wyspie, a połowę na kontynencie. Czas poza lekcjami spędzałam głównie w bibliotece, udzielając lekcji przez Skype, albo tworząc nowe teksty na bloga – tak to jest, jaki się ciągnie wiele srok za ogon.

Professeur d’anglais au collège sur l’Ȋle de Molène.

Voilà une  autre occasion à ne pas rater et une belle aventure à l’horizon ! Pendant l’année scolaire 2014/2015, j’ai partagé mes connaissances d’anglais avec les élèves du collège sur Molène. Je passais la moitié de la semaine sur l’île et l’autre moitié, sur le continent. En dehors de mes quelques heures à l’école, j’avais beaucoup de travail perso, je ne m’ennuyais donc pas du tout sur cette petite île.

7. Nauczyciel francuskiego przez Skype, blogerka i dziennikarka-freelancer.

To moja aktualna praca – wciąż robię kilka rzeczy naraz (bardzo mi to odpowiada, ale teraz już staram się tak bardzo nie przeciążać), ale zdecydowanie najwięcej czasu zajmują mi lekcje francuskiego. Dodatkowo staram się nie zaniedbywać bloga i zdarza mi się pisać dla innych mediów (jak ‘Gazeta Bretońska’ wydawana przez Dom Bretanii w Poznaniu czy moje artykuły, które regularnie ukazują się na bretońskim portalu #MaCornouaille). W wolnym czasie często włóczę się gdzieś nad oceanem i robię tony zdjęć.

Professeur de français par Skype, blogeuse et rédactrice Web freelance.

On arrive à mon travail actuel : je continue à mélanger plusiueurs activités (ce qui me convient parfaitement), mais aujourd’hui, j’essaie de ne pas trop me surcharger. Je passe le plus de temps à donner des cours mais je m’efforçe aussi de publier régulièrement sur le blog. Parfois, je suis amenée à écrire pour d’autres médias (comme le blog de #MaCornouaille ou ‘Le Journal Breton’ émis par la Maison de la Bretagne à Poznań en Pologne). Pendant le temps libre, je flâne au bord de l’océan et prends des tonnes de photos.
Ogromnie się cieszę, że udało mi się znaleźć pomysł na siebie za granicą i jednocześnie jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń na tym polu. Od czego zaczynaliście, co sprawiało Wam problem? Była to tylko praca sezonowa czy szukaliście czegoś na stałe? Wszystkim szukającym pracy za granicą, a zwłaszcza we Francji, życzę powodzenia!

Je suis vraiment ravie d’avoir trouvé ma place en France et je me demande si vous avez eu des expériences de travail à l’étranger ? Si oui, cela s’est bien passé ? Vous avez vite trouvé quelque chose ? C’était un travail saisonnier, un fixe? Cela m’intéresserait de découvrir vos expériences.

Komentarze / Commentaires

  1. Ale fajnie, można Cię lepiej poznać :) I na pewno nie jesteś ostatnią osobą, która robi taki wpis o pracach, serio :)

    ReplyDelete
  2. Bardzo fajnie się czytało post :) Powodzenia w dalszym pisaniu

    ReplyDelete
  3. Gratuluję wytrwałości :) Praca w wielu różnych środowiskach to cenne doświadczenia. Do tego przez cały czas trzymałaś się głównej osi jaką jest Francja :) pozdrawiam serdecznie :)

    ReplyDelete
  4. To widzę, że miałaś same ciekawe zajęcia, ale zdecydowanie to czym zajmujesz się obecnie jest chyba najlepsze ;) Ja jeszcze nie pracowałam we Francji, byłam tylko na Erasmusie przez pół roku. Planuję w przyszłym roku jechać na praktyki :) No a oprócz tego dużo podróżować! Pozdrawiam
    www.xgetflowx.blogspot.com

    ReplyDelete
  5. Super prace! Widać, że od początku byłaś ukierunkowana na konkretny cel, nie widać tutaj rozbieżności, jak u innych blogerów :)

    ReplyDelete